Data: 2001-12-06 02:08:38
Temat: Re: Chyba mam problem... Obsesja?
Od: "Roy d'Angoulmois" <t...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ja" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9up0c8$es6$1@news.tpi.pl...
> Nie wiem czy dobrze robię ale jak ostatnio starałem się zdobyć nr telefonu
> psychiatrów posiadających prywatne gabinety w miesicie, w którym mieszkam
> usłyszałem, że "raczej się nie ogłaszają"... W sumie nie stać mnie na
> psychologa a rodziców nie mogę poprosić o pomoc finansową...
>
> Po raz kolejny nie mogę zasnąć. Zaczyna mnie to doprowadzać do
wycieńczenia
> ale nie potrafię sobie poradzić ze swoimi problemami. Chwilami wydaje mi
> się, że sam je stwarzam, ale...
> Nie chcę nudzić, sedno sprawy wygląda tak: uważam się za osobę na tyle
> świadomym i być może inteligentną, że potrafię zdiagnozować nieco mój
stan.
> Podejrzewam, że cierpię na pewną obsesję co wiąże się z tym, że przestałem
> już być dzieckiem... Są rzeczy o które wciąż się oskarżam, są takie o
> których nie mogę zapomnieć... Wydaje mi się, że moje życie nie podąża we
> właściwym kierunku a ja stoję w miejscu i nie potrafię tego zmienić.
Zamiast
> zabrać się do pracy (a mam jej dużo) wciąż myślę "co by było gdyby".
> Jestem wykończony fizycznie, nie potrafię spać. Pisząc obsesja mam na
myśli
> termin używany w psychiatrii nie w mowie potocznej. Moje myśli są wciąż
> skupione na wydarzeniach z przeszłości i nie potrafię się tego pozbyć.
Czas
> tak szybko leci... W dodatku podejrzewam, że to co stanowi dla mnie
problem
> w odczuciu ogółu jest postrzegane jako rzecz normalna więc raczej trudno
mi
> porozumieć się z kimś z otoczenia. Wciąż zagłuszam wewnętrzne głosy i
> niepokoje, zachowuję się głupio...
>
> Z jakieś dwa tygodnie temu skończyłem 21 lat i przez to nasiliły się moje
> problemy. Użalam się nad sobą... Uważam jednak, że nie miałem prawdziwego
> dzieciństwa, teraz wszyscy z roku na rok postrzegaj mnie inaczej - nie
> pytają kim jestem ale mówią kim byli w moim wieku a więc kim ja powinienem
> być... No cóż, jestem dużym dzieckiem, samotnikiem w domu o wciąż
> trzaskających drzwiach i podniesionych głosach. Być może powiem Wam co
> dokładnie mnie trapi ale na początek chciałbym poprosić Was o opinię
zadając
> pytanie: czy uważacie, że to normalne gdy człowiek w moim wieku uważa, że
> już nigdy nie będzie w stanie z niczego się cieszyć tak jak kiedyś? Czy to
> normalne, że chorobliwie zazdroszczę nastoletnim gwiazdą seriali, że wciąż
> sprawdza ile mija lat gdy opowiadają kiedy odnieśli swoje pierwsze sukcesy
a
> ja straciłem już kawał swojego życia zupełnie bez echa? No i jak
znieśliście
> swoje 18 urodziny bo jak nienawidzę swojego zielonego dokumentu i te listy
z
> WKU - ustawili mnie w kolejce, naśmiewali się z mojego krzywego kręgosłupa
> "chciała byś mieć takie zięcia?" - spytał pogardliwie lekarz w czasie
> badania swojej koleżanki... Sam fakt, że pewnego dnia gdy nawet nie byłem
> pełnoletni przyszedł list z tego urzędu i do mojego świata wtargnęły
> papiery, okazało się, że paplanina o wolności to gówno prawda...
Straszenie,
> że jak się nie stawie do mnie aresztują i siłą doprowadzą gdzie trzeba...
Co
> się stało? Z dnia na dzień okazało się, że jestem numerem statystyczny,
nic
> nie wartym 64-kilogramową kupą gówna i nikogo nie obchodzi kim jestem. "No
i
> tak to jest..." - mawia moja rodzinka... Nie jestem całkiem normalny i to
> wszystko źle na mnie wpłynęło, to wciąż nade mną wisi do momentu
ukończenia
> studiów. Ile znaczę - kiedyś wydawało mi się, że dużo teraz jestem nikim
> nawet w własnej ocenie. Ale najgorsze jest to, że uważam iż te
upokarzające
> wydarzenia mnie musiały mieć miejsca i inną sprawą jest to, że większość z
> Was być może zgadza się z tym co z Wami robią, i że tak to ma wyglądać...
Ja
> na prawdę mam za sobą trudną przeszłość, nic mi się nie należy? Gdy miałem
> wspomniane niespełna 18 lat odkryłem w sobie talent pisarski, chyba
> przyczyniła się do tego moja nauczycielka. Zawsze uważałem, że dzięki temu
> będę w stanie uchronić się od zniewolenia mnie przez system i konwenanse
ale
> praca nad powieścią jest ciężka. Wciąż się obwiniam za to, że sobie nie
> poradziłem, że dopuściłem do tego... Jestem wrażliwą osobą. Wolny kraj?
> Dlaczego zgadzacie się z tym co się dziej? Nigdy nie lubiłem gdy ktoś mnie
> dotyka, wciąż się myję, wyobrażacie sobie mnie w wojsku? Ale kogo to
> obchodzi, kogo obchodzą moje naiwne ideały - jakie by nie były mam prawo
je
> wyznawać. Nikogo nie obchodzi to co mam do powiedzenia, kim jestem. Ważne
> ile ważę i czy jestem zdrowy... Potrafię się opanować i nie pokazuję tego
co
> dzieje się ze mną w środku ale tak na prawdę mam pomieszane w głowie i nie
> mogę tego znieść. Jestem mięczakiem, pierdoła ze mnie? Jeśli tak sądzicie
to
> trudno ale nie każdy jest taki cholernie doskonały... Pisarstwo traktuje
na
> serio, to nie mrzonki chyba, że tracę swój samokrytycyzm i kontakt z
> rzeczywistością. Cały czas zadaję sobie pytanie dlaczego nic nie
zdziałałem,
> przecież mogłem. Czy to moja widna... I jeśli ktoś chce mnie pocieszyć
mnie
> mówiąc, że tez musiał przez to przejść to powiem tylko, że nie powinien a
> jeśli się z tym zgadza to nie szanuję go za to...
> Krótko mówiąc odbija mi, to przerodziło się w poważny stan obsesyjny. Nie
> potrafię przez to podążać do przodu. Nie potrafię spać od miesięcy... A
gdy
> wpadam na przedmioty np: płyty jakie kupiłem komuś z rodziny z datą 1997
gdy
> to wszystko jeszcze się nie wydarzyło myślę sobie, że to było wtedy zanim
> spieprzyli mi całe życie. Dla wielu z Was to może nie był taki problem i
nie
> sprowadza się on tylko do tego czemu poświęciłem tyle słów. To dotyczy
> wszystkich tych, dla których - jak mawia bohater mojej debiutanckiej
> powieści szczytem szlachetności jest życie zgodzenie z prawem a walka z
> własnymi ułomnościami to niespotykany heroizm. Wszyscy zgadamy się z tym
co
> nam robią wmawiając sobie, że togo chcemy - ale gdy ja pomyślę, że miałem
> kiedyś 17 lat i byłem zamknięty w sobie, samotny ale nic mnie jeszcze
wtedy
> nie upokorzyło w takim stopniu jak później gdy musiałem zrezygnować z
> własnego JA gdy nie oszukiwałem się w tylu sprawach... szlak mnie trafia i
> nie potrafię sobie z tym poradzić.
>
> Charlie
>
Po prostu naucz sie czegos, z czego byłbys dumny i zadowolony...
np. rozmawiać z ludźmi o najważniejszych sprawach...
albo pisać jasno i zwieźle, bez zbednej paplaniny.
Be happy!
Roy
|