Data: 2003-01-02 16:42:53
Temat: Re: Co ja mam zrobić?
Od: Marsel <M...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
w art. <2...@4...com>,
szanowny kol. Artur Drzewiecki pisze, ze:
> Odnosząc się do twego pytania do Kasi warto zauważyć, że pierwszym
> poście otwarcie stwierdziła, że nic o sobie nie wiedzą.
> Dopiero teraz zaczęła się z tego wycofywać.
nie przeczytalem calego watku, ale nie zauwazylem czegos takiego.
zauwazeylem ze napisala 'oficjalnie nie wiedza' co rozmumiem jako fakt
ze nei rozmawiaja o tym, ona nikogo nie informaowala ani zaden ja ze
wie. Nie zauwazylem aby napisala zeby w jakikowliek sposob zapawniela
ktoregokolwiek ze niema nikogo innego. Zauwazylem tez ze napisala ze
'wydaje jej sie' ze moga podejrzewac.
Nie widze tu zadnej sprzeczosci, mi te sie wydaje to nie dziwne; w koncu
to trwa i realacja jest dosc bliska m. nimi.
zreszta jakie to ma znaczenie, czy oni wiedza czy nie? jej jest
niedobrze najwyrazniej w tym ukladzie jaki jest obcenie nawet jesli
oniby o tym wiedizeli (przy zalozenieu ze rzewuwiscie neijasno to
okreslila- nie chce mi sie szukac)
> Czyli jednak ich oszukuje i gdy to zostało wykazane, to zaczęła "plątać
> się w zeznaniach".:-)))
oszukuje tak czy siak, czy nijak.. to moze sie wiazac z poczuciem winy
tez chcialbym tak jasno potrafic wyciagnac wnioski i ocenic osobe na
podstawie kilku zdan opisujacy (w sposb zagmatwany dla niektorych) obeca
zlozana sytuacje i pare lat wstecz...
Nawiasem mowiac, mysle ze spotkalaby sie taka osoba z daleko szerszym
poparciem i zrozumieniem gdyby napisala ze nie kocha nikogo, ale ma
kilku bliskich 'przyjaciol' ktorych jawnie oszukuje i wykorzystuje i
jest jej z tym dobrze. jake to byloby czytelne moralnie i
psychologicznie zdrowe, nonie? ;-)
--
Marsel
|