Data: 2003-01-07 21:36:08
Temat: Re: Co ja mam zrobić?
Od: "Adela" <phronesis@OD_SPAM_IACZpoczta.fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Greg" <o...@f...sos.com.pl> wrote in message
news:avc5ji$m4g$4@news.tpi.pl...
> > czemuz to w naszej kulturze nie jest tak samo oczywiste,
> > ze mezczyzna poswieca wiecej czasu domowi jak
> > oczywiste jest to, ze kobieta rezygnuje z pracy zawodowej
> > i dlatego nie ma czasu na prace zawodowa?
>
> To sa fakty. Czy z tego powodu kobieta powinna zarabiac wiecej?
Zgadzam sie, ze takie sa fakty. Tylko z tego powodu, ze takie sa fakty, nie
mam zamiaru zamykac oczu i ust w przypadkach jawnej dyskryminacji.
I szczerze mowiac nie wiem skad Ci sie wzielo to 'wiecej'. Ja mowie o tym,
ze kobieta nie powinna byc dyskryminowana na rynku pracy -- czyli powinna
miec takie same szanse i warunki na wykonywanie pracy zawodowej. Jednym z
powodow, ze takich zrownanych szans/warunkow nie ma jest fakt, ze kobiety
oprocz pracy zawodowej w domu wykonuja mniej wiecej 80% obowiazkow domowych
(Badania COBOS z 2001r). W rezultacie nie moga poswiecic sie pracy zawodowej
nie dlatego, ze nie chca, tylko dlatego, ze ich mezowie/partnerzy nie maja
wdrukowanego [czyt. nie miesci im sie w glowie] ze ich obowiazkiem jest
dbanie o dom. Przedstawianie sytuacji jako "przeciez nikt jej nie zabrania
pracowac, ale poniewaz jest mniej dyspozycyjna od mezczyzny to zarabiac
bedzie mniej" jest wlasnie dyskryminujace i to dyskryminujace mniej wiecej
polowe ludzi w naszym kraju.
Pracodawca
> wycenia pracownika za to co moze od niego osiagnac, a nie za to co robi w
> domu - niestety taka jest prawda. Kazdy czlowiek jest egoista i dba o
> wlasne interesy - chce uzyskac jak najwiecej dla siebie.
Zupelnie sie nie rozumiemy. Ja mowie o tym, zeby pracodawca placil za prace
w domu, tylko ze sa dwa wyjscia z sytuacji dyskryminacji kobiet na rynku
pracy:
--albo zmieniamy mentalnosc mezczyzn (w strone tego, zeby to oni tez
zostawali w domu czy pracowali w domu z taka sama oczywistoscia jak kobiety)
-- albo tak ustawic rynek pracy, zeby kobiety -- czyli przypomnijmy polowa
ludnosci w tym kraju -- nie byly dyskryminowane
A najlepiej oba naraz.
I ja sobie doskonale zdaje sprawe, ze to nie stanie sie od reki, i ze jest
to dlugi proces -- ale tez nie widze powodu, zeby o tym nie mowic i nie
zwracac na to uwagi, bo narazie 'nie mozemy sobie na to pozwolic
ekonomicznie' (co zreszta moim zdaniem jest tylko wygodna wymowka).
> Kolejna sprawa to ta, ze znam tez sporo kobiet, ktore bardzo chetnie
> siedzialyby w domu miast rozwijac sie zawodowo.
Moim zdaniem mnostwo ludzi niezaleznie od plci siedzialoby w domu zamiast
chodzic do pracy. To co Ty proponujesz to jest falszywa alternatywa: kobiety
w wiekszosci maja wdrukowywany od dziecinstwa obraz tego, ze zona zajmuje
sie domem, nawet jesli pracuje, i ze wlasciwym przeznaczeniem kobiety nie
jest niezaleznosc i bycie na swoim tylko pojscie zamaz, wiec mowienie ze
wiekszosc z nich _woli_ siedziec w domu, jest pewnym zafalszowaniem.
> > > To tez ma swoje uzasadnienie. Gdy zajdzie w ciaze jest
> > > chroniona, placic jej trzeba, a swojej pracy nie moze
> > > wykonywac.
> > Super powod do dyskryminacji.
>
> Oplacisz mi studia? Wybacz, ze nie zrobie nic dla Ciebie w zamian za
> otrzymane pieniadze, ale mam inne obowiazki. Czy mimo to bedziesz wzgledem
> mnie taka wspanialomyslna?
Widzisz roznica polega na tym, ze Ty domagasz sie specjalnych przywilejow.
Mi chodzi o przywileje rowne.
>
> > Czyli nie wazne ze dzieje sie krzywda,
>
> Dzieje mi sie krzywda bo chce sie ksztalcic, a nie mam funduszy. Pracy
> niestety tez nie mam bo wszedzie wymagaja doswiadczenia, ktorego nie mam
> jak zdobyc.
jw.
>
> > byleby dobre uzasadnienie bylo -- najlepiej finansowe,
>
> A o co w pracy chodzi jak nie o finanse?
>
> > Swoja droga znowu wychodzi myslenie "kobieta to gorszy
> > gatunek czlowieka"
>
> To Ty napisalas. Zreszta w ubieglym roku pracowalem jako rachmistrz
> spisowy. Mezczyzni nie mogli przeprowadzac badania dzietnosci kobiet. W
> ten sposob stracilem dodatkowe pieniadze. Czyz to nie jest dyskryminacja?
> Wychodzi na to, ze mezczyzni to gorszy gatunek i nie potrafia
> przeprowadzic takiego badania.
Jesli uwazasz to za dyskryminacje, to mow o tym. Pisz, protestuj, zwracaj
uwage ludzi na ten fakt. Ja nie mam nic przeciwko. Ale dla mnie fakt, ze
ktos jeszcze jest _tez_ dyskryminowany, nie wynika, ze tak ma byc i ma sie o
innych dyskryminacjach nie mowic.
>
> W trakcie spisu okazalo sie, ze jednak te badanie przeprowadzilbym lepiej
> niz przynajmniej jedna z rachmistrzyn.
>
> > > Chcesz konkrety? Monika, Dominika, Agnieszka, Ania...
> > > Znasz je? To po co Ci konkrety?
> > Nie chce wlasnie anegdotalnych opowiastek o Twoich
> > znajomych. Interesuje mnie jaka grupa feministek ma
> > takie poglady wg Ciebie
>
> Rozumiem... autorytety. A zycie sobie.
Widzisz, problem polega na tym, ze Ty wyrabiasz sobie poglad na temat
feminizmu opierajac sie na tym co mowia Twoje znajome. To tak jakbym chcac
sie dowiedziec czegos o fizyce jadrowej zapytala moich przyjaciol, co o tym
sadza, zamiast fizykow jadrowych.
>
>
> A bierzesz pod uwage tez obecny stan rynku pracy w Polsce? Tak uczciwie...
> co sobie myslisz, gdy kobieta przez dluzszy czas nie potrafi znalezc
> pracy? Powodem jest dyskryminacja, czy bezrobocie? Wpadnij moze tez na
> pl.praca.dyskusje i zapytaj ludzi o ich zarobki i czy pokrywaja sie one z
> ich oczekiwaniami, z tym, co kiedys zarabialo sie na tym samym stanowisku
> itp.
Ale w naszej dyskusji nie chodzi o poczucie krzywdy czy nieadekwatnosci
indywidualnych zarobkow, tylko o systemowej niedoskonalosci, ktory cala,
duza grupe ludzi dyskryminuje za plec, czyli za cos, na co wplywu nie maja.
*adela*
--
http://out-of-season.blog.pl
http://kobietytworza.w.interia.pl/home.html
I'm not disorganised; I'm polychronic.
Don't worry. I forgot your name, too!
|