Data: 2005-10-10 06:59:44
Temat: Re: Co to jest szczęście...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
.. z Gormenghast; <d...@g...h262cd1eb.invalid> :
> Nie sądzę, aby jakiejkolwiek było łatwo Cię zdominować. To stan, któremu
> taki Gość jak Ty ;), musi się poddać sam, choćby bezwiednie, a z tym to,
> na etapie powszechnych racjonalizacji, nie łatwo (nawet gdybyś deklarował
> częste picie ;)).
> W pewnym sensie przypomina mi to dawnego Łukasza (uookie), kiedy to
> mówił o wiele bardziej hardo niż dzisiaj - np.
> "...była równie inteligentna jak ja, i tym samym obawiałem się tego, że będzie
> ona w stanie wejść do mojego świata, a nawet go zrozumieć, co oznaczałoby,
> że sam nie miałbym już gdzie się schować." /fot. by Łukasz Nawrocki/
Już sam nie wiem, co jest prawdą, a co nie. Odległość za duża, więc
racjonalnie dobrze się stało.
Może to jest powodem - ludzie opacznie odbierają efekt racjonalizacji
obronnych. Powiedzmy, że kobieta mówi do faceta - "ty nic nie potrafisz
skończyć" - to racjonalizacja - jeżeli facet zareaguje gwałtownie, a co
nie daj Boże uderzy kobietę lub zachowa się podobnie, to obiektywnie
"oblał test" - tyle tylko, że racjonalizacja nie jest neutralna
energetycznie [pomijam negatywny ładunek procesu nadrzędnego związany
np. z podświadomym odbiorem bodźców], więc z punktu widzenia
zdysocjowanego umysłu i funkcji racjonalizacji odpowiednim zachowaniem
jest właśnie "nieodpowiednie" zachowanie, bo ono zniweluje ładunek
procesu nadrzędnego, wprowadzi "spokój i porządek" [z tych dwu słów
chyba "porządek" jest najważniejszy]. Dlatego takie sytuacje testowe
powinny być wykonywane bez udziału osoby zainteresowanej wynikiem testu
- ona powinna je obserwować w roli obserwatora.
Inny przykład - powiedzmy są sobie drzwi, drzwi z klamką, które się nie
otwierają. Przed drzwiami stoi sobie pewna osoba [oczywiście nie cały
czas - czasami wyskoczy do sklepu po bułki ;) - ale stanie pod drzwiami
jest esencją jej życia], która wie, że te drzwi za Chiny się nie
otwierają - kiedy obok przechodzi ktoś i pyta, dlaczego ona stoi przed
drzwiami, czyli ją emocjonalnie destabilizuje, ona odwołuje się do
racjonalizacji pt. "pokaz, że drzwi się nie otwierają" - proces pt.
"nieotwierające się drzwi" jest uprzedmiotowiony - pewnego razu drzwi
jednak się otworzą i wtedy cały misternie ułożony schemat obronny szlag
trafia a dodatkowo do wnętrza wdzierają się dodatkowe emocje.
Tu tytułem wyjasnienia i kontekstu - na początku taka osoba szarpała się
z nieotwierającymi się drzwiami, jednak w pewnym momencie, po n próbach,
zdała sobie sprawę z przewagi emocjonalnej nieszarpania się z drzwiami
zamiast szarpania się z nimi - do "rozgryzienia' tego schematu potrzebny
jest kontekst i opis danej osoby - bardzo możliwe, że ludzie na tyle ją
destabilizowali emocjonalnie, że zrezygnowała z szarapania się, bo raz,
że wtedy budziła większe ludzkie zainteresowanie, a dwa, że nie wiedząc
co jest za drzwiami, lub nie chcąc się dowiedzieć, uznała że są dobrą
funkcją obronną dla bieżących lęków.
> > to nadal pozostają moje problemy bytowe - to tak jak
> > wygrać Porsche i nie mieć na benzynę, ubezpieczenie i podatek - ładne,
> > ale nawet usiąść za kierownicą nie można. ;)
>
> Katastrofa - przyznaję...
> Rozumiem, że z filmem u Tytusa Ci nie wyszło...
Nie no, pracuję - na świeżym powietrzu.;) Z filmem nic nie wyszło -
popatrzyłem i zdałem sobie sprawę, że ani ja nie mam nic do zaoferowania
Tytusowi, ani Tytus mi. Po części wina tego, że nie mam zawodu, a po
części ... .;)
Flyer
|