Data: 2001-10-11 06:14:11
Temat: Re: Co zlego jest w samotnosci ?
Od: "Marsel" <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <piotrek0m@poczta.
<..>
> Kiedyś w TV puścili taki film dokumentalny o rodzącej sie miłości ludzi w
> podeszłym wieku, o tym jak sie poznają, jak fascynują sie sobą, jak sie
> spotykają... Pięknie to wyglądało ale i obleśnie... Zauważyłem, że
przerażała
> mnie ich brzydota fizyczna... Miałem wrażenie, że robili cos
nienaturalnego -
> złapałem sie, że myślę w kategoriach młodego człowieka, któremu wydaje
sie, że
> tylko on ma prawo do miłości... Polecałbym ten film dla wszystkich, szkod,
że
> nie pamietam tytułu.
Filmu nie widziałem - moze faktycznie był zrobiony z lekkim 'doprawieniem
dla smaku'. Trudno mi jednak się zgodzić z tą obleśnościa, brzydotą itd..
To do jakich wniosków doszedłes warte jest podkreslenia - to tylko Twoje
skojarzenia zwiazane z miłościa. Ja tam wolę mysleć ze zawsze można kochac
i wcale nie musi to byc miłośc szczenięca (na szczescie)
A swoją drogą to ciekawe ze mówisz o samotności w ujęciu związków
partnerskich, Do tej pory nie kojarzyłem tego w ten sposób, moze to
śmieszne, ale po prostu nie dostrzegałem samotności jako braku tej jednej
osoby. Samotność wydawała mi się czymś szerszym.
|