Data: 2009-02-17 02:09:31
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: " Bluzgacz" <r...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea <e...@p...fm> napisał(a):
> Porównaj sobie sytuację lekarza i księdza po śmierci człowieka. Lekarz
> myśli "może lepiej było zastosować inną terapię", boryka się z często
> skarżącym spojrzeniem rodziny zmarłego. Faktem jest, że śmierć pacjenta
> bardzo obciąża lekarza psychicznie, a już na pewno pierwsza. A ksiądz
> myśli "tak chciał Bóg" i ma problem z głowy.
Calkowita racja, nie ma co do tego zadnych watpliwosci.
Lekarz ponosi ponadto odpowiedzialnosc, chociazby za blad w sztuce lekarskiej,
wiec stres ma ogromny, za to ksiadz stresu nie ma zadnego.
Moze odmowic pochowku, slubu, czy czego tam jeszcze i nikt mu nic nie zrobi.
Moze tez wyruchac ministranta i rowniez NIC mu nikt nie zrobi, ale na ten
argument tluk-xxxlka nie odpowie oczywiscie, bo nie ma wlasnych.
Dodatkowo jako przewage lekarza dodalbym fakt, ze lekarze w znakomitej
wiekszosci RATUJA ZYCIE, a ksieza pomagaja sie z nim pozegnac (chociaz nie
waidomo po co jak sa inne i lepsze srodkI) wiec rola lekarzy wg mnie jest
nieporownywalnie wieksza i wazniejsza.
> I nie mów mi, że księża tak osobiście przeżywają nieszczęścia swoich
> parafian. Może na wsiach się zdarza, ale w miastach co najwyżej z
> niektórymi parafianami czują się związani. Nic dziwnego, są tylko ludźmi.
Na wsiach jest nielepiej.
Sa zwiazani tylko z tymi, do ktorych chodza wpierdalac obiady, ktorzy im dach
naprawia albo tylek zawioza.
Zazwyczaj taki wiejski ksiadz ma pod soba 2-3 parafie, wiec nie jest taki
staly w stosunku do ludzi ktorzy tam sa rozproszeni.
Bluzgacz
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|