Data: 2009-03-16 15:23:47
Temat: Re: Coś na Walentynki ;>
Od: "Aicha" <b...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" napisał:
> > Ma diametralnie różną ode mnie osobowość
> Czyli budowanie własnej wartości u córki w Twoim wykonaniu to
> opieranie się na przeciwieństwie samej siebie? To brzmi dość
> złowrogo i tragicznie, przyznam.
Chodzi mi o to, że natura mi bardzo ułatwiła. A nie o to, że co złego
to ja :)
> Chyba że czegoś nie zrozumiałam, ale zastanawiam
> się nad tym, co napisałaś (sama borykam się z problemem,
> jak pozbyć się kompleksów i nie przekazywać ich córce).
Ja się zaczęłam pozbywać w wieku chrystusowym (a byłam wtedy bez pracy
i mieszkania - już o tym wspominałam). Pisanie mi w tym baaaaardzo
pomogło. A szczególnie jego odbiór społeczny ;) Dostałam wiele maili,
nie tylko z kraju i nie tylko od prymitywnych, pryszczatych
młodzianków napędzanych testosteronem, jak tu niektórzy sugerują. A
raczej w większości nie od nich - bo słowem pisanym się tacy rzadko
parają.
> > - ekstrawertyczną. Jest ładna, szczupła, będzie wysoka (a w
>> każdym razie wyższa ode mnie), potrafi skupiać uwagę
> > otoczenia i ma liczne talenty.
> Myślisz, że to wystarczy i że to są wytyczne do "niemania"
> kompleksów?
Nie myślę. Ale jest dowiedzione naukowo, że ładnym jest łatwiej w
życiu. A chodzi o wzmacnianie pewności siebie (tej naturalnej, którą
posiada). W tej chwili potrafi się otrzepać niemal po każdym "ciosie"
od otoczenia. Nawet blizna po operacji jest powodem do dumy (bo ona
miała a inni nie), a nie łez, bo nie będzie mogła założyć bikini :)
A co do talentów - są doceniane na forum - na razie - szkolnym (jakieś
konkursy wygrywa). I w domu. A mnie zniechęciła trója z menueta do
nauki, której poświęciłam kilka lat życia.
> Kiedyś czytałam (a może słyszałam), że najlepsze, co może
> dać matka córce, to świetny ojciec. :)
No cóż, wtedy jeszcze miałam kompleksy... :) U mnie było na odwrót -
jedyne, co mi dobrego po mężu pozostało, to córa. Ale nie zamierzam
zamykać jej w złotej klatce :)
--
Pozdrawiam - Aicha
|