Data: 2009-08-18 20:19:29
Temat: Re: Cosś dla biednych uciskanych przez fiskus rolników wychodzących z bezrobocia (czy jak to tam było:D)
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:o385yutjnmw2$.1k3511sj8by6x.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 18 Aug 2009 19:50:47 +0200, Chiron napisał(a):
>
>
>> Nadal ciekawi mnie Twoje zdanie w tym temacie:-)- chodzi mi o ten
>> przykład z
>> amiszami. Napisałem, że ubezpieczenia społeczne rozwaliły tradycyjną
>> strukturę rodzinną na wsi- bo tak przecież było; najstarszy syn zostawał
>> na
>> gospodarce- i opiekował się rodzicami aż do śmierci (czasem inne z dzieci
>> dostawało gospodarkę - bo najstarszy syn wolał życie w mieście). Rodzice
>> chcieli mieć dużo dzieci- bo co najmniej jedno zapewniało im spokojną
>> starość (albo i wszystkie)
>
> Albo i żadne, jeśli wyrodne. bardzo częsty przypadek. Los ludzi starych na
> wsi był nie do pozazdroszczenia - stara wiejska tradycja wyprowadzania
> starców zimą "do lasu na dojście" to nie bajka, oj nie. Nie wiedziałes o
> niej? - oczywiście nie dotyczyła ona wszystkich, ale wieś cicho aprobowała
> te przypadki i nie dociekała, dlaczego babcia wyszła do lasu i nie
> wróciła... a potem pogrzeb.
Jaki procent? Ilu to dotyczyło? Czy rzeczywiście akceptacja wsi była
powszechna - czy może utożsamiasz ją z milczeniem? Czy występowało tez
potępienie takich postaw? Lata temu pojechałem na wieć, która kipiała z
oburzenia, bo ktoś dostał w spadku po ciotce gospodarkę- i zawiózł jej psa
do uśpienia, zamiast się nim zająć.
>
>
>> Skoro dzieci są teraz własnością państwa (tak to
>> się oficjalnie przedstawia)- i żadne z nich nie będzie się opiekować na
>> starość rodzicami- bo przecież mają emeryturę (nie ważne, że głodową i że
>> są
>> niedołężni)- to zniechęca to do posiadania dzieci.
>
> Ależ wcale nie zniechęca. Zniechęca co innego zupełnie - wygodnictwo.
To wygodnictwo- IMO- niczego nie tłumaczy. Moim zdaniem właśnie jednym z
głównych czynników, niszczących układ rodzinny na wsi (choć nie jedynym)
były właśnie przymusowe ubezpieczenia społeczne. Zauważ- że jednak z
posiadaniem dzieci była kojarzona spokojna starość wśród wnucząt.
Wyprowadzanie zimą do lasu to oczywiście patologia- i raczej nie wydaje mi
się, żeby przeciętny człowiek, kochający swoje dzieci zakładał, że coś
takiego go od nich spotka. Kalkulował (nawet podświadomie) starość wśrod
nich. Skoro rodzic dostaje od państwa emeryturę, to dzieci mają
usprawiedliwienie, że przecież ma za co żyć. Jak nie może samodzielnie
egzystować- no to dom starców. W takiej sytuacji rodzice też kalkulują sobie
takie możliwości. Jeśli powszechne staje się pozostawienie samemu sobie
przez potomstwo- no to tak ważny czynnik, jak zapewnienie sobie spokojnej
starości poprzez posiadanie licznego potomstwa- przestaje istnieć. Dla wielu
ludzi to argument, by mieć jedno dziecko- lub wcale.
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|