Data: 2009-08-18 20:41:32
Temat: Re: Cosś dla biednych uciskanych przez fiskus rolników wychodzących z bezrobocia (czy jak to tam było:D)
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 18 Aug 2009 22:19:29 +0200, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:o385yutjnmw2$.1k3511sj8by6x.dlg@40tude.net...
>> Dnia Tue, 18 Aug 2009 19:50:47 +0200, Chiron napisał(a):
>>
>>
>>> Nadal ciekawi mnie Twoje zdanie w tym temacie:-)- chodzi mi o ten
>>> przykład z
>>> amiszami. Napisałem, że ubezpieczenia społeczne rozwaliły tradycyjną
>>> strukturę rodzinną na wsi- bo tak przecież było; najstarszy syn zostawał
>>> na
>>> gospodarce- i opiekował się rodzicami aż do śmierci (czasem inne z dzieci
>>> dostawało gospodarkę - bo najstarszy syn wolał życie w mieście). Rodzice
>>> chcieli mieć dużo dzieci- bo co najmniej jedno zapewniało im spokojną
>>> starość (albo i wszystkie)
>>
>> Albo i żadne, jeśli wyrodne. bardzo częsty przypadek. Los ludzi starych na
>> wsi był nie do pozazdroszczenia - stara wiejska tradycja wyprowadzania
>> starców zimą "do lasu na dojście" to nie bajka, oj nie. Nie wiedziałes o
>> niej? - oczywiście nie dotyczyła ona wszystkich, ale wieś cicho aprobowała
>> te przypadki i nie dociekała, dlaczego babcia wyszła do lasu i nie
>> wróciła... a potem pogrzeb.
>
> Jaki procent? Ilu to dotyczyło? Czy rzeczywiście akceptacja wsi była
> powszechna - czy może utożsamiasz ją z milczeniem?
Nie znam danych statystycznych, przecież nikt tego nie badał, skoro było to
zjawisko nieoficjalne. Jednak wieś do dziś to pamięta.
> Czy występowało tez
> potępienie takich postaw?
Rzadko. Los starych ludzi na wsi opisuje Reymont w "Chłopach" np. Stary
człowiek, jeśli nie mógł już przynajmniej pasać krów, był zbędnym
obciążeniem. Raczej rzadkością były rodziny, które swoich starszych
traktowały z atencją aż do ich śmierci, szczególnie na przednówku mnogie
były przypadki pozbywania się starców - powszechne było własnie
wyprowadzanie i zostwianie w lesie - wilki lub mróz załatwiały sprawę...
> Lata temu pojechałem na wieć, która kipiała z
> oburzenia, bo ktoś dostał w spadku po ciotce gospodarkę- i zawiózł jej psa
> do uśpienia, zamiast się nim zająć.
Też bym to zrobiła, gdybym nie mogła się nim zająć ani nikt inny. Pies w
gospodarce to tylko pies, nic innego, stróż. Nie wyolbrzymiam roli zwierząt
w moim życiu, choć je lubię i szanuję. I też mam psy od lat, żeby nie było.
Mają u mnie dobrze, psi raj. Ale to nie oznacza, ze gdyby stały się
konkurentami do jadła np, miałyby pierwszeństwo przed moimi dziećmi.
Sorry.
>
>>
>>
>>> Skoro dzieci są teraz własnością państwa (tak to
>>> się oficjalnie przedstawia)- i żadne z nich nie będzie się opiekować na
>>> starość rodzicami- bo przecież mają emeryturę (nie ważne, że głodową i że
>>> są
>>> niedołężni)- to zniechęca to do posiadania dzieci.
>>
>> Ależ wcale nie zniechęca. Zniechęca co innego zupełnie - wygodnictwo.
>
> To wygodnictwo- IMO- niczego nie tłumaczy. Moim zdaniem właśnie jednym z
> głównych czynników, niszczących układ rodzinny na wsi (choć nie jedynym)
> były właśnie przymusowe ubezpieczenia społeczne. Zauważ- że jednak z
> posiadaniem dzieci była kojarzona spokojna starość wśród wnucząt.
Pobożne życzenia były takie, ale rzeczywistość często inna.
> Wyprowadzanie zimą do lasu to oczywiście patologia-
Czy coś, co było w ub. 2 wiekach powszechne, jest patologią? dziś na pewno,
kiedy się właśnie nie zdarza, bo starsi mają renty/emerytury, które bardzo
się przydają młodszemu pokoleniu.
.
> i raczej nie wydaje mi
> się, żeby przeciętny człowiek, kochający swoje dzieci zakładał, że coś
> takiego go od nich spotka. Kalkulował (nawet podświadomie) starość wśrod
> nich. Skoro rodzic dostaje od państwa emeryturę, to dzieci mają
> usprawiedliwienie, że przecież ma za co żyć. Jak nie może samodzielnie
> egzystować- no to dom starców.
Właśnie tam widziałam "dzieci" przyjeżdżające z dokładnoscią co do dnia raz
w miesiącu - po emeryturę babci czy dziadka lub mamy/ojca.
Naprawdę, miałam sporo okazji do takich obserwacji - z pewnych względów. I
mogę duuuużo o tym powiedzieć, ale to wszystko smutne, więc po co.
> W takiej sytuacji rodzice też kalkulują sobie
> takie możliwości. Jeśli powszechne staje się pozostawienie samemu sobie
> przez potomstwo- no to tak ważny czynnik, jak zapewnienie sobie spokojnej
> starości poprzez posiadanie licznego potomstwa- przestaje istnieć. Dla wielu
> ludzi to argument, by mieć jedno dziecko- lub wcale.
>
To raczej z powodu dzisiejszej sytuacji ekonomicznej rodzin: jednemu
dziecku łatwiej pomóc w dorosłym życiu, gdyby sobie nie dawało samodzielnie
rady.
--
Ikselka.
|