Data: 2009-08-19 08:59:54
Temat: Re: Cosś dla biednych uciskanych przez fiskus rolników wychodzących z bezrobocia (czy jak to tam było:D)
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 18 Aug 2009 23:31:07 +0200, Paulinka napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Tue, 18 Aug 2009 23:10:13 +0200, Paulinka napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>> Dnia Tue, 18 Aug 2009 22:53:13 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>>
>>>>> XL pisze:
>>>>>> Dnia Tue, 18 Aug 2009 22:29:25 +0200, Chiron napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Albo dlaczego nie możesz nie posłać go
>>>>>>> do szkoły?
>>>>>>
>>>>>> Tuś mi brat! - a bo to raz toczylam (na p.s.dzieciach) boje o nauczanie w
>>>>>> domu wzorem Australii??? Zresztą zalążki takiego nauczania już są w Polsce
>>>>>> i mam nadzieję, ze moje wnuki nie będa zrywane skoro swit i prowadzone do
>>>>>> byle jakiej szkoły z byle jakimi nauczycielami i programem od siedmu
>>>>>> boleści pod przymusem...
>>>>>> :-)
>>>>> I kto ma te dzieci uczyć? Guwernantki? Czy może pracujący rodzice? A
>>>>> może niepracujące matki posiadające wiedzę z każdej dziedziny?
>>>> Nikt, kto nie może. Obowiązku nie ma.
>>>> Ja mogę.
>>> Nie odebrałabym nigdy swoim dzieciom przyjemności przeżywania szkolnych
>>> przyjaźni i innych szkolnych perypetii w imię tego, że lubię spać do
>>> 10-tej.
>>
>> No lubię i będę nadal, ale jak się to ma do szkoły? Ty normalna nie jesteś.
>> To chyba z niewyspania :-D
>
> Napisałaś, że dzieci są zrywane skoro świt do szkoły. O której
> rozpoczęłabyś te lekcje, skoro do 10 śpisz?
O 12ej. Do 14ej nauczyłabym i to o wiele lepiej wszystkiego, co trzeba, a
nie traciła czas na pierdoły w rodzaju wypełnianie dziennika, sprawdzanie
listy, podsumowania ststystyczne, wywiadówki, dyskoteki szkolne,
sprawdzanie klasówek po nocach, łażenie na przerwy i pseudodyżurowanie,
przemieszczanie się z sali do sali z 1 piętra na 3cie, chandryczenie z
rodzicami uwazającymi, że ich leń to drugi przyszły Einstein i tylko pani
jest głupia, dochodzenie do ładu z łobuzami szkolnymi, durne rady
pedagogiczne, spisy inwentaryzacyjne, konsultacje i inne pseudodziałania
pedagogiczne, zajmujące więcej czasu, niż właściwe uczenie w szkole.
>>> Bo z tymi beznadziejnymi nauczycielami, to zwyczajnie
>>> projektujesz swoją zawodową porażkę.
>>
>> Rozumiem (poniekąd) Twoją złośliwość, ale niczego nie projektuję, lecz
>> włąśnie znam od podszewki, jacy to świetni są nauczyciele - miałam watpliwą
>> przyjemność poprawiać jako matematyczka panią polonistkę w ortografii,
>> m.in. polonistkę... A moje dzieci, kiedy przychodziły ze szkoły, musiały
>> dopiero ze mną i TŻtem poznawać od nowa material, który rzekomo był
>> "przerobiony".
>> Po czym wykrzykiwały z reguły: "Mamo, ależ to jest proste! Ale pani inaczej
>> tłumaczyła i dzieci nie rozumiały!"
>> :-///
>
>
> Może w Waszym regionie była edukacyjna Polska C, ja nie mam takich
> wspomnień.
Ty nie, ale będziesz miała to na bieżąco, kiedy Twoje dzieci pójdą do
szkoły.
--
Ikselka.
|