Data: 2012-03-15 21:53:08
Temat: Re: Czeszki
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-03-15 22:26, Ikselka pisze:
> Mnie wystarczył fragment (moze z tego? - nie pomnę) o tym, jak
> strażniczka kazała kobietom w obozie wejść zimą do lodowatej wody w na
> wpół zamarznietym stawie zeby coś tam ciężkiego robiły - a jedna,
> która właśnie miała menstruację... odmówiła i została na brzegu. I ta
> strażniczka w pierwszej chwili bezdusznie chciała ją zastrzelić,
> tymczasem kobieta nie majac w rozpaczy już nic do stracenia, woląc
> śmierć niż upokorzenie swej kobiecości w danej chwili i później
> (wiadome sprawy w tych warunkach), jak równa równej z szaleńczą
> determinacją patrzyła jej w oczy. Pozostałe więźniarki zamarły. Tamta
> po długiej (bardzo) chwili opuściła karabin i wzrok, zarządzając
> wyjscie z wody i inne roboty, nie w wodzie. Na tę jedną chwilę dla
> bezdusznej strażniczki (która dotąd miała więźniarki za bydło) świat
> znormalniał - znowu wszystkie łącznie z nią(sic!) były kobietami. Ta
> choćby tylko na chwilę przywrócona wspólnota płci była zwycięstwem tej
> jednej. To było naprawdę mocne. TO określam jako mocne kino. Tego nie
> zapomnę.
Tego nie było w tamtym filmie, więc chyba inny widziałaś.
> Oraz moment walki (wewnętrznej) przed zabiciem przyjaciela przez
> przyjaciela wobec wyboru istniejącego dla nich obu już tylko między
> śmiercią z rąk pozostałych czekających nieopodal bandytów a z jego - w
> filmie Chrzest". Śmierć z rąk przyjaciela jako ratunek przed czymś
> znacznie gorszym...
O kurczę! Chyba inaczej zrozumiałyśmy ten film...
> TO jest dla mnie mocne kino.
Ale przecież "Róży" nawet nie widziałaś, więc porównujesz chyba z
własnymi wyobrażeniami o niej.
Teraz to już nawet jej nie oglądaj, bo i tak opinię masz wyrobioną.
Ewa
|