« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2008-02-15 10:00:10
Temat: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...http://wiadomosci.onet.pl/1469202,2678,1,czlowiek_mi
mo_wszystko,kioskart.html
Jak można wytrzymać z własnymi wspomnieniami, jeśli ma się takie, jak on? -
a ja kiedyś z bratem zabiłam wróbelka... no, raczej patrzyłam, jak on to
robił (jest młodszy). Ciągle dziś o tym myślę, a równocześnie pamiętam z
tego czynu tylko wielką ciekawość, brak jaichkolwiek innych emocji. Potem
zrobiliśmy wróbelkowi pogrzeb.
Nikogo ani niczego jednak już więcej nie zabiłam - może z wyjątkiem robali
na moich roślinach... a i tak tamto wspomnienie jest dostatecznie dręczące
dla mnie dziś. Współczuję temu człowiekowi - mogę mu współczuć, bo on dziś
jest zupełnie kimś innym, niż wtedy, kiedy zabijał jako dziecko. On miał
szczeście i siłę, aby stać się kimś innym. Jak to dobrze, że dziecięcy
świat tak łatwo się zapomina (do pewnego stopnia oczywiście) i dlatego
jeśli chcemy, możemy się jakby od nowa narodzić - dorastając.
Kim się urodzimy dorastając? - i od czego to zależy?
Hmmm...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2008-02-15 10:10:00
Temat: Re: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...
"Ikselka" <i...@w...pl> wrote in message
news:110pxzs2xnszs$.svg6xf42sh9r.dlg@40tude.net...
> Kim się urodzimy dorastając? - i od czego to zależy?
od poszerzania wiedzy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2008-02-15 10:14:04
Temat: Re: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...
"Panslavista" <p...@w...pl> wrote in message
news:fp3og2$gq5$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> "Ikselka" <i...@w...pl> wrote in message
> news:110pxzs2xnszs$.svg6xf42sh9r.dlg@40tude.net...
>
> > Kim się urodzimy dorastając? - i od czego to zależy?
>
> od poszerzania wiedzy
i zdobywania doświadczenia - poznanie uczuć: miłości, straty, bólu (duszy),
żalu...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2008-02-15 10:43:51
Temat: Re: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...A jesz mięso?
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2008-02-15 14:20:07
Temat: Re: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...Dnia Fri, 15 Feb 2008 11:43:51 +0100, Vilar napisał(a):
> A jesz mięso?
Tak. A co to ma wspólnego z tematem? - domyślam się, że chodzi Ci o
zabijanie. Tu zabija się, aby żyć. Tam - zabijały dzieci, wykorzystywano
ich nieświadomość zła. Podwójna tragedia: gwałt na dziecięcej psychice
poprzez jej ukierunkowanie tylko i wyłącznie na zło (zabijanie jako zabawa,
zabijanie jak czynność fizjologiczna - niemal). Po takiej traumie jest
niemal niemożliwe narodzenie się po raz drugi jako normalny człowiek - do
tego trzeba być... po prostu wrażliwym i myślącym, żadna wiedza tu nie
pomoże.
Mogłabym Ciebie spytać, czy jesz rośliny lub zabijasz komórki rozrodcze
zwierząt (jaja), czy zabijasz owady niszczące futra i książki lub choćby
smacznie żerujące na Twoim psie, czy dezynfekujesz rany, czy odkażasz
urządzenia sanitarne, gdzie miliony bakterii giną... ale czy to jest to
samo, o czym mowa w artykule? - otóż nie, bo po tym nie musisz sie rodzić
na nowo, aby żyć jak człowiek. Podobnie ja nie musze się rodzić na nowo po
tym, kiedy jem dobrą wołowinę, która od początku jest wyhodowana do
konsumpcji i zabicia, jak zboże czy szczypiorek... Jem=zabijam tylko tyle,
ile muszę, aby żyć.
Odbiegłam nieco od zasadniczego problemu: narodzin zgwałconego przez
dorosłych dziecka do nowego życia. Od czego zależy powodzenie? - wg mnie,
jak już wcześniej pisałam, od niezatartej resztki wrażliwości w dziecku,
następnie od łutu szcześcia, aby zdołało ono choć na mgnienie zaznać dobra
po traumie - to wystarczy, aby wrażliwy człowiek zaczął się rodzić na
nowo... czy wystarczy?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2008-02-15 14:22:58
Temat: Re: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...Dnia Fri, 15 Feb 2008 11:14:04 +0100, Panslavista napisał(a):
> "Panslavista" <p...@w...pl> wrote in message
> news:fp3og2$gq5$1@atlantis.news.tpi.pl...
>>
>> "Ikselka" <i...@w...pl> wrote in message
>> news:110pxzs2xnszs$.svg6xf42sh9r.dlg@40tude.net...
>>
>>> Kim się urodzimy dorastając? - i od czego to zależy?
>>
>> od poszerzania wiedzy
>
> i zdobywania doświadczenia - poznanie uczuć: miłości, straty, bólu (duszy),
> żalu...
Tak, tak, tak.
Ale wiedza - cóż ona tu ma do "roboty"? - jeśli masz na myśli wiedzę
naukową. Potwory są bardzo mądre i dużo wiedzą - uczą sie pilnie,
doceniając wiedzę, bo to narzędzie do zdobywania władzy i nowych
możliwości. Tak więc można wiedząc dużo - pozostać potworem.
Wrażliwość - to klucz, wg mnie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2008-02-15 14:42:33
Temat: Re: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...> domyślam się, że chodzi Ci o zabijanie.
XLko droga odniosłam się nad rozpaczą nad wróbelkiem i nie chodzi mi o
zabijanie.
Od czasu jak zobaczyłam umierającą z głodu małą zeberkę pod płotem jakiegoś
rezerwatu, zrozumiałam, że drapieżniki są niezbędne, że np. skróciłby
cierpienia tej zebry (musiała być na coś chora, bo wydawało się, że trawy i
żarcia w bród).
Jem mięso. Jak najbardziej, niewiele, ale jem.
To do czego się odniosłam to czułostkowość.
Naprawdę rozumiem dwoistość (żeby) natury ludzkiej, jak wiesz. (I w sumie o
tej dwoistości był też artukuł. A może o genialnej umiejętności naszego
mózgu pozwalającej nam zapomnieć). Ale rozczulanie się nad ptaszyną i
trzymanie kanapki z szynką w ręku średnio mi się podoba - dwoistość, która
każe rozczulać się nad okruszkiem, a z drugiej strony być okrutnikiem akurat
mnie wkurza.
Czułostkowość jest dla nas, sprawia, że sami czujemy się lepiej, lepsi itd.
i nic nie zmienia.
Jak zasłona na oczęta....
o!
Z pozdrowieniami weekendowymi :-))))). M
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2008-02-15 15:13:51
Temat: Re: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...Dnia Fri, 15 Feb 2008 15:42:33 +0100, Vilar napisał(a):
> Ale rozczulanie się nad ptaszyną i
> trzymanie kanapki z szynką w ręku średnio mi się podoba
Czyli nie zrozumiałaś problemu: nie rozczulam się nad tamtą ptaszyną,
raczej średnio mnie ona obchodzi dziś. Nie rozczulam się nad niczym i
nikim, wspominając o zabitym ptaku.
Skupiłaś się na dopełnieniu, a nie na podmiocie zdania "Będąc dzieckiem
zabiłam ptaka".
Tu chodzi o tamtą mnie - dziecko, które pierwszy raz zobaczyło śmierć i nie
była ona dla niego niczym emocjonującym. Dla mnie to był na szczęście
epizod - moje środowisko w naturalny sposób nie pozwoliło mi pozostać
obojętną na cierpienie i smierć. Inaczej się stało z dziećmi, które
zabijały ludzi jak ja wtedy tego ptaka. Moje wspomnienie jest dla mnie
(dziś!! - kiedy już mam dobre wzorce i sama je tworzę) wstrząsające, bo
pamiętam w nim siebie bezemocjonalną wobec śmierci i zabijania. ten
człowiek, o którym jest artykuł, też to ma, lecz bez porównania gorsze. I
musi z tym żyć - a równocześnie narodził się po raz drugi do dobra. To jest
wyczyn, ja nie musiałam nic robić, aby nie stać się potworem, on miał wiele
do pokonania. O to i tylko o to mi chodzi. Nie jestem czułostkowa - jeśli
trzeba, mogę zabić kurę na obiad lub człowieka, który mnie zaatakuje lub
moich bliskich, mogę zmieszać z błotem chama i umiem to robić.
Rozumiesz już?
PS. Czytałaś na pewno "Kolumbów" Bratnego, tam też byla ukazana sprawa
dziecka okaleczonego przez wojnę (nie we wszystkich egzemplarzach, niektóre
ocenzurowano): mały powstaniec, kiedy popsuł mu się magazynek
wielostrzalowego karabinu, musząc poprzestać na jednostrzałowym i wypełnić
zadanie zabicia jeńców, zastanawia się nad jedynym dla niego problemem z
tym związanym: że będzie musiał chyba ustawić jeńców w rząd, aby sobie
poradzić jednym strzałem...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2008-02-15 15:16:17
Temat: Re: Człowiek mimo wszystko. - optymistyczne w sumie...Dnia Fri, 15 Feb 2008 16:13:51 +0100, Ikselka napisał(a):
> lub człowieka, który mnie lub moich bliskich zaatakuje, mogę zmieszać z błotem
chama i umiem to robić.
Poprawiłam szyk w zdaniu powyżej, bo poprzedni sugerował coś dziwnego :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2008-02-15 15:27:47
Temat: Re: Klekot moher to prawie świerć czlowieka.Dnia Fri, 15 Feb 2008 15:42:33 +0100, Vilar napisał(a):
>> domyślam się, że chodzi Ci o zabijanie.
>
> XLko droga odniosłam się nad rozpaczą nad wróbelkiem i nie chodzi mi o
> zabijanie.
> Od czasu jak zobaczyłam umierającą z głodu małą zeberkę pod płotem jakiegoś
> rezerwatu, zrozumiałam, że drapieżniki są niezbędne, że np. skróciłby
> cierpienia tej zebry (musiała być na coś chora, bo wydawało się, że trawy i
> żarcia w bród).
> Jem mięso. Jak najbardziej, niewiele, ale jem.
>
> To do czego się odniosłam to czułostkowość.
>
> Naprawdę rozumiem dwoistość (żeby) natury ludzkiej, jak wiesz. (I w sumie o
> tej dwoistości był też artukuł. A może o genialnej umiejętności naszego
> mózgu pozwalającej nam zapomnieć). Ale rozczulanie się nad ptaszyną i
> trzymanie kanapki z szynką w ręku średnio mi się podoba - dwoistość, która
> każe rozczulać się nad okruszkiem, a z drugiej strony być okrutnikiem akurat
> mnie wkurza.
> Czułostkowość jest dla nas, sprawia, że sami czujemy się lepiej, lepsi itd.
> i nic nie zmienia.
> Jak zasłona na oczęta....
Ta.
Schlał się w tej kotłowni jak nic.
I na sentymenty sie mu zebrało.
Wszak kiecuch głosi "wpierdalajacie albowiem zwierzęta
są dla was i by wam słuzyć"
Skąd takie skrupuły u ćwierćinteligencji moherowej ?
Jak zeżarł tabuny krów i kur nic mu nie było ?
Dopiero teraz wróblek.
Chodzi pewnie o to, że tamto go go dotyczyło, bo
tylko wpierdalał tranwestyta jeden a sam nie zabijał.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |