Data: 2006-01-25 14:51:22
Temat: Re: Człowiek umiera dwa razy
Od: vonBraun <interfere@O~wywal~2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Slawek [am-pm] wrote
w news://news.tpi.pl:119/dr6gd6$mq3$1@news.onet.pl
[...]
> A więc powołuje się na tradycję ukształtowaną w paleolicie. Jako
> wiążące przyjmuje zdanie dzikusów. Dureń jeden. A ja się pytam:
> skąd wypływa wniosek, że ciało ludzkie to sacrum?
>
Konsultacja na urazówce. Pacjentka lat 16. Uraz czaszkowo mózgowy.
Przedtem kilka tygodni na oddziale intensywnej terapii. Ale niech pan
chwilę zaczeka, mówi szef, warto, żeby wiedział pan w jakim kontekście
tak naprawdę się pana prosi.
Jeszcze dwa tygodnie temu stan pacjentki wskazywał na śmierć mózgową.
W związku z tym zebrała się komisja kwalifikująca pacjentkę do
przeszczepów - skład neurolog, specjalista medycyny sądowej, i jeszcze
ktoś - chyba specjalista intensywnej terapii. Pacjentkę od czasu do
czasu nawiedzał szef nefrologii, który mógł dzięki dwu nerkom
przedłużyć życie dwu swoim pacjentom.
[Tu wstawka:20 lat temu w całym szpitalu nie było zbyt wiele
sztucznych nerek, w związku z tym, część pacjentów niezakwalifikwywała
się na dializy np. z powodu wieku/bo swoje przeżyli/, zółtaczki typu
"C" /zakażał maszynę i nie można jej odkazić/ i paru innych równie
ważnych powodów. Pacjenci ci umierali. Uwolnienie dwu miejsc do
dializy (czytaj: dwie nerki) oznaczało życie dla dwu następnych w
kolejce do aparatu.]
No więc proszę Pana, posiedzenie się odbyło - ale z wynikiem
niekorzystnym dla ewentualnej transplantacji - jedna lekarka z całej
trójki przeciwstawiła się dwu pozostałym /gdyby nie ciąg dalszy to u
"nerkowców" miałaby przechlapane na długo... hehe.../ Pani neurolog
upierała się, że w EEG "widzi" jakieś ślady czynności mózgu.
Radiolodzy proszeni o dodatkową opinię uważali, że nie ma cech
przepływu krwi przez pień mózgu - więc niby skąd to EEG?
Argumentowano, że równie dobrze mogą być to artefakty generowane przez
przestarzałą aparaturę. Jednak komisja musi być jednomyślna.
Rozczarowany szef "Nerki" zrobił awanturę ale to było wszystko co mógł
zrobić. Pacjentka została na respiratorze.
A właściwie co się dzieje przy wyjęciu nerki - pytam rozmówcy -
aparatura nadal działa i pacjent umiera powoli?
Aparatura to szczegół, nie podwiązuje się naczyń tętniczych w miejscu
wyjęcia ostatniego narządu więc następuje wewnętrzny krwotok
skutkujący zatrzymaniem akcji serca i śmiercią pozostałych organów.
Ale wracając. Pacjentka pozostała na respiratorze, i po jakimś tam
czasie zaczęła wykazywać jakby szczątkową reaktywność - powtórzono EEG
- trudno powiedzieć że było to normalne EEG, ale było to JAKIEŚ EEG -
co sugerowało, że wraca czynność mózgu.Jak to się stało, że wyniki TK
wskazywały na głębokie uszkodzenie pnia mózgu (co m.in. wyłącza układ
siatkowaty stymulujący całą resztę do działania) a potem jak to się
stało że pień podjął czynność tego nie wie nikt.
Tak czy owak szef OIOMU zaprosił w jakiś czas potem ordynatora "Nerki"
na pouczający spacerek do łóżka chorej. Ten podobno pocił się przy
tym bardziej niż zwykle ale przecież na OIOMie jest ciepło.
A kto zgłosił to votum separatum? - pytam.
....... .........
- odpowiada szef, ale czemu Pan pyta - czasem nadmierna ciekawość jest
szkodliwa :-))
A któż to wie panie ordynatorze co mi się jeszcze w życiu i po życiu
przytrafi...;-))
Lekarka - pewnie by się zdziwiła - bo do dziś nie wie dlaczego zawsze
jeśli mam podejrzenia, że jakiś mój pacjent nie został poprawnie
skonsultowany neurologicznie posyłam go do jej prywatnego gabinetu.
A w badaniu pacjentki - niestety - klasyczny "zespół czołowy" +
amnezja pourazowa. Cóż, życie osoby z takimi zmianami psychicznymi po
urazie czaszkowo mózgowym - jeśli nie ma powrotu funkcji - zamienia
się w karykaturę prawdziwego życia. Ale będzie to JEJ WŁASNE życie od
którego wszystkim wara.
pozdrawiam
vonBraun
PS. Nie wyrażam zgody na pobranie moich narządów.
Czy to zmyślona historia?
Czy może nie całkiem?
Eee... kto by to teraz pamiętał.
|