Data: 2009-12-29 22:30:47
Temat: Re: Czy Was (qwa) poje...chało - ZA PRZEPROSZENIEM
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
tren R pisze:
> Chiron pisze:
>> Po przeczytaniu tego, co napisałeś- rodzi się u mnie pytanie: a gdzie
>> był tata?
>
> a hulał sobie za młodu, pił i panienki podrywał :)
> a potem już było za późno i stosuje strategię wycofywania się na z góry
> upatrzone pozycje. jak zresztą zaobserwowałem - to częste u facetów w
> starszym wieku - nie mieszają się do zagmatwanych rodzinnych relacji,
> których nitki trzymają w rękach ich zaangażowane żony :)
Też tak miałam właśnie się wtrącić i o tatę Twojego zapytać. Bo może
mama Twoja jego w Tobie widziała? Może nie do końca była
szczęśliwa/spełniona w tym małżeństwie? A rodzeństwo miałeś?
Myślę sobie o tej sytuacji i wiesz, oczywiście Twoja mama źle robiła z
tym szpiegowaniem, śledzeniem, dopatrywaniem się zła itd, ale w tym
wszystkim można znaleźć taki pozytyw, że z pewnością wyrastałeś w
poczuciu, że jesteś dla niej bardzo ważny. Poświęcała Ci mnóstwo uwagi i
gotowa była włożyć w to masę swojej energii. To jest coś w sumie bardzo
istotnego IMO.
Dla porównania Ci powiem, że ja jako 16-latka nie dająca sobie sama ze
sobą rady miałam któregoś dnia taki napad, że strasznie mamę prosiłam,
wręcz terroryzowałam, że koniecznie muszę iść do jakiegoś psychologa,
żeby mi pomógł. To nie był jakiś głupi kaprys, bo ja naprawdę wtedy
czułam, że się rozlatuję jakoś wewnętrznie. I wiesz, że ona to wtedy
zbagatelizowała. Tzn. przestraszyła się może trochę na początku, ale w
sumie rozeszło się to jakoś po kościach, już nawet nie pamiętam jak. I
to nie było dobre, bo to było jak zamiecenie pod dywan.
A Twoja mama w sumie podejmowała konfrontację, walczyła o Ciebie - fakt,
że z wiatrakami, ale może to ten typ, który musi walczyć, żeby żyć?
Ewa
|