Data: 2009-04-25 11:23:01
Temat: Re: Czy ci inni są normalni?
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Aktywa" napisał w wiadomości:
>> Moim skromnym zdaniem masz nieodpowiedni stosumek do ludzi. Jawią Ci
>> się jak jedna wielka klika współdziałająca na korzyść swoją, a
>> pośrednio przeciw Tobie. Poza tym widzisz w nich (przynajmniej o
>> nich tylko mówisz) wady kumoterstwa, kolesiostwa, donosicielstwa -
>> tylko Ty jesteś w porządku. I jeszcze nikt nie zwraca na Ciebie
>> uwagi.
> Dzieki za odzew. Masz prawo do takiego poglądu chociaż błednego. Nie
> wiem ile masz lat i bez urazy,
> ale kiedy ja miałem 19-20 lat też ufałem ludziom i wierzyłem, że mogę
> zdziałać cuda jesli będę się dobrze
> uczył i będę wobec ludzi uczciwy. Życie po następnych kilku latach to
> zweryfikowało, jeśli chcesz wiedzieć
> o czym mówie to zrób sobię kursik asertywności i poczytaj kilka
> ksiązek o ludzkich zachowaniach w grupie.
> Nie " jestem jako jedyny w porządku"- jak twierdzisz - chociaż mnie
> nie znasz (ciekawe skąd ta ocena?),
> tylko zwracam uwagę na to, że ludzie manipulują innymi, układują się
> na potęgę. Ja tego nie robię nigdy nie robiłem
> i to mi przeszkadza. Tak cięzko to zrozumieć, że niektórzy chcą
> inaczej? Odbieram Twoją wypowiedz jako jakiś dziwny atak do mnie,
> może uraziłem Twoją dumę albo
> przypomniałem Ci, którąś z Twoich wad, jesli tak to pisz wprost. A nie
> oceniaj.
Prosiłeś o opinie.
Nie zaznaczyłeś, że chodzi Ci tylko o opinie zgodne z Twoją oceną
sytuacji i ewentualne przyznawanie się do wad uczestników tej grupy. :)
>> Pomyśl o jakimś zdrowym dystansie do siebie.
>> Ci ludzie, których potępiasz może po prostu ze sobą współpracują i
>> stąd bierze się ich zażyłość. Mają jakieś wspólne cele. Nie da się
>> samemu osiągnąć sukcesu.
> Dzieki za radę, wydaję mi się, że mam dystans do siebie. Potwierdza
> to wielu moich przyjaciół i kochana żona.
> Dobieram sobie przyjaciół i to są ludzie, którzy mają cechy, które
> szanuję. Jednak jest takich ludzi niewielu.
Czyli wszystko w normie jest jednak. Z Twojego tekstu wynikało, że jest
inaczej. Myślałem, że masz obsesje zagrożenia kumoterswem.
>> Musisz oprzeć się na ludziach i mieć z nimi jakieś relacje. Na tych
>> relacjach możesz do czegoś dojść jedynie. Nikt nie jest doskonały,
>> więc trzeba ludziom wybaczać ich wady oraz pomiętać, że ty też wad
>> nie jesteś pozbawiony. Najwyżej masz inne.
> [Po tym tekscie mam wrażenie, że piszesz do dziecka neostrady
> chorującego na hikikomori]
Szczerze mówiąc miałem podejrzenie, że tak może być. Twój tekst był dość
trollujący.
> Czesto tak jest, że trzeba przymkąć oczy na to czy na tamto, bo wtedy
> będzie się jakoś kręciło.
> No tak... tylko potem ktoś może Mi zarzucić, że wiedziałem i nic z
> tym nie zrobiłem, he?
> Czyli poszedłem komuś na rękę i przyklepałem mu to, że był na bakier
> w tym temacie.
> Mały problem jeśli nie zrobił bo nie umiał lub nie wiedział co robi.
> Nie w tym, rzecz.
> Problem w tym, gdy miał świadomość tego i nie chciał tego poprawić. Bo
> wiedział, że mu to ujdzie na sucho!
> W poprzednim poście pisałem o tym co ten przykładowy gostek z pracy
> sobą reprezentuje: on ma świadomość,
> że nic nie robi i nie będzie robił, bo nie ma osoby, która go z tego
> rozliczy. Firma, w której pracujemy jest tak skonstruowana,
> że ciężko się tutaj dostać i cieżko zostać zwolnionym. Jedynie z
> paragrafu. No a leserka czy ostentacyjne zelewanie
> współpracownikow, nie tylko ze mną ma gostek problem, to jest pikuś.
Zrewiduj ten kurs asertywności, który przeszedłeś. Z tego, co wiem, to
jest wiele kursów o podejrzanej wartości. Posil się może odpowiednią
literaturą.
--
pozdrawiam
michał
|