Data: 2004-10-23 13:13:56
Temat: Re: Czy jest kto?, komu mogę całkowicie zaufać.Ważne!
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"puchaty" <p...@b...pl> wrote in message
news:1o47nv4w1yxzd.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
> Ale przecież napisałem: "próbują". Sam nieraz byłem świadkiem i nawet
> podmiotem działań, w których niewybredny żart, czy docinek miał służyć nie
> dokuczeniu czy zrobieniu przykrości, ale właśnie zmniejszeniu dystansu.
jedyne co moge zrobic to uwierzyc ci na slowo, bo ja sie
osobiscie z tym nie spotkalam, a sarkazm traktuje jako
sarkazm wlasnie :)
> Zgadzam się, że ta forma bądź co bądź agresji nie jest skuteczna, lecz
> jeśli weźmie się pod wzgląd intencje "agresora" łatwiej to zrozumieć tak,
> by w końcu nie ocenić tego negatywnie i się samemu np. nie obrazić i/lub
> nie reagować agresją. Oczywiście zależy to od _własnej_ oceny tej intencji.
tym sposobem jawna agresje rowniez mozna wytlumaczyc sobie
pozytwynie. bo nie ma rzeczywistosci jest tylko jej
postrzeganie.
>> wytworzy sie jeszcze wiekszy
>> dystans, bo przestrzen drugiej osoby jest naruszona negatywnie.
>
> Ale to, czy przestrzeń jest naruszana negatywnie zależy od właściciela tej
> przestrzeni.
jw.
>Potrafię sobie wyobrazić sytuacje (i o takich sytuacjach
> piszę), w których świadomość co spowodowało ową agresję (tutaj znowu: chęć
> zmniejszenia dystansu), może skutkować tym, że atakowany nie będzie czuł
> dyskomfortu.
wyobrazic sobie mozna wiele. jak dla mnie agresja raczej
nie sluzy nawiazaniu kontaktu pozytywnego.
>
>>> Zatem w gruncie rzeczy intencja może być oceniona "pozytywnie". (kto się
>>> lubi ten się czubi)
>> to chyba ktos wymylil, w celach ratowania swojego tylka ;)
>
> Nie sądzę. Jak by nie patrzeć "lubienie" jest stanem nieobojętności.
ale jest po stronie uczuc pozytywnych,
>Emocje
> jakie się z tym "lubieniem" wiążą, mogą prowadzić do prowokowania strony
> lubionej do zachowań emocjonalnych.
jesli sie kogos lubi raczej nie wzbudza sie w niej uczuc
negatywnych. nie chodzi tu o "nieobojetnosc" w ogole. mysle, ze
strasznie naciagasz w tej swojej teorii :)
> Ot, skoro my mamy jakieś emocje w
> stosunku do kogoś, to chcemy aby ta druga strona również jakieś emocje
> wykazywała (by nie pozostawała obojętna).
ale sa one albo pozytywne albo negatywne. naturalnym
odruchem czlowieka, jest zareagowanie na agresje
negatywnymi uczuciami, a nie na odwrot.
> Pewnie, że są lepsze sposoby niż "czubienie" ale nawet ono jest dowodem, że
> nie jesteśmy dla kogoś obojętni.
nieobojetnym mozna byc, i kogos nienawidzic.
>Może więc świadczyć za jak najbardziej IMO
> prawdziwym: "kto się _nie_ lubi, ten się czubi" jak i "kto się lubi, ten
> się czubi". No chyba, że kochamy już wszystkich i wszystko wokoło miłością
> bezwarunkową i doskonałą (chociaż zdaje się, że nawet wtedy nie uwolnimy
> się od czubienia, bo świat zewnętrzny traktował nas będzie jak czuba;-).
albo reagujemy zgodnie z instynktem :)
iwon(k)a
|