Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!plix.pl!newsfeed1.plix.pl!goblin2!gobli
n1!goblin.stu.neva.ru!postnews.google.com!i15g2000yqm.googlegroups.com!not-for-
mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Czy mamy cos wspólnego z naszymi rodzicami?
Date: Sat, 29 Oct 2011 13:58:35 -0700 (PDT)
Organization: http://groups.google.com
Lines: 107
Message-ID: <5...@i...googlegroups.com>
References: <1...@t...karma> <j89r0p$lmk$3@news.onet.pl>
<1j6879ql0qkiz$.71keu5c673am$.dlg@40tude.net>
<j89rqa$9pb$6@node2.news.atman.pl>
<u...@4...net>
<j89taa$9pb$8@node2.news.atman.pl>
<yvykkmrbpd45.1knnu825wipbv$.dlg@40tude.net>
<j89ug1$9pb$12@node2.news.atman.pl>
<1oo55dezsyv75$.pv5q0igeww9w.dlg@40tude.net> <j8bdmo$9np$1@news.onet.pl>
<c...@c...googlegroups.com>
<j8c1vp$4co$1@news.onet.pl> <j8c5l0$jq9$1@news.onet.pl>
<3...@h...googlegroups.com>
<4eaa51a7$0$2198$65785112@news.neostrada.pl> <j8do3r$b86$1@news.onet.pl>
<c...@g...googlegroups.com>
<j8gtdu$3q8$1@news.task.gda.pl>
<4...@f...googlegroups.com>
<j8hibp$5hd$1@news.icm.edu.pl>
NNTP-Posting-Host: 79.191.135.235
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1319922009 13788 127.0.0.1 (29 Oct 2011 21:00:09 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Sat, 29 Oct 2011 21:00:09 +0000 (UTC)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: i15g2000yqm.googlegroups.com; posting-host=79.191.135.235;
posting-account=N1s5fQoAAADh79ikLaZl6sk75TRnxCdW
User-Agent: G2/1.0
X-Google-Web-Client: true
X-Google-Header-Order: HUALESNKRC
X-HTTP-UserAgent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 6.0; pl; rv:1.9.2.13)
Gecko/20101203 Firefox/3.6.13 (.NET CLR 3.5.30729),gzip(gfe)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:611006
Ukryj nagłówki
On 29 Paź, 22:26, zażółcony <r...@c...pl> wrote:
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w
wiadomościnews:49349a67-dd97-4f46-a7a7-d5a516cbf510@
f11g2000vbm.googlegroups.com...
>
> >Tak, świetnie to ująłeś - ideowo. //w tym momencie zdałam sobie
> >sprawę, jak wiele jednak mam z Ojca!!!
>
> >Jak już niegdyś wspomniałam, w pewnym momencie mojego życia i pod
> >wpływem pewnych osób spotkanych w rodzinie MŚK stwierdziłam w końcu
> >sama, na ich przykładzie i doświadczalnie (owszem, było to bardzo
> >trudne, ale zrobiłam to), że mówienie prawdy czyni życie pozbawionym
> >większości problemów zależnych od prawdy i konsekwencji wypowiedzi,
> >nawet uwalnia od czegoś tak śmiesznego i dokuczliwego dla wielu, jak
> >problem z zapamietaniem, co i kiedy się komu o sobie powiedziało.
> >Sprawdza mi się to od ...stu lat. Dziś mogę powiedzieć, że cieszę się,
> >że spróbowałam, bo czas pokazał, że naprawdę było warto. Uważam, że
> >fajnie, jak człowiekowi coś takiego się w życiu uda.
>
> Powiem Ci, jakie wrażenie odniosłem po przeczytaniu powyższego:
> "Miałam taki okres na początku małżeństwa, w którym musiałam się
> zmagać z kłamstwem, fałszem, które powstawało w płaszczyźnie
> moich kontaktów z rodziną MŚK"
Nie "na początku małżeństwa". ale w życiu PRZED. Po prostu wyrosłam w
domu, gdzie się kłamało - nie ze złej woli, nie w celu podstępnego
ukrycia czegoś, ale na wszelki wypadek, dla spokoju lub dla sportu, i
nie były to oczywiście jakieś kłamstwa kardynalne, ale były czasem dla
mnie trudne do zniesienia, np niedotrzymywanie dużych i małych umów
interpersonalnych wbrew wcześniejszym warunkom.
Kiedy zobaczyłam przykład w innej rodzinie (czysty traf chciał, że
akurat była to rodzina MŚK), że można mówić po prostu prawdę i z tego
powodu nie ma komplikacji, a wręcz przeciwnie - też tak chciałam.
Zobaczyłam rzeczywistość bez kłamstwa. Że ona jest możliwa i jaka
piękna. Zobaczyłam nie tylko, że dane słowo znaczy raz na całe życie,
a nawet co cudowniejsze ujrzałam zupełny brak takiej konieczności (tj
dawania słowa) jako warunku do zaufania.
Rodzinę MŚK poznałam znacznie wcześniej, zanim się pobraliśmy. Prawda
jako codzienność dla niego samego i w jego rodzinie stała się jedną z
głównych przesłanek, dla których chciałam z nim być. Dlatego też lata
późniejsze, pierwsze lata małżeństwa, to czas niejakiego rozdźwięku z
moją rodziną, która jakby straciła ze mną swój kanał komunikacji -
kłamstwo było, o paradoksie, doskonale rozumianym przez wszystkich
sposobem na załatwienie wielu spraw. Ze mną przestało. Rozumiesz?
Pierwsze lata małżeństwa zatem były już treningiem prawdy - bo
CHCIAŁAM aby wszystko od początku było w naszym małżeństwie oparte na
prawdzie. Oczywiście było to dla mnie jakoś tam trudne, parę
niepowodzeń zaliczyłam, ale nie dotyczyło to niczego znaczacego dla
naszej relacji, mąż widział moje starania, rozumiał mnie i mi pomagał.
>
> Z drugiej zaś strony zastanawia mnie to Twoje zmaganie, dlatego,
> że mam wrażenie, że więcej jest w tym wszystkim nieporozumień
> niż rzeczywistego kłamstwa. Tak, jakbyś mówiła trochę innym
> językiem. To są różnice często niby nieduże, ale jeśli przychodzi
> rozmawiać o ludzkich emocjach i problemach, to rośnie mur.
>
> Konkretny przykład tego 'innego języka' Ci wskazałem w innym
> miejscu - np. dla Ciebie 'kłócę się bratem' oznacza 'pozwalam
> się nad sobą znęcać'.
Zapewne. Nie mam w naturze kłótni w rozumieniu powszechnie przyjętym,
od kłótni uciekam, nigdy nie byłam równorzędnym przeciwnikiem w
kłóceniu się - jednak tutaj w grupach mogę sprawiać inne wrażenie
przez to, jak wyżej napisałeś. Niezrozumienie budzi moją irytację,
staram się jakoś dojść do sedna, coś wytłumaczyć.
>
> >bo zrobiłam to świadomie, a to z tego powodu, że nie rozumiem,
> >dlaczego medea przyjęła sobie akurat taki nick i miałam nadzieję, że
>
> Powiem szczerze, że dla mnie te gierki prowokacji i oburzeń mają
> w tej chwili małe znaczenie, więc ...
Ej no, dla mnie aż tak bardzo też nie są ważne, bardziej ciekawi mnie,
co kto kryje pod swoim nickiem.
Na przykład Ty okresowo żółkniesz i czerwieniejesz... Czyżby coś ze
zdrowiem?
|