Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Czy warto byc tesciowa?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy warto byc tesciowa?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 65


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-03-10 16:14:03

Temat: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Aniela" <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie zastanawiac
czy nia w ogole byc?
Przeciez moge tak to ustawic aby od poczatku z zona/dziewczyna syna trzymac
dystans-wlasnie juz w przeciagu miesiaca zamieszkaja razem. Taka byla moja
tesciowa jak to wspominam teraz, ani zla ani dobra ot, obce sobie dwie
kobiety i tyle. Zadnej oszukanej pruderi, zadnych udawanych usmiechow i
czulosci, zadnego wtracania sie w zycie prywatne, zadnego dopieszczania
wnuka i robienia za opiekunke. Wizyty trzy razy w roku oficjalne i tyle. Bo
jak czytam jakie jestescie beznadziejne, jak ktoras tu napisala, ze czeka na
to aby tesciowa odeszla z tego swiata, bo byla despotyczna i.t.p to no nie
powiem, wole byc dla drugiej kobiety obojetna niz miec poczucie, ze czeka na
moja smierc. Nie wiadomo tak dokladnie komu i kiedy czas sie konczy na
ziemi.
Jak czytam jakie to w Waszych oczach tesciowe sa nieodpowiedzialne,
bezmyslne to lepiej juz zyc w swoim swiecie, spelniac swoje marzenia, cele
niz "wychylac sie przed orkiestre". Ja osobiscie wychodze z zalozenia, ze
jako matka jestem spelniona a jako babcia wcale nie musze sie spelniac, do
szczescia jak narazie nie jest mnie to potrzebne. Zreszta szczerze mowiac,
mimo,ze moje kolezanki, marza juz o wnukach ja poprostu nie mam takich
tesknot. Z drugiej zas strony, z racji moich zainteresowan, mam kolezanki w
wieku mojego syna. Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
sobie czegos na nich? Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
oczekiwan i z tego to wynika?
Problem dzbanuszka urasta do "big problem" a pofarbowane rzeczy na miare
straty cichow conajmniej "markowych"a przytulone dziecko w/g Was zamocno,
budzi odruch, otrucia tesciowej.
Wniosek prosty jest dla "poszkodowanych" - chowac cenne rzeczy i nie
zostawiac sterty brudnych ciuchow jak tesciowa przychodzi! Unikac sytuacji
aby dziecko wpadalo w rece, ktore beda je "maltretowaly"!.
Trudno mnie uwierzyc poprostu w to, ze jesli rzeczy sa cenne( wspomnienia)
czy wartosciowe aby byly od tak pod reka trzymane. I prosze nie pisac, ze
chodzilo o bezmyslnosc tylko tesciowej( narazenie dziecka na pokaleczenie)
to byla czesc zali chodzilo rowniez o jakas odpowiedzialnosc,widoczna
skruche, blaganie niemalze o wybaczenie i.t.p.
Aniela


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-03-10 17:50:32

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: " Ola" <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Aniela" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a6g0pm$oap$1@news.tpi.pl...
> Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie zastanawiac
> czy nia w ogole byc?
. Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
> tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
> sobie czegos na nich? Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
> oczekiwan i z tego to wynika?
> Problem dzbanuszka urasta do "big problem" a pofarbowane rzeczy na miare
> straty cichow conajmniej "markowych"a przytulone dziecko w/g Was zamocno,
> budzi odruch, otrucia tesciowej.

Zgadzam sie z Toba calkowicie. Sledzac watek "dzbanuszkowy",
tez zastanawialam sie, co jest przyczyna juz z gory zalozonej niecheci,
wrecz nienawisci, wypowiadajacych sie tu kobiet wobec matek ich mezow.
Przeciez te dzbanuszki, ciuszki i zbyt czule usciski sa tylko pretekstem do
pognebienia i upokorzenia tesciowej. Gdyby rzeczywiscie przyczyny narzekan
byly konkretne, to na pewno te zale nie bylyby tak jednoglosne. Jest to
temat dla psychologa. Mysle jednak, ze byc moze kobiety zauwazaja zbyt silne
zwiazki swoich mezow w stosunku do ich matek i w zwiazku z tym jest jakies
poczucie zagrozenia i rywalizacja z ta druga kobieta, ktora dla niego jest
tez wazna /a ja powinnam byc najwazniejsza!/ i stad chec upokorzenia jej, na
przyklad poprzez domaganie sie przeprosin itp. A moze jest to symptom
trudnych czasow, chociaz nie jestem o tym przekonana.
Moja tesciowa umarla kilka lat temu, nie przypominam sobie, zeby
miedzy nami byla tego typu niechec, chociaz po Jej smierci mialam wyrzuty
sumienia, ze niejednokrotnie bylam zbyt oschla w stosunku do niej. Zawsze
jednak wiedzialam, ze tesciowa chciala dla nas i dla naszych dzieci jak
najlepiej i to czesto bylo dla mnie oparciem w kryzysowych chwilach.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-03-10 18:54:41

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Aniela" <s...@w...pl> napisał

> Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie zastanawiac
> czy nia w ogole byc?

Po przeczytaniu Twojego posta przypomniało mi się, że kiedyś pewna mądra
kobieta powiedziałam i taką "prawdę ludową", że matki chłopaków są _inne_
;-(((
Coś im się w głowach przestawia i w pewnym momencie przestają być kobietami
ale są _matkami_synów_.

I Ty to całkowicie potwierdzasz.


> Przeciez moge tak to ustawic aby od poczatku z zona/dziewczyna syna
trzymac
> dystans-wlasnie juz w przeciagu miesiaca zamieszkaja razem. Taka byla moja
> tesciowa jak to wspominam teraz, ani zla ani dobra ot, obce sobie dwie
> kobiety i tyle. Zadnej oszukanej pruderi, zadnych udawanych usmiechow i
> czulosci, zadnego wtracania sie w zycie prywatne, zadnego dopieszczania
> wnuka i robienia za opiekunke. Wizyty trzy razy w roku oficjalne i tyle.

Z góry zakładasz, że nie będziesz lubiła tej dziewczyny, nie będziesz
chciała utrzymywać z nią bliższych kontaktów, że wszystkie 'miłe i
przyjazne' gesty będą udawane ....... coś to chyba nie tak ;-(
Może daj jej szansę a nie skazuj bez rozpoznania sprawy.
To, że Ty masz takie doświadczenia wcale nie znaczy, że nie ma innych
zachowań - przynajmniej spróbuj.

> Bo
> jak czytam jakie jestescie beznadziejne,

Ocena ! Bardzo niemiła ;-(
Zastanów się czy masz do tego prawo ? A może te teściowe sobie na to
zasłużyły ? Cos w tym jest, że tak wiele z nas odezwało się w tym wątku.
Nie zwalaj wszystkiego na dziewczyny/synowe tylko dlatego, że Ty sama jesteś
(będziesz) teściową - to nie jest działanie fair !!!


> Jak czytam jakie to w Waszych oczach tesciowe sa nieodpowiedzialne,
> bezmyslne to lepiej juz zyc w swoim swiecie, spelniac swoje marzenia, cele
> niz "wychylac sie przed orkiestre".

A nie znasz metody "złotego środka" ?
Jest trudna ... ale istnieje - zapewniam Cię (ja teraz mam taką teściową,
która tą metodę znalazła i stosuje).


> Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
> tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
> sobie czegos na nich?

To Twój odbiór sytuacji .... nienajmądrzejszy (IMHO).
Czyżby poczucie winy powodowało takie spojrzenie ?


> Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
> oczekiwan i z tego to wynika?

Nie wcinaj w to synów (!). To sprawa pomiędzy dwoma kobietami (teściową i
synową). I tak na to trzeba patrzeć.


> Problem dzbanuszka urasta do "big problem" a pofarbowane rzeczy na miare
> straty cichow conajmniej "markowych"a przytulone dziecko w/g Was zamocno,
> budzi odruch, otrucia tesciowej.

Czytając to widzę, że problemu "dzbanuszka" w ogóle nie zrozumiałaś. Może
przeczytaj jeszcze raz inicjujący post (i wtedy wrócimy do rozmowy). Nikt
nie lubi jak ktoś inny niszczy jego rzeczy (niezależnie czy chcący,
niechcący czy przez bezmyślność). Ważne jest jak osoba odpowiedzialna za
zniszczenie zachowa się "po fakcie". I czy to teściowa, dziecko, kwiaciarka
czy profesor - _każdy_ powinien _przeprosić_.

Wiesz doskonale, że tak naprawdę nie chodzi o "rzeczy". Chodzi o szacunek.
Już po tym jednym poście widać, że Ty takiego szacunku do potencjalnej
synowej nie masz !!!!!!!
... a na pewno wymagasz szacunku do siebie .... to sprzeczność, na która
jesteś ślepa (jako matka syna).

Każdy rozumie, że rodzic z większą miłością i uwagą patrzy na swoje dziecko
niż na to przybrane (synową czy zięcia). Tylko, że rodzice dziewczyny na
ogół łatwiej akceptują wybór córki .... rodzice (matki) synów podchodzą do
tego tematu z większym dystansem ... wrogością ... niezrozumieniem ..... ;-(
Potwierdziłaś tu moja "teorię".

Pozdrówka
MOLNARka





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-03-10 19:54:03

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Aniela" <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał w wiadomości
news:a6ga7r$ht4$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "Aniela" <s...@w...pl> napisał
>
> > Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie
zastanawiac
> > czy nia w ogole byc?
>
> Po przeczytaniu Twojego posta przypomniało mi się, że kiedyś pewna mądra
> kobieta powiedziałam i taką "prawdę ludową", że matki chłopaków są _inne_
> ;-(((
> Coś im się w głowach przestawia i w pewnym momencie przestają być
kobietami
> ale są _matkami_synów_.

O,o, nie dosc, ze powiedziala to opowiada wokolo a Ty na dodatek w to
swiecie wierzysz!!
>
> I Ty to całkowicie potwierdzasz.

Kobieto, "z klapkami na oczach" przeczytaj moj post dokladnie!

Ja jeszcze nie jestem tesciowa,jak pisalam, a Ty juz z gory zakladasz ba
wiedziesz, jaka ja wogole jestem i jaka bede tesciowa. Usmiac sie mozna z
tego dziecinnego zacietrzewienia i braku argumentow, juz na dzien dobry.

> > Przeciez moge tak to ustawic aby od poczatku z zona/dziewczyna syna
> trzymac
> > dystans-wlasnie juz w przeciagu miesiaca zamieszkaja razem. Taka byla
moja
> > tesciowa jak to wspominam teraz, ani zla ani dobra ot, obce sobie dwie
> > kobiety i tyle. Zadnej oszukanej pruderi, zadnych udawanych usmiechow i
> > czulosci, zadnego wtracania sie w zycie prywatne, zadnego dopieszczania
> > wnuka i robienia za opiekunke. Wizyty trzy razy w roku oficjalne i tyle.
>
> Z góry zakładasz, że nie będziesz lubiła tej dziewczyny,
Ja napisalm co? ze po przeczytaniu WASZYCH wypowiedzi, jako synowych,
zastanawiam sie czy nie ustawic sie w pozycji obojetniej czy ja napisalam,ze
ja nie bede lubila? Czy ja lubie czy nie to juz wiem bo znaja sie z moim
synem 6 lat i dziewczyna do nas przychodzi, spedza czasami sobote/niedziele
u nas co tydzien, czasami co miesiac, roznie jest, pomieszkuje, bywa.

nie będziesz
> chciała utrzymywać z nią bliższych kontaktów, że wszystkie 'miłe i
> przyjazne' gesty będą udawane ....... coś to chyba nie tak ;-(

Z Toba jest wyraznie cos nie tak-na slowo tesciwa przechodza Ciebie
dreszcze, jakies kompleksy czy co?
Powtarzam,zdecydowana wiekszosc Waszych wypowiedzi zionie jadem!

> Może daj jej szansę a nie skazuj bez rozpoznania sprawy.
> To, że Ty masz takie doświadczenia wcale nie znaczy, że nie ma innych
> zachowań - przynajmniej spróbuj.

Ja nie mam zlych doswiadczen czy ja cos napisalam ze zle!
Napisalam, ani zle ani dobre-obojetne.

>
> > Bo
> > jak czytam jakie jestescie beznadziejne,
>
> Ocena ! Bardzo niemiła ;-(
> Zastanów się czy masz do tego prawo ? A może te teściowe sobie na to
> zasłużyły ?

A moze synowe "doprawiaja im poprostu rogi"

*Cos w tym jest, że tak wiele z nas odezwało się w tym wątku.

Cos? to jest przerazajace, moze takie pokolenie? jak mozna tak nienawidziec
drugiego czlowieka, czekac na jego smierc, chciec go otruc? Ciekawe co by
tych Pan mezowie powiedzieli na to po przeczytaniu wyznan swoich zon na
temat ich matek? tez tak nie nawidza wlasne matki? moze bledy wychowawcze
oby stron corek i synow, nauczenia szacunku do innych. nak.

> Nie zwalaj wszystkiego na dziewczyny/synowe tylko dlatego, że Ty sama
jesteś
> (będziesz) teściową - to nie jest działanie fair !!!

A co ja na nie zwalam ja czytam i powody sa jak dla mnie mocno przesadzone i
wydumany, wyolbrzymione!

> > Jak czytam jakie to w Waszych oczach tesciowe sa nieodpowiedzialne,
> > bezmyslne to lepiej juz zyc w swoim swiecie, spelniac swoje marzenia,
cele
> > niz "wychylac sie przed orkiestre".
>
> A nie znasz metody "złotego środka" ?
> Jest trudna ... ale istnieje - zapewniam Cię (ja teraz mam taką teściową,
> która tą metodę znalazła i stosuje).
>
>
> > Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
> > tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
> > sobie czegos na nich?
>
> To Twój odbiór sytuacji .... nienajmądrzejszy (IMHO).
> Czyżby poczucie winy powodowało takie spojrzenie ?

Zadalam pytanie a ty wyjezdzasz z jakims poczuciem winy, winy w stosunku do
kogo?
>
> > Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
> > oczekiwan i z tego to wynika?
>
> Nie wcinaj w to synów (!). To sprawa pomiędzy dwoma kobietami (teściową i
> synową). I tak na to trzeba patrzeć.

Jakie sprawy? widzisz a jednak to co napisala Ola chyba ma racje" rywalki" w
czym, o co, Ty tak to widzisz?.
Ja osobiscie nie mam "zadnych spraw" do zalatwienia z dziewczyna mojego
syna. Ona jest kobieta, ktora go wybrala a on ja, chca zyc i byc razem, co
ja mam do tego?
>
> > Problem dzbanuszka urasta do "big problem" a pofarbowane rzeczy na miare
> > straty cichow conajmniej "markowych"a przytulone dziecko w/g Was
zamocno,
> > budzi odruch, otrucia tesciowej.
>
> Czytając to widzę, że problemu "dzbanuszka" w ogóle nie zrozumiałaś. Może
> przeczytaj jeszcze raz inicjujący post (i wtedy wrócimy do rozmowy). Nikt
> nie lubi jak ktoś inny niszczy jego rzeczy (niezależnie czy chcący,
> niechcący czy przez bezmyślność). Ważne jest jak osoba odpowiedzialna za
> zniszczenie zachowa się "po fakcie". I czy to teściowa, dziecko,
kwiaciarka
> czy profesor - _każdy_ powinien _przeprosić_.
>
> Wiesz doskonale, że tak naprawdę nie chodzi o "rzeczy". Chodzi o szacunek.
Nie chodzi o szacunek tylko o wychowanie jesli juz!! jesli komus cos
zniszczysz celowo czy nie celowo to nalezaloby przeprosic. Szacunek nie
objawia sie tylko slowem przepraszam. Tak jak widac w tych postach mila
minka do tesciowej, buzi buzi a jakby mogla to noz w plecy wbilaby jedna z
druga:).

> Już po tym jednym poście widać, że Ty takiego szacunku do potencjalnej
> synowej nie masz !!!!!!!

Kobieto opamietaj sie co Ty wiesz o mnie, ze mnie oceniasz.

> ... a na pewno wymagasz szacunku do siebie .... to sprzeczność, na która
> jesteś ślepa (jako matka syna).

I ponownie to samo, co Ty wiesz? na moj temat, moich relacji z dziewczyna?
>
> Każdy rozumie, że rodzic z większą miłością i uwagą patrzy na swoje
dziecko
> niż na to przybrane (synową czy zięcia).
Tylko, że rodzice dziewczyny na
> ogół łatwiej akceptują wybór córki .... rodzice (matki) synów podchodzą do
> tego tematu z większym dystansem ... wrogością ... niezrozumieniem .....
;-(
> Potwierdziłaś tu moja "teorię".

Guzik potwierdzilam, od poczatku bledne zalozenie i tak sie tworzy mity!! i
tak sie wlasnie z "teori" ustawia na nie do tesciowych. Jedynie co Ty dla
mnie potwierdzilas to wrogosc do tesciowych z zalozenia.
Aniela
>
> Pozdrówka
> MOLNARka
>
>
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-03-10 19:55:36

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Aniela" <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał w wiadomości
news:a6ga7r$ht4$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "Aniela" <s...@w...pl> napisał
>
> > Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie
zastanawiac
> > czy nia w ogole byc?
>
> Po przeczytaniu Twojego posta przypomniało mi się, że kiedyś pewna mądra
> kobieta powiedziałam i taką "prawdę ludową", że matki chłopaków są _inne_
> ;-(((
> Coś im się w głowach przestawia i w pewnym momencie przestają być
kobietami
> ale są _matkami_synów_.

O,o, nie dosc, ze powiedziala to opowiada wokolo a Ty na dodatek w to
swiecie wierzysz!!
>
> I Ty to całkowicie potwierdzasz.

Kobieto, "z klapkami na oczach" przeczytaj moj post dokladnie!

Ja jeszcze nie jestem tesciowa,jak pisalam, a Ty juz z gory zakladasz ba
wiedziesz, jaka ja wogole jestem i jaka bede tesciowa. Usmiac sie mozna z
tego dziecinnego zacietrzewienia i braku argumentow, juz na dzien dobry.

> > Przeciez moge tak to ustawic aby od poczatku z zona/dziewczyna syna
> trzymac
> > dystans-wlasnie juz w przeciagu miesiaca zamieszkaja razem. Taka byla
moja
> > tesciowa jak to wspominam teraz, ani zla ani dobra ot, obce sobie dwie
> > kobiety i tyle. Zadnej oszukanej pruderi, zadnych udawanych usmiechow i
> > czulosci, zadnego wtracania sie w zycie prywatne, zadnego dopieszczania
> > wnuka i robienia za opiekunke. Wizyty trzy razy w roku oficjalne i tyle.
>
> Z góry zakładasz, że nie będziesz lubiła tej dziewczyny,
Ja napisalm co? ze po przeczytaniu WASZYCH wypowiedzi, jako synowych,
zastanawiam sie czy nie ustawic sie w pozycji obojetniej czy ja napisalam,ze
ja nie bede lubila? Czy ja lubie czy nie to juz wiem bo znaja sie z moim
synem 6 lat i dziewczyna do nas przychodzi, spedza czasami sobote/niedziele
u nas co tydzien, czasami co miesiac, roznie jest, pomieszkuje, bywa.

nie będziesz
> chciała utrzymywać z nią bliższych kontaktów, że wszystkie 'miłe i
> przyjazne' gesty będą udawane ....... coś to chyba nie tak ;-(

Z Toba jest wyraznie cos nie tak-na slowo tesciwa przechodza Ciebie
dreszcze, jakies kompleksy czy co?
Powtarzam,zdecydowana wiekszosc Waszych wypowiedzi zionie jadem!

> Może daj jej szansę a nie skazuj bez rozpoznania sprawy.
> To, że Ty masz takie doświadczenia wcale nie znaczy, że nie ma innych
> zachowań - przynajmniej spróbuj.

Ja nie mam zlych doswiadczen czy ja cos napisalam ze zle!
Napisalam, ani zle ani dobre-obojetne.

>
> > Bo
> > jak czytam jakie jestescie beznadziejne,
>
> Ocena ! Bardzo niemiła ;-(
> Zastanów się czy masz do tego prawo ? A może te teściowe sobie na to
> zasłużyły ?

A moze synowe "doprawiaja im poprostu rogi"

*Cos w tym jest, że tak wiele z nas odezwało się w tym wątku.

Cos? to jest przerazajace, moze takie pokolenie? jak mozna tak nienawidziec
drugiego czlowieka, czekac na jego smierc, chciec go otruc? Ciekawe co by
tych Pan mezowie powiedzieli na to po przeczytaniu wyznan swoich zon na
temat ich matek? tez tak nie nawidza wlasne matki? moze bledy wychowawcze
oby stron corek i synow, nauczenia szacunku do innych. nak.

> Nie zwalaj wszystkiego na dziewczyny/synowe tylko dlatego, że Ty sama
jesteś
> (będziesz) teściową - to nie jest działanie fair !!!

A co ja na nie zwalam ja czytam i powody sa jak dla mnie mocno przesadzone i
wydumany, wyolbrzymione!

> > Jak czytam jakie to w Waszych oczach tesciowe sa nieodpowiedzialne,
> > bezmyslne to lepiej juz zyc w swoim swiecie, spelniac swoje marzenia,
cele
> > niz "wychylac sie przed orkiestre".
>
> A nie znasz metody "złotego środka" ?
> Jest trudna ... ale istnieje - zapewniam Cię (ja teraz mam taką teściową,
> która tą metodę znalazła i stosuje).
>
>
> > Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
> > tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
> > sobie czegos na nich?
>
> To Twój odbiór sytuacji .... nienajmądrzejszy (IMHO).
> Czyżby poczucie winy powodowało takie spojrzenie ?

Zadalam pytanie a ty wyjezdzasz z jakims poczuciem winy, winy w stosunku do
kogo?
>
> > Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
> > oczekiwan i z tego to wynika?
>
> Nie wcinaj w to synów (!). To sprawa pomiędzy dwoma kobietami (teściową i
> synową). I tak na to trzeba patrzeć.

Jakie sprawy? widzisz a jednak to co napisala Ola chyba ma racje" rywalki" w
czym, o co, Ty tak to widzisz?.
Ja osobiscie nie mam "zadnych spraw" do zalatwienia z dziewczyna mojego
syna. Ona jest kobieta, ktora go wybrala a on ja, chca zyc i byc razem, co
ja mam do tego?
>
> > Problem dzbanuszka urasta do "big problem" a pofarbowane rzeczy na miare
> > straty cichow conajmniej "markowych"a przytulone dziecko w/g Was
zamocno,
> > budzi odruch, otrucia tesciowej.
>
> Czytając to widzę, że problemu "dzbanuszka" w ogóle nie zrozumiałaś. Może
> przeczytaj jeszcze raz inicjujący post (i wtedy wrócimy do rozmowy). Nikt
> nie lubi jak ktoś inny niszczy jego rzeczy (niezależnie czy chcący,
> niechcący czy przez bezmyślność). Ważne jest jak osoba odpowiedzialna za
> zniszczenie zachowa się "po fakcie". I czy to teściowa, dziecko,
kwiaciarka
> czy profesor - _każdy_ powinien _przeprosić_.
>
> Wiesz doskonale, że tak naprawdę nie chodzi o "rzeczy". Chodzi o szacunek.
Nie chodzi o szacunek tylko o wychowanie jesli juz!! jesli komus cos
zniszczysz celowo czy nie celowo to nalezaloby przeprosic. Szacunek nie
objawia sie tylko slowem przepraszam. Tak jak widac w tych postach mila
minka do tesciowej, buzi buzi a jakby mogla to noz w plecy wbilaby jedna z
druga:).

> Już po tym jednym poście widać, że Ty takiego szacunku do potencjalnej
> synowej nie masz !!!!!!!

Kobieto opamietaj sie co Ty wiesz o mnie, ze mnie oceniasz.

> ... a na pewno wymagasz szacunku do siebie .... to sprzeczność, na która
> jesteś ślepa (jako matka syna).

I ponownie to samo, co Ty wiesz? na moj temat, moich relacji z dziewczyna?
>
> Każdy rozumie, że rodzic z większą miłością i uwagą patrzy na swoje
dziecko
> niż na to przybrane (synową czy zięcia).
Tylko, że rodzice dziewczyny na
> ogół łatwiej akceptują wybór córki .... rodzice (matki) synów podchodzą do
> tego tematu z większym dystansem ... wrogością ... niezrozumieniem .....
;-(
> Potwierdziłaś tu moja "teorię".

Guzik potwierdzilam, od poczatku bledne zalozenie i tak sie tworzy mity!! i
tak sie wlasnie z "teori" ustawia na nie do tesciowych. Jedynie co Ty dla
mnie potwierdzilas to wrogosc do tesciowych z zalozenia.
Aniela
>
> Pozdrówka
> MOLNARka
>
>
>
>
>




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-03-10 20:20:40

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Miranka" <a...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Aniela" <s...@w...pl> wrote in message news:a6g0pm$oap$1@news.tpi.pl...
> Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie zastanawiac
> czy nia w ogole byc?

Opowiem Wam historyjkę.
Spotykają się po latach dwie koleżanki, matki dorosłych dzieci. Jedna
opowiada: "Córka to ma wspaniałego męża - gotuje, sprząta, robi zakupy, we
wszystkim ją wyręcza, żeby miała trochę czasu dla siebie - złoty chłopak.
Ale syn to trafił fatalnie. Ta jego żona to leń do kwadratu. Całe dnie
wyleguje się na kanapie, czyta harlequiny i maluje paznokcie. On musi
gotować, sprzątać, robić zakupy, bo ta lafirynda nawet palcem nie kiwnie".
No comment,
Miranka - matka syna i przyszła teściowa.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-03-10 20:56:46

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Już jakiś czas temu chciałam się odezwać w obronie teściowych, ponieważ
niespecjalnie przepadam za obrzucaniem inwektywami osób, które nie mają
możliwości przedstawienia swoich racji.

Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
> tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
> sobie czegos na nich?

Być może czasem tak. Sądzę jednak, że chodzi tu raczej o zderzenie
wzajemnych oczekiwań, które są trudne do przewidzenia dla drugiej strony,
trudności w wyznaczaniu swojego terytorium, a przede wszystkim trudności
związane z uczeniem się nowych ról.
Zarówno żona, jak i teściowa mają swoje ugruntowane już poglądy, swoje
przyzwyczajenia oraz swoje wyobrażenia na temat "jak powinna zachowywać
teściowa/synowa". Kiedy te wyobrażenia zderzają się z rzeczywistością
dochodzi do spięcia. I jest to zupełnie naturalne. W końcu z TZ też się w
ten sposób docieramy. Ale TZ możemy wprost powiedzieć: "nie rób tego, to
mnie boli, doprowadza mnie do szału" - czy coś w tym stylu. Z teściową
sprawa nie jest taka prosta. (Znaczy dla mnie akurat jest;) ale ogólnie
wiem, że nie jest). Nie wiemy jak to powiedzieć, żeby nie urazić. Nauczono
nas, że wyrażanie swoich oczekiwań wobec "starszych" - równa się z brakiem
dla nich szacunku. Właściwie w ogóle nie uczono nas jak wyrażać swoje
uczucia nie naruszając przy tym cudzej godności - czyli tzw. asertywności.
Zduszamy więc w zarodku cisnące się na usta okrzyki i skrywamy w sobie.
Myślę, że to właśnie z niemożności powiedzenia "nie zgadzam się na to", z
tego że nie możemy badź nie umiemy ustawić teściowej jakiejś granicy -
bierze się złość na teściową.

Ktoś napisał, że młoda mężatka dopiero się uczy i dlatego należy być wobec
niej tolerancyjnym. Ale przecież teściowa też dopiero się uczy bycia
teściową. A chyba zbyt często chcemy, żeby ona od razu była ideałem.


Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
> oczekiwan i z tego to wynika?

Być może to również kwestia męża, który jeszcze się nie zdecydował czy chce
już być mężem czy jeszcze synkiem. Ale w tym temacie nie mam na szczęście
zbyt wiele do powiedzenia. Mój mąż murem stoi za mną, czasem nawet muszę go
stopować.

> Problem dzbanuszka urasta do "big problem" a pofarbowane rzeczy na miare
> straty cichow conajmniej "markowych"a przytulone dziecko w/g Was zamocno,
> budzi odruch, otrucia tesciowej.

Problem, oczywiście, nie sprowadza się do zbicia dzbanuszka czy ściskania
dzieci. Z postu Marynatki wynika to wprost. Maja natomiast starała się być
powściągliwa i obiektywna w ocenie teściowej, więc czytając pierwszy post
też nie wiedziałam o co biega (ale wiedziałam na pewno, że nie o
dzbanuszek:))


--
Małgosia
mąż - jedyny (jak dotąd;)
dzieci - dwoje

PS. "Współpraca" z moją teściową nie przebiega bez zakłóceń;) Mamy za sobą
większe i mniejsze potyczki, bywało że płakałam, pewnie ona też. Nie pałam
do niej gorącym uczuciem. Zdecydowanie wolę spędzać czas z moją mamą. Ale
chyba naprawdę lubię mamę mojego męża.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-03-10 21:21:29

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Magdalena Busk" <m...@h...com> szukaj wiadomości tego autora


"Aniela" <s...@w...pl> skrev i meddelandet
news:a6g0pm$oap$1@news.tpi.pl...
> Po przeczytaniu Waszych uwag odnosnie tesciowych zaczelam sie
zastanawiac
> czy nia w ogole byc?

To ciekawe co piszesz..... Wiesz, a moze sympatie / niechec do
tesciowych / zieciow / synowych wynosi sie z domu, tak jak inne
uprzedzenia np. religijno-rasowe?

Moja Mama wychowala mnie w duchu kochania swojej tesciowej. Moja
tesciowa tez byla bardzo bliska mi osoba, jak zmarla swiat mi sie
zawalil. Gdy ja sie kloce z mezem, oczywiscie moja Mama jego broni.
Zawsze sie nim zachwyca i wychwala wsrod znajomych. Osobiscie tez
darze sympatia przyszlego "ziecia", gdy do nas przychodzi, mimo, ze ma
tylko 5,5 roku ;-) Nawet nie wyobrazam sobie, abym go mogla nie
lubic... Przeciez zranilabym moja corke...

Chyba wazne jest jakim sie jest czlowiekiem. Jesli trafisz na "zla"
synowa, to obojetnie co zrobisz, i tak sie nie dogadacie.

Pozdrawiam, magda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-03-10 21:43:11

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Aniela napisał(a) w wiadomości: ...

>Jak czytam jakie to w Waszych oczach tesciowe sa nieodpowiedzialne,
>bezmyslne to lepiej juz zyc w swoim swiecie, spelniac swoje marzenia, cele
>niz "wychylac sie przed orkiestre".

No i czesto tak byloby lepiej i dla synowj i dla tesciowej.Niestety zdarzaja
sie nieodpowiedzialne tesciowe ,ja taka mialam no ale nic nie bede o niej
pisc bo i tak Ty masz juz swoje zdanie wyrobione a i ona jest juz moja byla
tesciowa,na szczescie.

Nie rozumiem tez jednego, dlaczego temat tesciowa jest
>tak zywym temate, budzi to w Was jakas niezdrowa podniete, chec odbicia
>sobie czegos na nich?

Podniete?Znam duzo bardziej podniecajace rzeczy:)

Czyzby ich synowie nie spelniali do konca Waszych
>oczekiwan i z tego to wynika?

Wynika to z tego ze:
1,Albo sie mamuski wtracaja do zycia doroslego juz syna
2,Albo faktycznie po zamieszkaniu razem wyszlo szydo z worka i zonka
zobaczyla ze maz to mamisynek i nieudacznik-tak wychowany przez rodzicow...

A swoja droga czemu synowe nie kloca sie z tesciami?

Magda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2002-03-10 21:56:45

Temat: Re: Czy warto byc tesciowa?
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> A swoja droga czemu synowe nie kloca sie z tesciami?

O, wypraszam sobie. Ja się kłócę;))
--
Małgosia
mąż - jedyny (jak dotąd;)
dzieci - dwoje


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Samotni
[OT] Epitafium dla Kota, Ktory Byl Czlonkiem Rodziny. Dluuugie.
Dzien Kobiet
Czy ktoś oglądał?Przepraszam myślących inaczej.
moze ktos poradzi ...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »