Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.internetia.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-for-
mail
From: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Czynnik trzeci
Date: Tue, 8 Oct 2002 13:38:33 +0200
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 91
Message-ID: <anug2u$klu$1@news.gazeta.pl>
References: <anud4d$av9$1@news.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: pae176.warszawa.sdi.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.gazeta.pl 1034077087 21182 217.96.224.176 (8 Oct 2002 11:38:07 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 8 Oct 2002 11:38:07 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-User: sl_d
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:160104
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Kis Smis" <k...@N...gazeta.pl> napisał:
> Jestem gorącym zwolennikiem trójkątów. Uważam, że prawie zawsze kiedy
> mówimy "albo jedno albo drugie" to nie dostrzegamy trzeciej możliwości.
>
> Nasz kolega Sławek przedstawił typowy przykład myślenie dwójkowego, pokazując
> genialnie rozstrzygnięcie dylematu albo albo. Na pytanie co nas determinuje,
> czy geny czy wpływ otoczenia, odpowiada "i to i to".
I ty, Brutusie? ;-) A już chciałem poprzeć Twoją piękną teorię wymiany korzyści...
> Uważam że każdy człowiek którzy głęboko wierzy w 100% własne zdeterminowanie
> przez te dwa czynniki, powinien natychmiast popełnić samobójstwo, a
> odpowiedzialne za to będą geny lub otoczenie, albo i to i to.
Ja sądzę, że każdy, kto głęboko wierzy w stuprocentowe własne zdeterminowanie,
powinien natychmiast żyć dalej długo i szczęśliwie, ku utrapieniu tych naiwnych,
którzy mają złudzenie, że są kompletnie niezdeterminowani. I odpowiedzialne
za to ich niepotrzebne, dalsze życie będą geny, otoczenie albo i to, i to.
> O sensie naszego istnienia rostrzyga czy jest jeszcze czynnik trzeci, to jest
> czy sami możemy w jakims stopniu okreslać siebie. Jeśli nie mamy na siebie
> wpływu, to nic nie możemy zrobić. Za nic nie jesteśmy odpowiedzialni.
> Jesteśmy jakimś ponurym żartem. Wszelkie zastrzeżenie do nas możemy
> przekierowac automatycznie do naszych genów i naszego otoczenia. Hulaj dusza
> piekła nie ma.
O mój Boże! Sens istnienia! Odwieczna zagadka świata, niekończące się
spory filozofów, ludzi mądrych i głupich... Nie mogłeś zacząć dyskusji
z nieco niższych rejestrów?
Chcesz powiedzieć, że dla Ciebie jedyny sens naszego istnienia zawiera się
w niczym nieograniczonej wolności wyboru? Podobno nawet sam Bóg nie
miał zupełnej dowolności w kreowaniu tego świata. A co dopiero marny
człowiek!
Myślę, że jakiś niewielki wpływ na siebie jednak mamy. Tym większy,
o ile uświadomimy sobie zewnętrzne ograniczenia. Człowiek, który
nie wie, że jest zamknięty w klatce, nawet nie zdaje sobie sprawy,
że jest więźniem. Ten, który przejrzał, może przynajmniej próbować
te kraty przepiłować albo zmajstrować jakiś wytrych do drzwi klatki.
Jest tutaj pewna analogia do alkoholika. Dopóki nie przyzna się przed
samym sobą, że jest alkoholikiem, nie ma szans na wyzwolenie się
z nałogu. Zatem przyznaję się - jestem bardzo ograniczony - przez
geny (predyspozycje charakteru) oraz otoczenie (na przykład otrzymane
wykształcenie). Choćym bardzo się starał, nie będę dobrym aktorem,
politykiem, księgowym. Staram się najwyżej - w granicach mojej skromnej
wolności wyboru - robić to, co umiem i to, co sprawia mi przyjemność.
Weźmy pod lupę choćby tą przyjemność. Dlaczego lubię robić jedne
rzeczy bardziej, niż inne? Czy mam jakikolwiek wpływ na "lubienie"
tego czy owego? Czy nie jest to coś, co zostało we mnie w ten
czy inny sposób wbudowane? Zastanów się sam, co lubisz - i czy
możesz swoją wolną wolą to zmienić. Powedzieć na przykład, że od
jutra nie lubisz tego, co sprawiało Ci do tej pory przyjemność, za to
będziesz lubił zupełnie co innego, co aż do dzisiaj Cię po prostu nudziło.
A jeśli nawet ten znikomy margines wolności, o którym myślę, jest
tylko złudzeniem, to co z tego? Co ma znaczyć: hulaj dusza, piekła nie
ma? Jeśli złapię złodzieja na gorącym uczynku, pokiwam ze zrozumieniem
głową nad jego trudnym dzieciństwem, zadumam się nad determinizmem
działających w nim genów, a następnie odrąbię mu rękę. W końcu
hulaj dusza, piekła nie ma! Jemu wolno kraść, a mnie odrąbać mu rękę.
Wszystko wszystkim wolno. To samo z mordercą. Nie miał wyjścia,
musiał zamordować. Niestety, społeczeństwo też nie ma wyjścia,
wiesza go lub wsadza do więzienia (w tym ostatnim wypadku utrzymując
go i żywiąc na koszt reszty frajerów do końca jego nędznego życia).
Pełny determinizm.
Przyjęcie determinizmu nie musi w niczym zmieniać zasad funkcjonowania
społeczeństwa czy poszczególnych ludzi. Więc o co ten zgiełk? Że
ktoś się źle przez moment poczuje? Do jutra mu przejdzie.
> Pozdrowienia dla wszystkich 100% zdeterminowanych
> kis
Życzę dobrego samopoczucia w klatce.
--
Sławek [am-pm]
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|