Data: 2001-09-24 12:39:28
Temat: Re: Daj sobie spokój
Od: <k...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Daj sobie spokój? Bo co? Bo nudny wątek? A może ta "krucjata" stoi w poprzek
>> Twojej zawodowej działalności i niedajbug zagrozi Twojej lekarskiej, lub
>> farmaceutycznej egzystencji skutecznie odchudzając Twoje potencjalne stadko?
>> Nie odpoczniemy, bo: 1. rzadko się męczymy, 2. nie możemy patrzeć, jak
ludzi
>> się pod osłoną "autorytetów" medycznych wpuszcza w kanał ignorancji,
produkując
>> całe rzesze ciężko chorych ludzi i czerpiąc z tego procederu ogromne zyski.
>Odwrotnie - lekarza marzenim jest to by jego pacjenci byli zdrowi. Po to
>jest postep medycyny.
Tak być powinno. I kiedyś tak było, dopóki lekarz czuł, że nic go nie obliguje
poza przysięgą Hipokratesa i że ma autentyczny wpływ na wybór rodzaju leczenia
i na pacjenta.
>Ale na razie nie ma mozliwosci by lekarze byli bezrobotni - chorych
>dostarczaja np. roznego rodzaju metody i zywienia naturalne. I jeszcze
>beda wiele lat dostarczac - dopoki ludzie nie podniosa swojej kultury
>zdrowotnej.
Tylko, że w międzyczasie spora rzesza tych pacjentów zemrze nie doczekawszy
ratunku, a przy tym , co gorsza, następne pokolenia rodzące się z chorych i źle
odżywiających się matek (cokolwiek to znaczy) nieświadomie powielają zły
wzorzec i mimo najszczerszych chęci pomnażają liczbę rodzących się dzieci z
chorobami genetycznymi.
>Dam ci przyklad: wiekim sukcesem onkologow szwedzkich jest to ze srednia
>wielkosc guza sutka z jakim sie tam kobieta zglasza do lekarza jest 7-
>8mm. U nas? 2-4cm!
Ja przed nowotworem zdążyłam. Miałam do wyboru: albo umrzeć w "całości". albo
dać sobie wyciąć z obu piersi chore tkanki (guzek wielkości zielonego groszku,
w drugiej piersi też się coś kluło i onkolodzy radzili mi z tym nie zwlekać - i
słusznie, do dziś za tą interwencję jestem im głęboko wdzięczna, chirurgowi
plastycznemu z resztą także).
Byłam wtedy na diecie z ograniczeniem tłuszczów zwierzęcych do minimum.
> I myslisz ze nasi sie ciesza ze maja wiecej chorych?
Nie, z pewnością się nie cieszą. Przypuszczam nawet, że spektakularne
WYleczenie pacjenta byłoby dla każdego (a może nie dla każdego : ( ... )
lekarza bardzo satysfakcjonujące. Niestety machina autorytetów medyczno-
farmakologiczno-żywieniowych zawęża coraz bardziej pole manewru lekarza
pozostawiając mu niewielki wybór w dziele leczenia. Rutyna i brak czasu
dopełniają reszty... nie wspomnę o pogoni za pieniądzem pozwalającym na godne
przeżycie rodziny ( o tych pazernych na szmal nawet nie wspomnę). Aż musi się
szala przepełnić...i w końcu zdarza się ktoś inaczej myślący, niż wszyscy
(patrz: odkrywcy w historii wielu nauk), zwykle jest wtedy okrzyknięty
oszołomem, jest lekceważony i ośmieszany, kiedyś byłby nawet spalony na stosie,
albo conajmniej skazany na areszt domowy i zakaz publikacji. Co bardziej
wrażliwi nazywają takich prekursorów - kontrowersyjnymi. I słusznie, każdy
rozwój wymaga kontrowersji. Na tych wrażliwych w medycynie właśnie liczę...
>To dramat - najmadrzejsci pracuja nad tym jak te (w wiekszosci) glupie
>baby namowic na to by sie badaly i wczesnie przychodzily do lekarza - by
>mialy jakas szanse przezycia.
One chyba są nie tyle głupie, co raczej nieświadome. Ja przecież nie jestem
lekarzem, a dzięki własnej świadomości i wiedzy na średnim medycznym poziomie
wiele zrozumiałam i dziś po ponad trzech latach na diecie optymalnej pozbyłam
się bardzo wielu schorzeń i dolegliwości, i nawet gdyby sam J.Kwaśniewski
ogłosił, że się np. pomylił : ) - ja wiem, że mój organizm się nie myli i daje
mi wyraźny tego sygnał w postaci bardzo dobrego samopoczucia. I żadne
stanowiska WHO, czy naszego instytutu do spraw żywienia nie są i nie mogą być
ważniejsze, niż reakcje mojego własnego organizmu, którego interes jest dla
mnie ważniejszy niż interes w/w instytucji.
Pozdrawiam
Krystyna
Autor:jacek <j...@w...pl>
Data:23 września 2001
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|