cinas <c...@c...mine.nu> napisał(a):

> Witam od dawna was juz czytam , i jak kazda nowa osóbka mam maly problem
> tak sie składa że na dwa dni przed świętami wyjdę ze szpitala ( będę po
> operacji usunięcia woreczka) i zwiazku z tym bedę musiala byc na dietce:)
> poradzcie mi co bym mogla sobie przyrządzic na święta abym tak nie musiala
> patrzec co rodiznnka je :) i aby bylo mi tez wesolo :) pozdrawiam i czekam
> na wasze propozycje
>
> niuta

wklejam odpowiedź na podobne pytanie z portalu zdrowemiasto.pl:
Pęcherzyk żółciowy jest jamą o elastycznych ściankach, w której gromadzi się
żółć - jeden z soków trawiennych produkowanych przez przewód pokarmowy.
Pęcherzyk opróżnia się ''na sygnał'' - jest nim przejście treści pokarmowej z
żołądka do dwunastnicy. Najsilniejszym bodźcem do wydzielania żółci jest duża
zawartość tłuszczu w treści pokarmowej. Usunięcie pęcherzyka w niewielkim
tylko stopniu (lub zupełnie) upośledza trawienie. Sam przewód żółciowy może
spełniać rolę zastępczego magazynu, ale tylko w niewielkim stopniu.

Stąd rozsądnym jest, aby dostosować przyjmowanie pokarmów (ich ilość i
jakość) do istniejącej sytuacji.

Chory po cholecystektomii może jeść wszystko, tylko rozsądnie. Oczywiście nie
następnego dnia po operacji!

Zasada jest prosta: skoro sygnałem do wydzielania żółci jest tłuste jedzenie,
a magazyn żółci został usunięty, należy jeść lekkie, nie obciążające wątroby
potrawy, do tego w małych ilościach za to częściej. Pięć posiłków dziennie,
eliminacja tłustych, ciężkostrawnych potraw, mniejsze porcje zjadane
jednorazowo są podstawą zdrowego żywienia! Nie tylko po cholecystektomii.

Dietetyka zrobiła się dla nas bardziej ostatnio łaskawa. Ponieważ okazało
się, że nasze nawyki żywieniowe są wyjątkowo trudne do zmiany, proponuje nam
zamiast rewolucji ewolucję. To daje lepsze rezultaty, bo taka dieta - nieco
tylko zmieniona, jest skuteczniejsza bo przestrzegana.

I taką radę chciałabym Panu przesłać. Proszę przeanalizować swoje
dotychczasowe nawyki żywieniowe, a okaże się, że bez zbytniego trudu
wyeliminuje Pan najbardziej obciążające przewód pokarmowy potrawy. Nie chodzi
o to, żeby ich nie jeść. Chodzi o to, żeby jeść mniej i rzadziej. I nie
dotyczy to tylko golonki. W wędlinach (np. ''dietetycznych'' parówkach), w
słodyczach (i to nie tylko w czekoladzie i ciastkach z kremem), w opartych na
śmietanie sosach (ale też w beszamelu - jest sporządzany z użyciem masła!)
zawarte są duże ilości tłuszczu, który obciąża nasz przewód pokarmowy
zmuszając do intensywnej pracy. To są podstępni zdrajcy! Należy ich unikać. I
jeść częściej a za to dłużej. Zmniejsza się wtedy uczucie głodu zmuszające do
pochłaniania dużych ilości pokarmu, dobrze rozdrobniony pokarm jest lepiej
trawiony a do tego długie jedzenie powoduje, że nasz przewód pokarmowy ma
czas na przygotowanie się do pracy.
Także wątroba.

A co w sytuacjach ekstremalnych? Przecież są święta, przyjmujemy gości, sami
bywamy. Zalecenia obowiązują - mniej tłuszczu, mniej na raz, a do tego jeden
z licznych ziołowych preparatów poprawiających trawienie, w postaci herbatki,
nalewki, tabletek - do wyboru. I to naprawdę wystarczy.

Pozdrawiam Pana serdecznie i życzę wytrwałości w diecie!

Lek. med. Ewa Wojas


Pozdrawiam i jw. - Gośka

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/