Data: 2014-02-01 23:36:39
Temat: Re: Dla XL - z serii "Ten zły dżęder"
Od: "Chiron" <i...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl.nospam> napisał w wiadomości
news:lcjmk3$b36$1@node2.news.atman.pl...
>>>>>>> W dniu 2014-02-01 12:09, Chiron pisze:
>>>>>>>>
>>>>>>>> Od edukacji seksualnej są WYŁĄCZNIE rodzice.
>>>>>>>
>>>>>>> Co Ty nie powiesz! To po co gazetki oglądałeś?
>>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Twierdzę, że być może wiele dzieci mogło by być lepiej wyedukowanych
>>>>>> seksualnie- lecz z całą pewnością nie ma lepszych edukatorów, od ich
>>>>>> własnych rodziców.
>>>>>
>>>>> A tak serio to mam pytanie. Czy czujesz się przez swoich rodziców
>>>>> wyedukowany seksualnie? Rozmawiałeś z rodzicami o dojrzewaniu, seksie?
>>>>>
>>>>
>>>> Nie. I- patrząc z tej perspektywy- nie chciałbym, żeby jakiś belfer
>>>> próbował ich wyręczyć
>>>
>>> No to dlaczego postulujesz, że rodzice to podstawa, skoro sam uczyłeś
>>> się metodą prób i błędów, korzystałeś ze świerszczyków?
>>> Po co powstawały książki Wisłockiej, Starowicza, po co wreszcie są
>>> seksuolodzy? Gdzie byli rodzice?
>>>
>>
>> Ja nie uważam, abym się źle wyedukował seksualnie. Powaga. Nie był mi
>> potrzebny do tego nauczyciel. I tak wiedziałem wszystko, co powinienem.
>> A także to, że należy umieć się zabezpieczyć- rozpoczynając współżycie-
>> i jak to zrobić.
>
> Dobrze Ty wiedziałeś, ale chyba na podstawie Twojej osoby nie tworzy się
> planów edukacyjnych w kraju. Są dzieci, które nie wiedzą albo czerpią
> wiedzę ze stron porno, skoro rodzice nie kontrolują ich aktywności w
> interencie. Ja wolę, żeby taką edukację przeprowadził nauczyciel w szkole,
> podał wszystkie istotne informacje, zagrożenia.
> Jak ktoś się wykolei, to na własną odpowiedzialność.
Mogę Ci odpowiedzieć tylko to samo, co odpowiedziałem Ewie:
"Żeby być ścisłym: dokładnie jest tylko taki wybór, że albo pozostawimy te
rzeczy rodzicom- albo będą to robić urzędnicy. W pierwszym wypadku- ta część
rodziców, która de facto ma kiepski kontakt ze swoimi dziećmi- zrobi to źle.
Trudno mi oszacować- niech będzie nawet 30%. Oczywiście im mniej
patologicznych rodzin- tym ten odsetek niższy. Czy urzędnik zrobi to lepiej?
Wielką naiwnością było by tak sądzić.
Druga możliwość: urzędnik państwowy. No cóż- to przecież (często)- też
rodzić. Nie oszukujmy się- nie koniecznie dobry rodzic. Albo w ogóle osoba
bezdzietna- o dzieciach mająca wyłacznie pojęcie teoretyczne. Dodatkowo jaką
ma mieć motywację? Jeśli będzie uczciwy- to będzie to motywacja dobrego
rzemieślnika. No ale skąd takich chociaż wziąć? Niech takich będzie (wiem,
to wszystko z palca sssane)- 5%. Reszta- to często ludzie, którzy w ogóle
się do dzieci zbliżać nie powinni. No ale mają certyfikaty szkół, kursów- no
bo jak inaczej może być? Przecież nie przyjmą np osoby, która pochwali się
świetnymi relacjami ze swoimi dziećmi- bo to dla urzędnika żaden certyfikat.
W ten sposób otrzymujemy- jak_to_zawsze_z_urzędowością_bywa- substytut jeno
tego w porównaniu z rodzicami. Na dodatek ten substytut nie będzie edukować
indywidualnie, starając sie dostroić do potrzeb każdego dziecka- tak bardzo
przecież zróżnicowanych- tylko (z musu choćby) potraktuje wszystkich
jednakowo sztampowo."
--
--
,,Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi
teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość."
G. Orwell
Chiron
---
Ta wiadomość e-mail jest wolna od wirusów i złośliwego oprogramowania, ponieważ
ochrona avast! Antivirus jest aktywna.
http://www.avast.com
|