Data: 2008-06-01 07:01:35
Temat: Re: Dlaczego - o używkach
Od: kffiatek <k...@s...op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
tomek wilicki pisze:
> OneiroO wrote:
>
>> Dzień dobry,
>>
>> Chciałbym zadać proste z pozoru pytanie - dlaczego narkotyki są
>> zakazane? Alkohol nie jest, a objawy podobne jak po narkotykach, i to i
>> to uzależnia i w dużych ilościach (przynajmniej alkohol) są szkodliwe.
>> Narkotyki jak i alkohol ludzie znają od tysięcy lat i jakoś cywilizacja
>> nie upadła.
>>
>> Jak ma ktoś na to sensową odp to piszcie.
>>
>
> $$$
[...]
> Zdelegalizowano heroinę. W czasie gdy to robiono, w całym USA było 2-3
> tysiące heroinistów. Teraz w samym Nowym Jorku jest tego chyba parę
> milionów.
[...]
> Obecnie śmiało
> można powiedzieć, że ponad 20% ludzi około 18 roku życia pali regularnie,
> mamy wyższe spożycie marihuany wśród młodzieży niż Holandia.
>
> W Holandii swego czasu zniesiono zakaz palenia marihuany. Efekt - przez
> długie lata Holandia była jedynym krajem na całym świecie, w którym
> spożycie marihuany spadało. Obecnie co prawda rośnie, ale rośnie najwolniej
> ze wszystkich krajów skandynawskich.
>
> Jest oczywistością, że powinno się likwidować skutki zażywania narkotyków a
> nie same narkotyki - narkoman zawsze znajdzie sposób żeby zdobyć działkę, a
> stawiając go "poza prawem" niejako zmuszamy go, aby został przestępcą. Co
> więcej, od wielu lat znane jest doskonałe, całkowicie skuteczne i w miarę
> bezpieczne lekarstwo wyciągające z uzależnienia heroinowego - ibogaina. Ale
> jego rozpowszechnienie oznaczałoby miliardowe straty finansowe dla "pewnych
> ludzi", więc ibogaina jest nielegalna w krajach, w których mafia i rząd to
> jedno (np USA), zaś mało popularna i nie stosowana przez oficjalne ośrodki
> w tych krajach, w których mafia jest z rządem bardzo blisko (wszystkie
> chyba oprócz Holandii).
>
> Na koniec można dodać, że WHO swego czasu została przyłapana na zatajeniu
> niewygodnych dla mafii wyników badań nad narkotykami, podobnie jak kilka
> lat temu rząd Blaira - mafii nie spodobały się wyniki badań, zostały
> zatajone. W obu przypadkach dziennikarze wywąchali prawdę, zrobiła się
> zadyma, smród i... wszyscy zapomnieli. To zbyt gruba kasa, aby nawet takie
> afery cokolwiek tu zmieniły. Zyski z międzynarodowego handlu narkotykami
> przekroczyły już zyski z handlu pojazdami silnikowymi.
>
> No i największy problem - społeczeństwo, które składa się z idiotów. Za
> chwilę zresztą - jestem pewien - kilku z nich wpisze się w tym wątku
> wykrzykując że "narkotyki to zło" i "trzeba z nimi walczyć", natomiast
> żaden nie ustosunkuje się do przedstawionych danych czy argumentów.
"90% ludzi uwierzy w każde twierdzenie, jeśli tylko zawiera jakiekolwiek
dane statystyczne"
- pozostałe 10% spyta skąd te dane:
Ludność Nowego Yorku to ok. 8mln. Zakładając, że pisząc "parę milionów"
miałeś na myśli tylko 2mln, sugerujesz, że przynajmniej 25% (a może
"parę" znaczy więcej niż 2?) mieszkańców tego miasta (wliczając dzieci i
starców) jest uzależnionych od heroiny. Nieprawdopodobne. Wyniki takich
badań to temat na pierwsze strony gazet. Chętnie je przeczytam.
Odsetek 18-latków palących marihuanę regularnie, który podajesz, również
mnie przeraża, choć już nie tak bardzo.
Nie zgodzę się z Tobą co do skupienia się na likwidowaniu skutków
zażywania narkotyków. Moim zdaniem trzeba likwidować przyczyny. Niemniej
jednak fikcyjne ograniczanie dostępności jest rzeczywiście nieskuteczne.
Dużo ważniejsza jest edukacja społeczna.
Ze spiskową teorią dziejów nie dyskutuję, natomiast chyba wiem gdzie
należy szukać odpowiedzi na pytanie autora...
...Na grupie prawniczej. Medyczne aspekty zażywania środków
psychoaktywnych są tylko jedną ze składowych stanowionego prawa. Trzeba
jeszcze spytać specjalistów z tej dziedziny, ale ja uważam, że legalność
alkoholu i papierosów jest kwestią historii i tradycji. Prawa nie buduje
się w oderwaniu od społeczeństwa, lecz z utartych zwyczajowo reguł. To,
że alkohol i tytoń są legalne wynika z tego, że zawsze były legalne,
powszechne i akceptowane społecznie, choć teraz wiemy, że niezwykle
szkodliwe. Obecne prawo jest niejako kompromisem, który pozwala na to,
co i tak jest stosowane powszechnie od setek lat, a jednocześnie
ogranicza zarówno nowe używki - syntezowane ostatnio, jaki te stare,
które były dotąd na tyle mało popularne, że ich zakazanie jest
społecznie akceptowane przez większość obywateli. Po prostu jeśli
zgadzamy się na coś, co jest szkodliwe, to tylko na to, co i tak wszyscy
stosują, a nie zwiększamy palety takich środków by nie powodować jeszcze
większych szkód społecznych.
OneiroO: Myślę, że na temat prawa najlepiej wypowiedzą się prawnicy,
których być może spotkasz na pl.soc.prawo. Sugerowałbym zajrzeć do
archiwum tamtej grupy, bo najpewniej odpowiedzi na nurtujące Cię pytanie
padały już nie raz.
pozdrawiam
--
Kffiatek
|