Data: 2004-01-14 23:14:34
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławka
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "EvaTM" <e...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bu49r9$231$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bu3kut$8je$1@news.onet.pl...
> /../
> > Żeby wypowiedź, pchnęła samobójcę do czynów, musi
> > nieść ładunek emocjonalny, od osoby zaufanej.
> Żeby go od tego odwiodła, czasem też..
Nie szczególnie :-(( W takich stanach,
to dobrzy ludzie, są nikomu niepotrzebni.
Namawiają do rzeczy których "i tak się nie da zrobić!!!"
Pamiętaj. Liczyć możesz tylko na wrogów.
To oni, dostarczają motywacji do działania.
Najgorsi, są rodzice, kochankowie, czy ktoś, z kim ma się
mocny związek emocjonalny. Ich niezrozumienie, to już,
tragedia. Tu są podstawy najsilniejsze. Często taki związek,
tworzą postawy moralne. "Zawiodłem wszystkich"
> > Jedno zdanie matki, może zabić. Ale cała "trylogia",
> > jeszcze nie.
> Jedno słowo kogoś, kogo uważało się za autorytet
> lub przyjaciela też, a sto czy tysiąc takich słów..
Przyjaźń to skomplikowana sprawa, tu na forum,
to raczej trudna. Sympatia, gesty, nawet przeniesione w real.
Ale przyjaźń się tworzy, zwykle latami.
Wtedy utworzony silny związek emocjonalny działa j.w.
Ale mówimy o skrajnym przypadku. Gorzej, jak chłop
naczyta się, że "baby tak mają" i z silnym postanowieniem,
wstanie od komputera, zawinie na pięści kabel zasilacza....
Ale tak działa zawsze wszelki przekaz. Wystarczy, że naogląda
się stron porno, i stwierdzi, że na pieska, to jest bezsensu.
Równie dobrze może spalić dom, bo wyczytał że wódka się
lepiej pali, od koniaku.
> Ale Ty byłeś silny i miałeś swój cel.
Gdyby to było takie proste :-)))
Fakt skórę mam grubszą, bo zahartowaną.
A wiesz jak się hartuje?
"Jak masz miękkie serce, to musisz mieć twardy tyłek"
Podstawa.
> Inni mogą nie widzieć przed sobą NIC.
A cóż tam jest przed kimkolwiek?
Jak będzie wyglądał Twój jutrzejszy dzień? Wiesz?
Może zwali się teściowa, albo wygrasz w totolotka?
A może znów nic się (nowego) nie stanie?
Tak ma ta kultura, że tworzy potencjalne mity,
odrywając od rzeczywistości ludzi. (cel znany).
Wszystko przeżywa się na bieżąco.
"Nie płacze się nad rozlanym mlekiem"
"Ma się marzenia, by nimi żyć. By wogóle żyć."
Ale życie jest tu i teraz.
Są tylko trzy punkty, "pewne na bank", dla całej ludzkości.
A to, że chcą się nachapać, wynika z nie cieszenia się
chwilą przeżywaną. Z nieposiadania wartości rozwijanej
w sobie. Znajdowaniem sobie zagospodarowywaczy czasu.
A każdy tępawy kapral wie, wojsko nie może się nudzić!
> Brak ścieżki z przodu (ja tak miałam od dawna).
> Nie widzą żadnej perspektywy bliższej ni dalszej.
Wiem to 'frustrujące'. Myślisz, że ja już się nie zastanawiam?
Że mam cel do... grobowej deski. Wytyczony, zaklepany?
Myślisz, że jestem wstanie przewidzieć wszystko?
I nie liczę na luźne, 3mln. zł w kumulacji? :-))
Liczę, a nawet już je wielokrotnie w myślach wydałem :-)))
> Nie planują bo ich plany nie mają Podstaw.
Zgadza się. Dlatego przeżywają kolejny dzień.
Często sa zaskoczeni, że był "nawet miły".
albo "nie, asz tak, tragiczny".
Dlatego jeśli mowa, o podtrzymywaczach życia,
nie warto mówić o pigułkach. Warto szukać
rzeczywistych racji, wartości. Chemia jest tylko,
(mądrze zastosowana) chwilowym wspomagaczem.
Nie wiem czy pamiętasz, ale ktoś w ramach dyskusji
o eutanazji pytał, czy w te, czy we w te.
Przypominam sobie dobrze tamtą odpowiedź z przed lat.
Brzmiała tak (skracając): że niema stanu, w którym
pracująca świadomość, nie znalazłaby niszy dla swojego działania.
I wspomniałem, że przy elektronice, i nowinkach technicznych,
samym tylko nosem, można udzielać porad, pisać książki, etc.
I, że rodzina, zamiast się wyzbywać, może na tym jeszcze zarobić :-)))
Dzisiaj gdy nie hołubię, aż tak życia własnego,
uważam to samo. Żyje się by budować siebie,
ale głównie dla innych. Jak wolisz - wycyckanym :-))
> Każdy ranek to jeszcze jeden stos obowiązków do wykonania i właściwie nie wiadomo
po co.
Obowiązki trzeba ograniczać. To nie zdrowe.
Wyzbywać się. Uwalniać. Życie jest przeżywającego,
a nie kaprali. Tylko to 'przezywający' chce robić, ma sens.
> Gadanie, że rodzina, że jakoś to będzie, że coś tam..
> to dla nich tylko bębnienie deszczu w parapet..
Właśnie. Nie przeszkadzać, pomóc jeśli da się i jest to przyjemnością.
Życie jest tego którego jest.
> Znasz NLP?
> Słyszałeś o Ścieżce Czasu?
> Jeśli taki ktoś napotka tych rozhihranych i planujących
> wspaniałą przyszlość
> [n.p.: NIE OCZEKUJ PRZYSZŁOŚCI. TWÓRZ JĄ.],
> to tak jakby chińszczyznę słyszał.
Oczywiście słyszałem. To już 12 lat temu pierwsze na naszym terenie,
skunksy, pozamawiały 'pomoce dydaktyczne' - do spędzania bydła.
I spędzają do dziś, kolejni, kolejnych.
Wtedy jak pokapowałem w czym rzecz, to zerwałem kontrakt.
Wtedy to było, totalnie "na siłę". Teraz są grzeczniejsi.
Mi trochę firma pokulała, jako że byłem, "nie na czasie".
A dziś to kamyczek, który mi świeci. Takich kamyczków,
w swoim słoju mam trochę. I gdy przywala je jakaś płyta chodnikowa,
to okazuje się, że rozpada się wdrobiezgi.
Krócej? Jak popatrzę do tyłu, to byłem głupi, ale nigdy skurwielem.
> Jeśli na dodatek nie wierzyłby w jakąś celowość tej drogi przez mękę,
> jaką dla niejednego jest życie, to przecież samobójstwo jest dla takiego
> kogoś wyzwoleniem, zwłaszcza gdy ci "przyszłościowi" dają mu raz za
> razem do zrozumienia, że jest głupi i nie udany?
Oho! Było się w tu i tam, przyznaj się :-))
Każdy, w miarę rozsądny wie, że kamieniem się niszczy, ale i buduje.
(od Kazia Wielkiego w Polszcze)
> Może i jest, ale jak się ma do tego Sumienie tych "zaradnych",
> którzy pisali tu sami kiedyś teksty o
> własnym 'końcu świata'?
Bo ludziska tak mają. Sukces przysłania porażki.
Pamiętam jak siedziałem, na przez siebie wytworzonym
wątku, i pisałem post po poście, co dnia. :-)))
Tak było! Niedowiarki :-))
I nie dwieście lat temu tylko całkiem niedawno,
a co mnie frustrowało? To że każdy swój tyłek ma,
biadoli, a sam nawet dla harującego starego,
dobrego słowa nie ma.
Chodziło zdaje się o powódź i kopanie w mule.
Złamanej złotówki nie wziąłem. Dziś posesja
jest obwarowana i pięknie wygląda. A gość,
śle mi oferty pomocowe, gdy mam kłopot.
I miło.
Fajno, raźno i przyjemnie :-))
> Myślisz, że w tym przypadku chodzi o panikę?;)
Oczywizda, że nie.
Ale sianie defetyzmu... na zasadzie... Uwaga!
Uwaga! Może stać się nieszczęście!
Często je powoduje. Bo jak każde zawołanie,
ma moc sprawczą, na którą reagują obie strony,
a strona Dobra, ma to do siebie. Że pozwala człowiekowi
samodzielnie działać.
Zła natomiast, dąży zawsze do destrukcji.
I pod tym względem można jej po ludzku ufać.
Dobrej jest trudniej, bo zostawia margines swobody.
Dając możliwość przejścia z jednej, na drugą stronę.
Przyczym nie opuszcza, ale "jest do dyspozycji".
W odróżnieniu od złej, która wycyckany flak porzuca.
ett
Aleś mnie wypuściła na gadane :-))))
Nie rób tego więcej bo Ci modem wysiądzie.
:-)))
|