Data: 2009-03-23 20:08:45
Temat: Re: Do czego kiedyś służył mężczyzna :)
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 23 Mar 2009 19:23:46 +0100, medea napisał(a):
> i...@g...pl pisze:
>
> > Oczywiście, że nie, bo nie można tak beztrosko porównywać jak Ty to
> > czynisz: moje mają oboje własnych rodziców, a nie matkę-feministkę,
>
> Dziecko, które ma jedno z rodziców to tylko pałętające się pisklę?
Nie: dziecko, które spiskuje z matką przeciw potencjalnemu przybranemu ojcu
w pozbawianiu go jakiegokoleiwk prawa do ułożenia sobie normalnego życia z
ową matką jest właśnie wrogim, pałętającym się pisklęciem. Kim jest owa
matka - nawet już nie uściślę.
>
> > posługującą się kolejnym mężczyzną tylko do osiągnięcia orgazmu,
> > absolutnie nie biorącej pod uwagę jego odmiennego, jakże dla niej
> > egzotycznego :->
>
> Jak to? Przecież jest matką, skoro ma córkę...
Jak Ty naprawde jesteś ograniczona. Czy może udajesz? Bo aż się wierzyć nie
chce.
OK, wyjaśniam jak... na granicy: przecież piszę o JEGO świecie, egzotycznym
DLA NIEJ:czyli o oczywistym dla niego i tylko dla niego (jak się okazało)
następstwie ślubu - normalnej pełnej rodzinie, normalnym stosunku do
mężczyzny jako męża, normalnym funkcjonowaniu związku jako układu
równoprawnych osób. Egzotyczne dla niej było też to, że on w ogóle miał
jakieś oczekiwania! - poza seksem :->
Ona tego nie chce, to jest dla niej nieważne, uważa za nieistotne jego
pragnienia i to, że on ją w ogóle serio traktuje! Bo ona jego tak traktowac
nie potrafi.
>
> > I używającą córki do akcji przeciw "obcemu".
> > To kim on dla niej był, co? - o niego się nie upomnisz? - daje mi to
> > do myślenia...
>
> Co Ci daje do myślenia? Programu nie oglądałam, więc opieram się na
> ~faktach, które Ty podajesz. Opinie sobie odpuszczam.
Skoro się decydujesz oprzeć na tym, co piszę o sprawie, to czytaj uważniej:
jak choćby m.in. oczywistą oczywistość, że skoro piszę o 15-letniej córce i
6-letnim związku, to nie było to przed chwilą, tylko lata temu (obecnie
Nurowska jest sporo za stara, aby mieć 15-letnią córkę), a proste
obliczenie mówi, że skoro w momencie rozstania matki z mężem córka miała
15, to w momencie zawarcia przez nich małżeństwa miała latek 15-6=9. Czyli
mamusia była wtedy zupełnie młodą kobietą, a jednak nie chciała ze zdrowym,
poważnym mężczyzną żyć jak żona, w rodzinie, lecz traktowała gościa jako
narzędzie do orgazmu tylko i jedynie, nie biorąc pod uwagę, że on miał
nadzieje na poważny związek, z którego beda dzieci i cały czas dawał tego
sygnały. Które dla niej były jedynie sygnałami ze strony potwora, chcącego
zrobić z niej, w jej przekonaniu, kuchtę i maciorę. A ona przecież pisarka
wielka, bożyszcze kobiet wyzwolonych :->
A potem się dziwi, ze odszedł, bo nie chciala dac mu minimum rodzinnego
życia - dzieci i domu, nie mówiąc o autorytecie, który był ciągle podważany
przez nią samą wobec obcego pisklęcia, też wydatnie wtórującego mamusi.
Co do określenia "obce pisklę" - wyjaśniam jego użycie gdzie indziej w tym
wątku. I nie bulwersuj się tak. Ono (to dziewczę) w pełni zaslużyło na tę
nazwę, i nie wykręcaj, że uważam, iż z powodu "nieposiadania obojga
rodziców". Twoja pokrętna tendencyjność w wykazywaniu naganności moich
określen i poglądów jest zastanawiająca.
>
> > Tak, teraz je widzę w guglu, bo nie używam czytnika. No cóż. Obfitość
> > gwiazdek daje mi obraz mojej poczytności :-P
>
> Obfitość tzn? Liczba ocen?
>
Liczba samych oceniających i ich podążanie za moimi wypowiedziami ślad w
ślad :-)
Target tych osób jest oczywisty: same zawiedzione feministki, może tak samo
porzucone jak Nurowska - warto zobaczyć po liczbie oceniajacych, ile ich
jest... Bo na pewno nie sa to faceci, a jeśli już, to nie ci prawdziwi...
Prawdziwy facet, jak już pisałam, chce miec kobietę nie tylko do seksu i
nie chce być sam dla niej maszyną. Chce jej dać znacznie więcej, a jeśli
ona widzi w nim tylko dawcę orgazmów, to ją rzuca w trzy piguły i szuka tej
właściwej, której da (i ona jemu!!!) dzieci i miłość oraz z którą możliwe
jest wzajemne zrozumienie i wspólne budowanie szczęścia. A co najważniejsze
- wspólne tego szczęścia postrzeganie i rozumienie, jako dobry początek.
Z taką symboliczną Nurowską od samego początku nie ma na to szans.
|