Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Do idealnych rodziców!

Grupy

Szukaj w grupach

 

Do idealnych rodziców!

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 423


« poprzedni wątek następny wątek »

321. Data: 2005-02-26 02:06:18

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Radek" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "siwa" <siwa@BEZ_TEGO.gazeta.pl> napisał

> > Po to, żeby pokazać syneczkowi, że jak coś przeskrobie to zostanie
> > ukarany. Że nie ma żadnego "azylu", że kara spotka go zawsze, gdy jest
> > winny - nie ma znaczenie, czy kijem, czy klawiaturą.
>
> Azylem jestem ja i dom. Każdy człowiek musi mieć miejsce, gdzie czuje
> się bezpiecznie.

Tak, jeśli masz na myśli bezpieczeństwo od ataków.
Nie, jeśli mówisz o ucieczce od konsekwencji.
Bardzo proste, prawda?

> > I wyjaśnijmy sobie od razu - ukaranie go tak, żeby pokrzywdzeni się
> > nie dowiedzieli nie jest żadną karą - moralnie on jest wtedy górą.
>
> To zależy od wychowania. Kara =/= upokorzenie.
> Zdaje się, że od publicznych egzekucji powoli sie odchodzi, pręgierze
> tez zardzewiały.

Oczywiście nie zawsze. Czasami. Na przykład wtedy, kiedy przewinienie
było publiczne, wiązało się z poniżaniem publicznym innych...
Najlepiej, żeby zrobic to tak, żeby poniżenie nastąpiło tylko
w umyśle karanego... już pisałem - manipulacja.

> > Żeby pokazać dziecku, że może liczyć na naszą bezstronność.
>
> Dziecko nie może liczyć na moją bezstronność. Zawsze jestem po jego
> stronie. Zawsze może liczyć na moje wsparcie, nie zawsze na
> pobłażliwość.

Znowu mnie zastrzeliłaś...
Znaczy miłość ponad uczciwość? Bo dla mnie bezstronność=uczciwość.
Rozumiem, że tak można (typowe, normalne, ludzkie)... ale to jest ZŁE

> > Że jeśli potrafi ustosunkować się do zarzutów i pokazać, ze to on jest
> > ofarą, a nie człowiek, który przyszedł, może liczyć, że potraktujemy go
> > (tego gościa znaczy) per: "spadaj buraku jeden i nie wracaj tu nigdy"
>
> Wysłuchanie obu stron, jak najbardziej. Publiczny proces, prywatna
> kara. Do więzienia też się pokrzywdzonych nie wpuszcza, żeby
> popatrzyli jak skazanemu źle.

Gdzieś już wyjaśniałem - zasądzenie v/s wykonanie

> > Kłam, lej, kradnij i zabijaj ale tylko poza domem. W domu bądź szczery,
> > kulturalny, lojalny etc. Bo my cię kochamy, a oni nie....
>
> Zawsze bądź kulturalny, szczery i lojalny.

No ale on już opluł/zbił szybę/zbluzgał... gdzie tu widzisz "zawsze..."?

> Ale nie daj sobie wejść na głowę.

Ale to on jest winny. Dochodzenie swoich praw jest wchodzeniem na głowę?

> Pamiętaj, że zawsze jesteśmy po Twojej stronie, co nie znaczy,
> że zawsze Ci sie to będzie podobało.

Fajnie napisałaś :D
Co ma mu się nie podobać, jak zawsze jesteś po jego stronie?
Jego własne poglądy? ROFTL

> Licz najbardziej na rodzinę.

Oczywiście. Ale nie wtedy, kiedy jesteś winny.
Bo wtedy rodzina musi postąpić uczciwie...
I dobrze to zapamiętaj.
Oczywiście potem można, nawet trzeba: rozmawiać, wyjaśniać...

> > Nie ważne przy obcym, czy w rodzinie. Dla dziecka powinieneś być
przykładem.
>
> Jesli każdy rodzic mógłby byc przykładem, to nie byłoby problemu.

Starać się być przykładem? Teraz juz filozofujesz...

> > Przykład, który proponujesz: "nieważne co zrobiłeś, jestem po Twojej
> > stronie" nie jest IMO właściwy. Wydaje mi się, że postawa:
>
> Zrobiłeś źle. Poniesiesz konsekwencje. Ale wobec obcych, wobec
> otaczającego świata, masz pewność, że stoję za Tobą murem.

Jesteś rodzicem na Boga/do ciężkiej...!
Od kiedy ktoś, kogo zadaniem jest nauczać/wychować ślepo idzie tam,
gdzie osoba nauczana prowadzi????
Nauczasz - w związku z tym masz OBOWIĄZEK powiedzieć:
"zbłądziłeś/przegiąłeś/zrobiłeś źle i ja nie mogę Cię już chronić,
muszę Cię potępić, ze złamanym sercem, ale potępiam Cię"

> > "kocham cię synu, ale zrobiłeś źle, nie mogę stanąć po Twojej stronie"
> > jest znacznie zdrowsza - uczy charakteru
>
> Nie uczy. Charakteru się nie można nauczyć.

LOL. Kupuje się go na kilogramy w TESCO?
Charakter to podstawowa rzecz, której uczysz swoje dziecko...
Dobra - zazwyczaj mówi się - wykształcasz - teraz lepiej?

> A taka postawa wywowuje dziecko niepewne, bez możliwości odwołania
> się. Przeciwko niemu jest cały świat. To za duża kara.

To nie jest za duża kara.
Stawanie ślepo po jego stronie jest po prostu Błędem Wychowawczym.

Radek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


322. Data: 2005-02-26 02:32:40

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Radek" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Nixe" <nixe@fałpe.peel> napisał

> > Na początek umówmy się co do terminologii ;)
> > Usilnie starasz się "wymierzyć karę" publicznie,
> > ja mam na myśli "zasądzić karę" publicznie. OK?
>
> Myślę, że nie ma sensu aż tak tego rozgraniczać.
> Czym jest publiczne opitolenie delikwenta?
> Jeszcze zasądzeniem kary czy już jej wymierzeniem?

Opitolenie tak, ale Mordercze Grupowiczki starają się
wykręcić to tak, że goście mają być obecni przez
dwa tygodnie obowiązywania kary ;)

> >> I jeśli karę wymierzy się publicznie, to nie będzie już
> >> niebezpieczeństwa zaistnienia powyższej sytuacji? Naprawdę nie widzę
> >> zależności.
>
> > Już nie powie, że mu się upiekło, prawda?
>
> A jeśli wymierzy się ją za zamkniętymi drzwiami, to powie?
> Przecież też mu się NIE upiekło.

ROFTL. I co z tego, że mu się nie upiekło?
Powiedzieć może - szpan na całą wiochę ;)

> >>> Dlaczego Kowalska może na podwórku być robiona, prze twojego
> >>> synusia, na idiotkę, a twój synus już nie...
>
> >> Dlatego, że już od dawna nie obowiązuje u nas prawo Hammurabiego?
>
> > To co obowiązuje?
>
> Źle to wyraziłam.
> JA nie stosuję tego typu zasad.

KK też przestrzegasz tylko tam, gdzie Ci wygodnie?
Muszę Cię niestety poinformować, że żyjesz w społeczeństwie,
społeczności... i nie zawsze możesz sobie pozwolić powiedzieć:
"JA nie stosuję tego typu zasad"

> > Bo według ciebie raczej prawo silniejszego...
> > względnie kto-kogo pierwszy...
>
> O, a z czego to wnioskujesz?

Z tego, że Twoje dziecko może - Twojemu dziecku nie można.

> > Ja myślę bardziej o czymś, czego nie ma w sądach - o sprawiedliwości
> > ;)
>
> W takim razie pozwól, by sąsiad wybił szybę w Twoim samochodzie albo
zwyzywał
> Twoje dziecko. Wtedy będzie sprawiedliwie, ale po Twojemu. W sądzie takiej
> sprawiedliwości faktycznie nie znajdziesz.

Czy proponowałem coś takiego?
Powiedziałem co uważam za sprawiedliwe, prawda?

> >>> Dlaczego, twoim zdaniem, ogłaszane wyroków w sądzie jest publiczne?
>
> >> Ogłaszanie wyroków owszem, ale nie uczestnictwo w ich egzekwowaniu.

No proszę, proszę... a jeszcze kilkanaście linijek wyżej napisałaś:
> Myślę, że nie ma sensu aż tak tego rozgraniczać.
Ciekawy relatywizm ;)

> >> Poza tym to w sądzie. A na podwórku naprawdę nie muszę się nikomu
> >> tłumaczyć, czy dziecko spiorę na kwaśne jabłko czy też "tylko"
> >> zabiorę mu kieszonkowe.
>
> > I kto mówił o podwórku, tak w ogóle?
>
> Tak w ogóle to był przykład.
> Chyba nawet Ty zacząłeś od wybitej w samochodzie szyby.

Ale z wychodzeniem na podwórko to już ktoś inny chyba ;)
Bo ja raczej cały czas mam na myśli wizytę poszkodowanego...

> > Chyba jednak wspominaliśmy o wizycie u Ciebie w domu osoby
> > pokrzywdzonej, co?
>
> Nie ma żadnej różnicy. To jest mój dom, a nie sala rozpraw.

Tak to Twój dom.
Jest też domem małego przestępcy / łobuza...
I bęc - właśnie stał się miejscem publicznym...

> A jeśli ktoś czuje się nieusatysfakjonowany, to naprawdę nie widzę
> przeciwwskazań, by podał mnie i moje dziecko do sądu.

Też uważam, że przy Twojej postawie - powinien.
Czasami się jednak zgadzamy.

> >> Ooo, to ciekawa logika. Zabijesz człowieka za to, że i on zabił?
> >> To, że jest to Twoje własne dziecko pozostawię bez komentarza, bo i
> >> co tu komentować ...
>
> > Tu muszę się troszeczunieczkę przełączyć na świński szowinizm:
> > Spodziewam się, że bardzo niewiele matek/kobiet jest w stanie
> > zaakceptować takie podejście. Ojciec też chyba nie każdy,
> > ale już więcej - tym się właśnie różnimy. Stety, niestety... po
> > prostu.
>
> Nie odpowiedziałeś mi na pierwsze pytanie.
> "Zabijesz człowieka za to, że i on zabił?"

Co ja zrobię, że źle pytanie stawiasz? Ale odpowiem:
- na Twoje pytanie (chociaż nie wiem skąd je sobie ubzdurałaś)
NIE
- na pytanie: "Zabijesz swoje dziecko za to, że zabiło dla zabawy
kilkanaście osób?"
TAK
i wyjaśnię, żeby Cię głowa nie rozbolała:
Uczciwość i odpowiedzialność.
Czy potem będę mógł z tym żyć - nie wiem...

> A kto wtedy mógłby zabić Ciebie, żeby zadośćuczynić krzywdzie Twojej
ofiary?

Ktokolwiek, kto by chciał być moim sędzią.

> > Może za bardzo wyrwałem z kontekstu - rozmowa dotyczyła
> > "Urodzonych Morderców".
>
> Wyłączyłam ten film po 10 minutach, tak więc nie kojarzę sytuacji.

Miałaś rację. Ale ja go dooglądałem. I byłem chory przez kilka dni.
Ale w/w postawa nie wzięła się z tego filmu, raczej została
pierwszy raz wyartykułowana przy tej okazji.

R.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


323. Data: 2005-02-26 03:11:37

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Radek" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hanka Skwarczyńska"
> Wynagrodzenie krzywdy nie musi się odbyć na zasadzie "oko za oko". Jeżeli
> moje dziecko uderzy koleżankę, to chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie
> będzie oczekiwał, że teraz pozwolę koleżance oddać?

Czy ja proponuję oddać?
Wymyśliłem małą manipulację - tak samo dotkliwą.
Na co podnosi się chór matczyny:
"rozmowa załatwia wszystko"

BTW: napisałem oryginalnie hur... Dzięki Ci o Wordzie Wspaniały!

> Stosownym wynagrodzeniem
> za publiczne upokorzenie są publiczne przeprosiny (bez zbędnego cyrku, na
> wypadek, gdybyś chciał teraz wrócić pod tę tablicę), publiczne przyznanie
> się do błędu i publiczne wyrażenie szacunku.

No właśnie. O jakim cyrku piszesz? O forum klasy?
Czy o tym, że przeprosiny (które karą nie są) mają być
uzupełnione wręczeniem kwiatka(którego zakup karą był)?

> Ale nie publiczny proces.

Po co proces w ogóle? Akurat przypadki omawiane
zostały zmyślone i tego nie potrzebują.

> > [...]właśnie pokazałaś mojemu synowi, że można
> > go publicznie poniżać, a jedyne na co może liczyć
> > ze strony oprawców (czy rodziców oprawców) to
> > mrugnięcie okiem - tak, żeby nikt nie widział.
>
> A to znowu skąd Ci się wzięło?

Stąd, że nie zgadzasz się na publiczne przeprosiny, na przykład?
Ale wychodzi, że się zgadzasz, więc po co to pytanie?

> Swoją drogą to właśnie Ty chcesz pokazać
> swojemu synowi, że jego poniżać nie wolno, bo tatuś nie pozwala, ale inne
> dzieci - dlaczego nie, jeśli jego tatuś uzna to za stosowne, i to
> niezależnie od tego, co o tym sądzą ich tatusiowie. Czy to w ogóle ma
> jakikolwiek sens?

Faktycznie wystarczy przestawić czasoprzestrzeń, żeby dość do czegoś
takiego.
Nastąpiło poniżenie -> następuje publiczna skrucha/przeprosiny (które
w tym wieku mogą być odebrane jako poniżenie)
Ja tu jednak widzę:
"Zobacz - jeśli Ty kiedyś zrobisz coś takiego. Też najesz się wstydu."

> > Jeszcze raz (n-ty chyba):
> > Twoje dziecko teraz się już nie liczy, trzeba próbować
> > naprawić krzywdę, którą wyrządzono tamtemu dziecku.
>
> Erm. Moje dziecko się liczy jak najbardziej. Moim zadaniem jest wychowanie
> mojego dziecka.

Nie w tej sytuacji. Przykro mi.

> Owszem,

Żadne "Owszem" - nie robisz żadnej łaski, że się z tym zgadzasz.

> to tamto drugie zostało pokrzywdzone i nalezy mu się
> rekompensata, ale to nie znaczy, że mam teraz zrobić swojemu
nieuzasadnioną
> krzywdę,

Jaką krzywdę, przepraszam? Nie-co?

> żeby to poszkodowane... no właśnie, co? Miało złośliwą satysfakcję?

Miało poczucie sprawiedliwości? Zadośćuczynienia?
Nie musiało się kryć po szkole?

> O relatywizacji bardzo ładnie napisała idiom, nie będę się powtarzać. Ale
> rozpatrywanie tego w kategoriach, które dziecko jest ważne, a które nie,
to
> absurd.

Nie absurd - uczciwość.

> Nie ma tak, że jak ktoś zrobi coś złego, to już nie ma żadnych praw.

Ma prawa. Tylko ta część, która dotyczy postępku, któremu jest winien
już go nie dotyczy.

> > [...]
> > publiczne poniżenie było jedynym właściwym/honorowym wyjściem.
>
> Daruj, ale to jest tak pokrętne, że doprawdy trudno skomentować. Acz do
> poglądu, że wychowanie opiera się na manipulacji, pasuje jak ulał.

Napisałem zbyt dosłownie?
Bo ja po prostu nie lubię siebie oszukiwać...
Ale proszę - inaczej:
"Publiczne przeprosiny i wyrażenie skruchy było jedynym wyjściem"
Lepiej? ;)
(dobra - jeszcze raz, bo pewnie komuś się przypomni)
oczywiście, że zasadniczo:
przeprosiny i wyrażenie skruchy =/= poniżenie
oczywiście, że w pewnych środowiskach (szkoła, może gmnazjum):
przeprosiny i wyrażenie skruchy = poniżenie
(czy już pisałem, że nie lubię siebie oszukiwać... a, tak)

Proces wychowania jest manipulacją. Oczywiście nie w 100%.
Bez niej to tylko obserwacja.
Znowu jednak widzę, że zbyt otwarcie piszę... że lepiej się
oszukiwać... No to proszę - inaczej:
Wychowanie to naprowadzanie dzieci na dotarcie do wniosków,
które zostały zaakceptowane przez rodziców. To wykształcenie
w dzieciach takich cech charakteru, które są popierane przez
rodziców.
Hm.... no nie wiem. Chyba znowu za bardzo prawdziwie...
Muszę pomyśleć jak to napisać tak, żeby się rodzicom źle nie
kojarzyło...
Ktoś pomoże?
Jak powiedzieć: "Lepię garnek z gliny"
Tak, żeby wyszło:
"Garnek się sam lepi - ja tylko obserwuję",
względnie
"Garnek od zawsze był ulepiony - ja tylko obserwuję"
Bo ja po prostu nie umiem kłamać :,,,,-(

R.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


324. Data: 2005-02-26 03:26:48

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Radek" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hanka Skwarczyńska"

> > A ja myślalem, że od wczoraj rozmawiamy o tym, że
> > poszkodowany ma prawo być świadkiem podczas zasądzenia kary...
>
> Natomiast dzisiaj zakwestionowałeś to, że rodzic "wie co się komu należy"
i
> nakazujesz mu podporządkowanie się. Komu czemu?

Prawu? Tradycji? Zwyczajowi? Dowolnej rzeczy innej niż:
"JA uważam, że powinno być..."

> BTW, niby z jakiej racji
> poszkodowany ma prawo być świadkiem i co mu to prawo da?

Jeśli o to prosi, to chyba po coś mu to jest ?
A jak po coś mu to jest, to wypada to uszanować?
Bo on jest poszkodowany?

> IMO poszkodowany ma
> prawo do informacji, że wobec stwierdzenia winy winny zostanie ukarany
> adekwatnie do tejże, koniec, kropka.

Jakiej winy? Do jej ustalenia właśnie jego obecność jest niezbędna, prawda?

> Jak konkretnie, to już nie jego sprawa,
> i tak nie ma prawa głosu w tej kwestii, a ewentualna jego obecność przy
> ogłaszaniu i odbywaniu wyroku to już kara dodatkowa, być może w pewnych
> przypadkach uzasadniona, ale z pewnością nie domyslnie i z automatu
należna.

Zgoda. Dokładnie zgoda na:
"nie domyslnie i z automatu należna" ale NALEŻNA

> I, BTW nr 2, dlaczego Ci właściwie tak bardzo na tej obecności zależy?

O jakiej obecności teraz mówimy?

Przy dochodzeniu:
Żeby mieć pewność, że cała wina/krzywda zostanie ujawniona.
Żeby mieć możliwość wskazania aspektów, z których nie zdaje sobie
sprawy "bandyta", a mogą być istotne.
Żeby dopilnować, że sądzone będzie tylko przewinienie (bo jestem
sobie w stanie wyobrazić, że niektórzy rodzice mogą przesadzić...
i wtedy powiem im - no nie, mój chłopak jeszcze żyje, nie przesadzajmy)

Przy zasądzaniu:
Żeby zweryfikować, czy są szanse, że kara zadziała.
Żeby zdecydować, czy nie udać się jednak do sądu.

Te 5 "żeby" to tak na szybkiego - już nie wyrabiam... ;)

Pozdrawiam,
Radek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


325. Data: 2005-02-26 03:51:02

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: "Radek" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał

O piątej nad ranem niech mam radochę ;)

> Musze przyznać - walczysz o męża jak lwica, ale trochę się zamotałaś
(jesteś
> niekonsekwentna)

Całkowicie nieuzasadnione porównanie...
Agnieszka nie musi o mnie/za mnie walczyć, ja też nie muszę za nią ;)

IMO bliższe prawdy / sytuacji jest porównanie do dwóch muszkieterów
walczących z kilkoma (ok. 8?) gwardzistami. Oboje parują ataki
przeciwników. Czasami sobie oczko puszczą - takie "Ole!" - w ramach
udanej akcji. Czasami wymienią się przeciwnikiem.
Czasami jedno się uchyli, żeby drugie mogło wyprowadzić sztych.
A czasami jednocześnie kogoś uderzą.
Nie muszą się bronić na wzajem - czasami po prostu wygodniej
jest sparować atak jednemu, niż drugiemu.

R.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


326. Data: 2005-02-26 08:19:43

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Radek wrote:


>> A) zlejsz dzieciaka tak, że głosu z siebie nie będzie w stanie wydać (jak
>> zlejesz za słabo, hałas będzie nie mniejszy)
>> B) wywleczesz kwiczące dziecko ze sklepu i.... (no właśnie - co poza
>> sklepem? ludzie poza sklepem też powinni miec prawo do nie obserwowania
>> twoich scen)
>> C) kupisz cukierka i zapchasz mu jego wrzeszczący pyszczek
>> D) coś innego (co ??)
>>
>> Czekam z niecierpliwością na odpowiedź :)
>
> Pewnie to było najważniejsze, co? :>
> Kupię cukierka. Nie będę z siebie i dziecka przedstawienia robił.

Przegrałeś. Właśnie nauczyłeś dzieciaka, że dobrą metodą na osiągnięcie celu
jest urządzenie przedstawienia.
>
> Różnica jest taka, że na kupnie cukierka się nie kończy.

A w domu zlejesz tyłek?

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


327. Data: 2005-02-26 08:26:38

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Agnieszka wrote:

> Cukierka się kupuje zanim dziecko się rzuci na podłogę i zacznie
> robić raban. Raz. I już broszką rodziców jest jak to załatwią
> w czasie między tym pobytem w sklepie a następnym, żeby to
> faktycznie było tylko raz. To się właśnie wychowanie nazywa.

Mowa była o trzylatku. Kupujesz mu cukierka, ale ono zobaczyło kolorowego
lizaka. Ma cukierka, więc odmawiasz kupienia kolejnego. To dzieko bach na
ziemię, bo chce lizaka. Pozwolisz się sterroryzować i kupisz? Czy przed
wyjściem do sklepu na wszelki wypadek wymienisz całą listę artykułów
mogących znajdować się w sklepie?

> Na naszych dzieciach działa. Rabanu nie zanotowano.

Moje też się nie awanturowały. Nie widziały sensu. Po co leżeć i wyć, skoro
wiadomo, że jak matka powiedziała NIE, to i tak nic z tego nie będzie?

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


328. Data: 2005-02-26 08:34:08

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Agnieszka wrote:

Z paru artykułów, które miałam okazję czytać
> na temat własnie "krojenia" wynikało, że bardzo często (uwaga,
> nie napisałam, "tylko", "najczęściej" ani nic takiego, napisałam
> "bardzo często") z tzw. dobrych rodzin, w których tatuś i mamusia
> 15 godzin na dobę zarabiają na nową willę, a synek wychowuje
> się sam. I nikt mu nic publicznie nie wypomina, bo nie ma czasu.

No właśnie. Nie "bezstresowe wychowanie" tylko brak zainteresowania
dzieckiem (z braku czasu w pogoni za kolejną willą) i brak wychowania w
ogóle.

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


329. Data: 2005-02-26 08:41:54

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

prosze_usun_podkreslenia wrote:

>
> Użytkownik "siwa" :
>
>> Miałam taką sytuację,[...]
>
> No to jak widać niedaleko pada jabłko od jabłoni.
>
> Nie miałam takiej sytuacji, ale zrobiłabym tak samo.

Hehe, Basia, przyznaj się, Ty jesteś jabłoń a siwa jabłko, czy
odwrotnie?;-))

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


330. Data: 2005-02-26 11:07:40

Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Od: siwa <siwa@BEZ_TEGO.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Radek <r...@o...pl> napisał(a):

>> Masz prawo do takiego zdania,

Kto? Gdzie wrotka?

--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:s...@j...org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 32 . [ 33 ] . 34 ... 40 ... 43


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Do rodzin Żołnierzy będących teraz w Iraku!
napiszcie coś :(
Twój głos w sprawie patentów na oprogramowanie
Brak TV
masturbacja

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »