« poprzedni wątek | następny wątek » |
381. Data: 2005-03-01 07:47:06
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
"idiom" wrote
> Nie, nie pytam, jak zajmujesz się dzieckiem, tylko jak powodujesz, że
> trzyletnie dziecko stojąc z Tobą w kolejce (np. w supermarkecie) nie
zauważa
> tych ton słodyczy ulokowanych przed kasą. Kiedy jeszcze nie ma czego
> wykładać (bo do taśmy 2 wózki), na wyciąganie pieniędzy jeszcze za
wcześnie,
> a dziecko na moment straci wątek rozmowy z Tobą i jego oko spocznie na
> słodyczach.
Teraz są takie smycze dla dzieci. Wystarczy przywiązać do wózka tak, żeby
nie sięgało podłogi - na pewno się wtedy nie położy;))
Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
382. Data: 2005-03-01 07:57:58
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Dopiero dziś przeczytałam, co użytkownik "Radek" <r...@o...pl>
napisał w wiadomości news:cvqp3h$rt$1@mamut1.aster.pl...
> Acha... słowo "głupie". Nie, tego nie trzeba powtarzać.
> Ja mam/miałem prawo olać to słowo. Skupić się na przesłaniu,
> że nie zaliczyłem testu, znaczy nie wiem co robię.
> Agnieszka natomiast ma prawo strzelić Cię za nie po twarzy.
> I bynajmniej nie jest wtedy żadną lwicą.
What ??
Rozumiem, że jeśli żartuję o Twoim wyborze, że to głupi wybór, to Agnieszka
ma prawo strzelić mnie w twarz ??!!
Sorry, Radku i Ty będziesz tu prawił kazania na temat tego jak należy
wychowywac dzieci, skoro do własnej rodziny przykładasz tak łagodne zasady
(Twoja żona ma prawo spoliczkować osobę, która pozwoliła sobie na żart pod
Twoim adresem)!
To jak powinnam upokorzyć Twoją żonę za taką akcję ??
Bo stosując Twoją zasadę (upokorzenie za upokorzenie) powinnam ją wlec za
włosy przez całą Warszawę aż na rondo przy Marszałkowskiej, tam zedrzeć z
niej dolną część garderoby i wymierzyć publicznie karę chłosty, a następnie
oczekiwać przeprosin - myślę, ża skala eskalacji byłaby taka sama.
bez pozdrowień
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
383. Data: 2005-03-01 15:05:03
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d015hi$c0n$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...net> napisał w wiadomości
> news:cvvm4u$270p$1@mamut1.aster.pl...
> >
> > Jak dokonuję czego? Jak zajmuję się dzieckiem? Jak pewnie większość
> > rodziców: rozmawiamy, wykładamy razem zakupy, liczymy pieniądze...
>
> Nie, nie pytam, jak zajmujesz się dzieckiem, tylko jak powodujesz, że
> trzyletnie dziecko stojąc z Tobą w kolejce (np. w supermarkecie) nie zauważa
> tych ton słodyczy ulokowanych przed kasą. Kiedy jeszcze nie ma czego
> wykładać (bo do taśmy 2 wózki), na wyciąganie pieniędzy jeszcze za wcześnie,
> a dziecko na moment straci wątek rozmowy z Tobą i jego oko spocznie na
> słodyczach.
Jak się nim zajmuję, to nie zauważa. Wydawało mi się, że to akurat
powinno być proste do zrozumienia. Małe dzieci na ogół skupiają
się na jednej konkretnej rzeczy, jak rozmawiają ze mną, to nie wpatrują
się w cukierki. A ostatecznie moje akurat dzieci mają dwoje rodziców
i w sytuacji zmierzającej do kryzysu zawsze jedno może zostać przy kasie,
a drugie wyjść z dziećmi przed sklep z nadzieją, że tam nikt nie wysypał
cukierków, do których dzieci mogłyby się rzucać... Choć naprawdę
nie przypominam sobie takiej konieczności.
>
> > A od czasu jak dzieci mogą się zająć same sobą, najczęściej po prostu
> > odsyłam je za kasę i tam sami sobą się zajmują.
>
>
> Kochana, ale my rozmawiałyśmy o trzylatkach (co uparcie powtarzam, co post -
> wiem, nie masz trzylatków i może już nie będziesz miała, ale my sobie tak
> teoretyzujemy - ja tez nie mam trzylatka i pewno nie będę mieć) - dzieci
> które same się potrafią zająć sobą nie rzucają się na podłogę. A z kolei
> trzylatka nie pogonisz IMHO samego za kasy.
Kochana, ja nie mam trzylatków i pewnie już nie będę miała, ale może
zauważysz, bo powtarzam to niemal co post - ja MIAŁAM jeszcze
całkiem niedawno trzylatkę, trochę dawniej trzylatka, a działo to się
już w erze supermarketów i ŻADNE z nich nie rzucało się na podłogę
w celu wydębienia cukierka. Czyli jednak moje metody w zupełności
wystarczały, żeby tego uniknąć. Ja rozumiem, że Ty nie potrafiłabyś
przez 10 minut zająć swojego dziecka (czy też swoich dzieci) na tyle,
by nie urządzały dzikich awantur w sklepie, ale to naprawdę nie jest
mój problem, może do jakiegoś psychologa powinnaś pójść.
Natomiast nie wmawiaj mi radośnie, że wszystkie trzyletnie dzieci
całe życie spędzają na leżeniu na podłogach i wyciu, bo Ty to sobie
tak wyobrażasz. Powtórzę: moim dzieciom nie zdarzały się akcje
pod tytułem "JAAAAA CHCĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ" + łup na podłogę.
Jak miały rok, 2 lata, 3 lata i więcej. Czyli jednak można, czyli jednak
10 minut rozmowy z dzieckiem nie wykracza radykalnie poza moje
możliwości jako matki. Z czego może i powinnam być dumna, bo
z tego wątku wyłania się koszmarny obraz świata, w którym wszystkie
trzylatki terroryzują wszystkich rodziców wszystkimi napotkanymi
cukierkami. Ale jakoś dumna nie jestem, po prostu uważam to, co
robią moje dzieci, za normalne. Ale już wspominałam, że my to
jesteśmy rodziną dziwnych ludzi.
Natomiast dlaczego Twoje teoretyzowania na temat niemożności
dogadania się z trzylatkami są bardziej wiarygodne niż moja praktyka
w dogadywaniu się z takimi to już zupełnie nie rozumiem...
ale na pewno mi to zaraz wyjaśnisz. Mam tylko nadzieję, że nie
na zasadzie "ja wiem lepiej, bo tak sobie wymyśliłam, a twoje
trzyletnie dzieci nie były reprezentatywne dla trzylatków".
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
384. Data: 2005-03-01 15:18:48
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...net> napisał w wiadomości
news:d020es$1n24$1@mamut1.aster.pl...
> Natomiast nie wmawiaj mi radośnie, że wszystkie trzyletnie dzieci
> całe życie spędzają na leżeniu na podłogach i wyciu, bo Ty to sobie
> tak wyobrażasz. Powtórzę: moim dzieciom nie zdarzały się akcje
> pod tytułem "JAAAAA CHCĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ" + łup na podłogę.
> Jak miały rok, 2 lata, 3 lata i więcej. Czyli jednak można, czyli jednak
> 10 minut rozmowy z dzieckiem nie wykracza radykalnie poza moje
> możliwości jako matki.
Szczęęęęęęściara... mój się ze dwa razy próbował rzucić, raz nawet poleżał w
dziale z pampersami. To był chyba ten drugi raz. Wył krótko, potem tylko
leżał. Robiłam zakupy zwykle w poniedziałek, ruch był mały.... Potem się nie
kładł, bo miał za dużo do stracenia ;) ale wrzaski jeszcze próbuje urządzać.
Z tym, że to moja wina i dobrze o tym wiem :) konsekwentna umiem być raczej
wobec siebie, a twardnienie serca dla małego pępka świata idzie mi dość
opornie. Ot, późna mamusia ;) Ale staram się, oj staram, staram jak jasna
cholera (by to wzięła)
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
385. Data: 2005-03-01 15:36:58
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Użytkownik "Margola Sularczyk" <margola@nu_spamie_pagadi.ruczaj.pl> napisał w
wiadomości news:d0215t$5i3$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>
> Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...net> napisał w wiadomości
> news:d020es$1n24$1@mamut1.aster.pl...
>
> > Natomiast nie wmawiaj mi radośnie, że wszystkie trzyletnie dzieci
> > całe życie spędzają na leżeniu na podłogach i wyciu, bo Ty to sobie
> > tak wyobrażasz. Powtórzę: moim dzieciom nie zdarzały się akcje
> > pod tytułem "JAAAAA CHCĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ" + łup na podłogę.
> > Jak miały rok, 2 lata, 3 lata i więcej. Czyli jednak można, czyli jednak
> > 10 minut rozmowy z dzieckiem nie wykracza radykalnie poza moje
> > możliwości jako matki.
>
> Szczęęęęęęściara... mój się ze dwa razy próbował rzucić, raz nawet poleżał w
> dziale z pampersami. To był chyba ten drugi raz. Wył krótko, potem tylko
> leżał. Robiłam zakupy zwykle w poniedziałek, ruch był mały.... Potem się nie
> kładł, bo miał za dużo do stracenia ;) ale wrzaski jeszcze próbuje urządzać.
> Z tym, że to moja wina i dobrze o tym wiem :) konsekwentna umiem być raczej
> wobec siebie, a twardnienie serca dla małego pępka świata idzie mi dość
> opornie. Ot, późna mamusia ;) Ale staram się, oj staram, staram jak jasna
> cholera (by to wzięła)
Każdy boryka się z efektami takich błędów, jakie popełnił.
Twoje dziecko wyje, moje nie chce odrabiać lekcji z przedmiotów,
których nie lubi. Ale czy to jest powód, żebyś Ty mi wmawiała,
że moje dziecko wyje, a ja Tobie, że Twoje nie odrabia lekcji?
A idiom intensywnie od kilku dni próbuje mi wmówić, że nie potrafię
bez krzyków zrobić zakupów, bo przecież wszystkie dzieci na widok
każdego cukierka, a nawet i bez widoku, podnoszą raban, więc moje
też. I co ja wtedy zrobię. I tłumacz się człowieku po raz n-ty, że nie
jesteś wielbłądem...
No ja bardzo lubię sobie od czasu do czasu posprowadzać różne
rzeczy do absurdu, ale każdy absurd ma swoje granice...
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
386. Data: 2005-03-01 20:22:08
Temat: Re: Do idealnych rodziców!> A idiom intensywnie od kilku dni próbuje mi wmówić, że nie potrafię
> bez krzyków zrobić zakupów, bo przecież wszystkie dzieci na widok
> każdego cukierka, a nawet i bez widoku, podnoszą raban, więc moje
> też.
Gdyby nie to, że boję się, że uzyskasz od Radka moralne prawo strzelenie mnie w
twarz, powiedziałabym wprost co sądzę na temat twojej umiejętności zrozumienia
tekstu pisanego.
Monika
P.s. Mało kto potrafi mnie wyprowadzić z równowagi, ale ograniczenie w
pojmowaniu Agnieszki, w połączeniu z relatywizmem moralnym Radka (ktoś coś
wspominał o Kalim, nie?) sprawia, że nie mam najmniejszej ochoty dyskutować z
tym dwojgiem. Narasta we mnie chęć obrażenia ich, dlatego lepiej jeśli na jakiś
czas zamknę się i poprzestanę na czytaniu psr.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
387. Data: 2005-03-01 20:51:54
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Agnieszka pisze:
> tak wyobrażasz. Powtórzę: moim dzieciom nie zdarzały się akcje
> pod tytułem "JAAAAA CHCĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ" + łup na podłogę.
> Jak miały rok, 2 lata, 3 lata i więcej. Czyli jednak można,
Czyli jednak dzieci są różne, a Ty widocznie masz przyjemność "posiadać" te
łatwiejsze w obsłudze.
> jednak 10 minut rozmowy z dzieckiem nie wykracza radykalnie poza moje
> możliwości jako matki.
Myślę, że 10 minut rozmowy nie wykracza poza niczyje możliwości.
Pytanie tylko, na ile taka rozmowa jest skuteczna w przypadku dzieci, które
mają w naturze rzucanie się na ziemię i inne tego typu popisy.
> z tego wątku wyłania się koszmarny obraz świata, w którym wszystkie
> trzylatki terroryzują wszystkich rodziców wszystkimi napotkanymi
> cukierkami.
Nie wydaje mi się, by ktoś pisał o wszystkich.
Ale takie dzieci faktycznie się zdarzają. Gdy miałam tylko córkę, to
myślałam, że to bzdury, a ludzie przesadzają i nie potrafią wychować swoich
dzieci. Gdy urodził się syn - zrozumiałam wszystko.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
388. Data: 2005-03-01 22:03:55
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
"Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:d02kku$q4o$1@news.onet.pl...
>
> Nie wydaje mi się, by ktoś pisał o wszystkich.
> Ale takie dzieci faktycznie się zdarzają. Gdy miałam tylko córkę, to
> myślałam, że to bzdury, a ludzie przesadzają i nie potrafią wychować
swoich
> dzieci. Gdy urodził się syn - zrozumiałam wszystko.
My mamy dwie corki i sa zupelnie inne, jesli chodzi o zachowanie, reakcje i
temperament...
Axel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
389. Data: 2005-03-01 23:48:37
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Użytkownik "Nixe" <nixe@fałpe.peel> napisał w wiadomości
news:d02kku$q4o$1@news.onet.pl...
> Agnieszka pisze:
>
> > tak wyobrażasz. Powtórzę: moim dzieciom nie zdarzały się akcje
> > pod tytułem "JAAAAA CHCĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ" + łup na podłogę.
> > Jak miały rok, 2 lata, 3 lata i więcej. Czyli jednak można,
>
> Czyli jednak dzieci są różne, a Ty widocznie masz przyjemność "posiadać" te
> łatwiejsze w obsłudze.
Dziękuję, pocieszyłaś mnie. Naprawdę. Dotychczas myślałam, że "posiadanie"
pod jednym dachem introwertycznego flegmatyka, którego ciężko wyrwać
z jego świata do rzeczy tak przyziemnych jak chociażby spakowanie plecaka
do szkoły i żywiołowej sangwiniczki, w dodatku wychowanej przez babcię
na "księżniczkę", to ciężki kawałek chleba. Okazuje się, że można mieć gorzej.
Nie powinno być, ale jest to pocieszające.
>
> > jednak 10 minut rozmowy z dzieckiem nie wykracza radykalnie poza moje
> > możliwości jako matki.
>
> Myślę, że 10 minut rozmowy nie wykracza poza niczyje możliwości.
> Pytanie tylko, na ile taka rozmowa jest skuteczna w przypadku dzieci, które
> mają w naturze rzucanie się na ziemię i inne tego typu popisy.
Wiem jak różne potrafią być dzieci, ale nadal uważam, że rzucanie się
na ziemię nie jest wpisane w naturę i tak mi raczej pozostanie.
A tak już zupełnie na marginesie przypomniało mi się, że jak mała miała
niewiele więcej niż te wątkowe 3 lata, to negocjowaliśmy z dziećmi
zmianę układu z "jak będziemy w hipermarkecie to możecie sobie
kupić po piedółce za 3-5 zł" na "w pierwszy weekend miesiąca
możecie sobie kupić coś droższego, ale nie ma żadnego kupowania
pomiędzy". Rozmowa wystarczyła, żeby zadziałało. Tylko nie była
to rozmowa "bo tak rodzice postanowili". Ale była to rozmowa
z dzieckiem, które teoretycznie powinno mieć w naturze rzucanie się
na podłogę.
Z drugiej strony znam wcale nie nadpobudliwe dziecko, któremu bez
rzucania się i półgodzinnych wrzasków nie można nawet lekarstwa
do dzioba podać. Nie moje dziecko.
Dlatego będę się upierać, że pewne rzeczy jednak nie są związane
z naturą jako taką.
> Gdy urodził się syn - zrozumiałam wszystko.
Że tak napiszę... szczęęęęściara ;-) Też bym chciała zrozumieć wszystko,
albo chociaż wszystko o dzieciach :-)
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
390. Data: 2005-03-02 00:15:56
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d016l1$gom$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Dopiero dziś przeczytałam, co użytkownik "Radek"
<r...@o...pl>
> napisał w wiadomości news:cvqp3h$rt$1@mamut1.aster.pl...
> > Acha... słowo "głupie". Nie, tego nie trzeba powtarzać.
> > Ja mam/miałem prawo olać to słowo. Skupić się na przesłaniu,
> > że nie zaliczyłem testu, znaczy nie wiem co robię.
> > Agnieszka natomiast ma prawo strzelić Cię za nie po twarzy.
> > I bynajmniej nie jest wtedy żadną lwicą.
>
> What ??
>
> Rozumiem, że jeśli żartuję o Twoim wyborze, że to głupi wybór, to
Agnieszka
> ma prawo strzelić mnie w twarz ??!!
Tak jak wspomniałem, jako facet (gruboskórny facet) nie zauważyłem
nawet tej formy. Tak jak wspomniałem - skupiłem się na przesłaniu.
Natomiast Agnieszka ma trochę inną percepcję. Widzi rzeczy, które
mi umykają. Potrafi zareagować na coś, co dla mnie jest tłem.
Tak się po prostu uzupełniamy :)
No i wracając do Ciebie i Twojego żartu. Podzielam zdanie Agnieszki,
że pomysłem testu nie było prowadzenie dyskusji, tylko wmanewrowanie
mnie w sytuację, w której możesz sobie zażartować. Zresztą mówiłem to:
"No co to ja mówiłem, że nie ma znaczenia co wybiorę?.... ;)"
No, ale dobra. Jeśli tak chcesz - to sobie pożartujmy :D
/..
to jednak wyciąłem, po przeczytaniu...
nawet jak pisałem o Tobie, to jednak
mnie to nie bawiło...
Taki dziwny jakiś jestem ;)
../
> Sorry, Radku i Ty będziesz tu prawił kazania na temat tego jak należy
> wychowywac dzieci, skoro do własnej rodziny przykładasz tak łagodne zasady
Jestem jaki jestem :)
Nie - nie chciałem prawić kazania, dyskutowaliśmy tylko.
> (Twoja żona ma prawo spoliczkować osobę, która pozwoliła sobie na żart pod
> Twoim adresem)!
Serio myślisz, że o to chodziło? I co ma do rzeczy, że Agnieszka, to moja
żona? Mogłaby być moją przyjaciółką, czy wręcz anonimem z newsów
podzielającym mój punkt widzenia.
> To jak powinnam upokorzyć Twoją żonę za taką akcję ??
>
> Bo stosując Twoją zasadę (upokorzenie za upokorzenie) powinnam ją wlec za
> włosy przez całą Warszawę aż na rondo przy Marszałkowskiej, tam zedrzeć z
> niej dolną część garderoby i wymierzyć publicznie karę chłosty, a
następnie
> oczekiwać przeprosin - myślę, ża skala eskalacji byłaby taka sama.
>
> bez pozdrowień
Czemu? ;)
Ty mnie chyba nie lubisz? ;D
>
> Monika
>
R.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |