Data: 2002-06-13 15:30:36
Temat: Re: Do widzenia... heh, PRZYJACIELE...
Od: "Ola J" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik zGosiula <z...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:3...@p...onet.pl...
> Ola J wrote:
> >
> > Gosiu,
> > Ale o to chodzi, ze to wlasnie nie sa fakty. Didziak ma chyba bujna
> > wyobraznie i dlatego dopowiedzial sobie sam jakies niestworzone rzeczy.
>
> Nie dopowiedział. "Fakty" go zabolały.
Ale to nie sa fakty. Kilkanascie osob o nim nie dyskutowalo i nie zrobilo
buuumu na ja jego strone.
>
> > A jak ktos nie lubi swoich zdjec w internecie to ich tam nie umieszcza
ani
> > nikomu nie wysyla (przeciez znamy taka osobe prawda?:)))
>
> Każdy decyduje za siebie. Jedni chcą upubliczniać własną prywatność,
> inni "wtajemniczają" tylko swoich znajomych, a jeszcze inni chowają się
> w nadziei, że nikt ich nie namierzy ;-).
Wiesz jest takie powiedzenie "nadzieja matka glupich". Nadzieje, to mogl
miec ale zawsze sie musial liczyc z tym, ze jednak ktos dziwnym trafem
odkryje jego "wspaniala" stronke. A jesli nie chcial upubliczniac to mogl
jej nie robic. Gosiu, przeciez to oczywiste.
>
> > Wiec o co mu
> > wlasciwie chodzi??? Rozumiem, ze czuje sie zle ale nie rozumiem powodu
tego
> > samopoczucia. Moze to jakis glebszy problem a sprawa z przyjaciolmi byla
> > tylko pretekstem. Juz sama nie wiem.
>
> Może...
Teraz nawet powiem (po malym przemysleniu), ze na pewno. Nie jest to
normalna reakcja doroslego czlowieka. Stykajac sie z ludzmi zawsze jestesmy
nararazeni na to, ze ktos cos w rozmowie o nas powie. I jesli jest to
pozytywne to nie widze problemu. Ba, nawet negatywne slowa mozna zniesc. A
co ja mam mowic ? Jestem osoba jakajaca sie i czasem ten fakt jest
komentowany. Czasem zyczliwie ale przewaznie zlosliwie (wiadomo jak w Polsce
traktowane jest wszelkie kalectwo). To ja bym w ogole musiala przestac
spotykac sie z kimkolwiek zeby tylko nie narazic sie na jakies komentarze.
Przeciez to smieszne.
Powiedz mu niech sie chlopak wezmie w garsc. A jak ma problem to niech idzie
do psychologa.
>
> > O chyba nie wszystkim. Czy on Ci tak powiedzial?
>
> Co? Że ludzie z "rodziny" go znają? Jakoś wydało mi się to naturalne i
> logiczne. Nie myl tylko proszę z sympatią ;-).
Ja go nie znam. Na rodzinie sie specjalnie nie udzielam ale podczytuje.
Pozdrawiam,
Ola
|