Data: 2004-10-04 15:56:51
Temat: Re: Dorastający terrorysta emocjonalny
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na)poczta.onet.pl@spam.won.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Amnesiak" <a...@T...interia.pl> napisał w wiadomości
news:cjoo9n$9ra$1@news.onet.pl...
> Nie tycztomka, tylko klimatu ross-mówek, którym m.in. ten
> się radośnie oddawał. Myślałem, że miałeś na myśli co innego;
> okazuje się, że pewne rzeczy przeoczyłeś. ;)
Nie wiem, co myślisz na temat moich myśli, nie napisałbyś o tym
wprost? Jestem przekonany, że mylisz się sądząc, że cokolwiek
przeoczyłem, chociaż zdaję sobie sprawę, że powinienem
podejrzliwie i z dystansem traktować swoje przekonania.
Aby nie było wątpliwości (mając również na względzie MUUGD -
Mniej Uważnych Użytkowników Grupy Dyskusyjnej ;-), chodziło
mi o tekst (i okolice), którym odpowiedziałeś Tycztomkowi:
http://groups.google.pl/groups?ie=UTF-8&as_umsgid=or
d...@4...com&lr=&hl=pl
> [...] grupa dyskusyjna - to netowa przestrzeń, w której
> się dyskutuje, czyli wymienia argumenty i kształtuje przekonania. To
> miejsce, w którym można poznać inne poglądy niż niż swoje własne, ale
> także zademonstrować swój punkt widzenia, a tym samym w pewien sposób
> wyrazić siebie. Na grupie dyskusyjnej słusznie dominującą formą
> ekspresji jest logiczny wywód. Dlatego usenet nie jest "domem": w domu
> żyjemy wśród bliskich, rozumiemy się bez słów, wyrażamy się na wiele
> różnych sposobów, wśród których sucha i poprawna argumentacja należy
> do najmniej znaczących. Nie mieszajmy tych dwóch miejsc, nie redukujmy
> różnorodności doświadczeń do jednego schematu (tu: domowego).
> Przyznam, że ta rodzinna retoryka w nawiązaniu do grupy dyskusyjnej
> jest przyczyną moich mdłości.
W zasadzie zgadzam się z powyższym, chociaż (gdy to czytałem na
bieżąco) dla mnie lekkim dysonansem było właśnie to ostatnie zdanie/słówko.
Napisałeś o tym, jakiego stylu oczekujesz na grupie sci dokładnie
w takim samym stylu: suchego, poprawnie argumentowanego wywodu.
A tu nagle: błeeee... Nieźle, naprawdę nieźle to sobie wykombinowałeś,
z tym autoprzełamaniem konwencji. ;-)
W najmniejszym stopniu nie zaskoczyła mnie odpowiedź Tycztomka,
gdy wkrótce rozdarł się i rozjęczał jak stara baba. Czy zdawałeś
sobie sprawę, że Twój tekst mógł odczytać jak atak na największe
świętości? Chyba nie zdawałeś - i chyba nie spodziewałeś się jego aż
tak rozbuchanej emocjonalnie reakcji. Czy Tycztom prawidłowo odczytał
Twoje "intencje"? Nie sądzę. Ale zareagował prawidłowo - w sensie
automatycznych i nieświadomych deformacji odbieranych emocji
oraz automatycznego i nieświadomego generowania własnych.
[Wiem, Tycztom, wiem - kiedyś byłeś głupi, teraz jesteś mądry. ;-)
Chociaż diabli wiedzą, czy to prawda, bo może dojdziesz do
wniosku, że również atakuję Twoje największe świętości?
Z góry mi wybacz, jeszcze nie raz wypomnę Ci stare głupoty.]
Pamiętam, jak dziś ;-) , że bardzo chciałem się wtrącić w Waszą
wymianę uprzejmości, ale wtedy tego nie zrobiłem, zaś dzisiaj nie
widzę większego sensu (ani możliwości czasowych) wyciągać
"trupy z szafy".
Nawiążę za to do całkiem niedawnego wątku (pod wymownym
tytułem: "nie czytac - test ustawien"), w którym odpisałeś mi tak:
> A ja zastanawiam się w jakim kierunku będzie zmierzała ewolucja
> Twojego pisarstwa na psp. ;) Czy w stronę bezpośredniego
> nawiązywania do wątków i przedstawiania (prędzej czy później)
> własnego stanowiska w omawianych sprawach, czy może w stronę
> coraz bardziej pogłębionych analiz wyjaśniających Twój warsztat
> pracy. :)
Pół żartem, pół serio przemycasz tutaj swoje rozczarowanie faktem,
że zamiast pisać na ciekawy temat piszę, dlaczego nie piszę.
Z góry Cię uspokoję - nie grozi tej grupie nadmiar "pogłębionych
analiz wyjaśniających mój warsztat pracy". Niemniej warto w tym
miejscu to i owo napomknąć - na razie ogólnie, później szczególnie.
Fajnie koresponduje tutaj Twoja wypowiedź z owego starego wątku,
do której wyżej się odwołałem. Jak "powinna" wyglądać dyskusja na
grupie dyskusyjnej? Jak "powinni" prezentować się użytkownicy?
Czy jako "czyste" intelekty - powściągliwe, wyprane z emocji,
bezosobowe, wręcz bezpłciowe? Czy może przeciwnie, powinniśmy
przynosić i przenosić tutaj całe nasze prywatne życie - nawyki
i odruchowe/bezmyślne reakcje emocjonalne? Opowiadać szczegółowo
swoje życiorysy? Wywnętrzać się, chwalić lub użalać nad sobą?
Powoływać się na zasługi wieku, doświadczenia, wykształcenia,
osiągnięć zawodowych lub znajomości "na mieście"? Flirtować,
szukać kochanka, rodzica, dziecka, nauczyciela/autorytetu lub
kozła ofiarnego/chłopca do bicia? Robić sobie tutaj dom prywatny
w miejsce publicznego? ;-)
Moje zdanie na ten temat kilka razy już przedstawiałem - osobiście
bliżej mi do tej pierwszej skrajności (Amnesiak - Tycztom: jeden do
zera :-). Ale to tylko mnie jest bliżej, uważam za cenne wszystkie
wypowiedzi czy zachowania mniej czy bardziej prywatne, włącznie
ze skrajnie ekshibicjonistycznymi (Nawrockiego chętnie sobie
podczytywałem). A i Tobie nieraz zdarzyło się puścić odrobinę
"pary z gęby".
Przyznam się, że lubię, gdy ten i ów nieskalany do tej pory fizycznością
intelekt ujawnia okruchy swojego świata realnego. Jego dotychczasowe
wypowiedzi nabierają głębszego znaczenia, niekiedy stają się bardziej
(lub wręcz w ogóle) zrozumiałe. Spodziewam się, że na podobnej
zasadzie znajdą się tacy, którym przyda się to i owo, co przemycam
tutaj wprost ze swojego osobistego świata - w sensie zdarzeń,
doświadczeń albo warunków, w jakich powstają moje teksty.
Jak powiadają filolodzy, w przypadku wielu autorów nie można
poprawnie zinterpretować ich twórczości bez gruntownej znajomości
życiorysu. Zaraz, zaraz, kto to napisał, i co miał na myśli: "Litwo,
Ojczyzno moja!"? Chwilę później napomknął był coś o paryskim bruku...
Jeśli wspominam raz na jakiś czas, że ostatnio absolutnie nie mam
czasu na pisanie tutaj, jak to można zinterpretować? Ot, choćby tak:
skoro mimo wszystko się wychylam, to znaczy, że mnie coś naprawdę
poruszyło. Siłą powstrzymywana chęć ekspresji wylewa się w końcu
na grupie czymś na kształt tyrady. Tak wcześniej w stosunku do
Tycztomka, jak ostatnio do Flyera. "Normalnie" taki nie jestem.
W aktualnej sytuacji wyjątkowo rzadko komentuję durnoty durniów
(szkoda na to czasu), równie rzadko rozsądne teksty pisane przez
rozsądnych ludzi (na zasadzie: "nic dodać, nic ująć), dopisuję się
tylko do tych, co w mojej ocenie dobrze rokują, ale zbłądzili na
manowce - i produkują właśnie niestworzone historie lub histerie.
Halo, Dębowy, mocny, długo warzony - jesteś tu? Wywoływałeś
mnie kilka razy do odpowiedzi, ostatnio w "letnim" poście
o łabędziach, naprawdę chciałem się do niego doczepić, jednak
stężenie absurdów nie przekroczyło w nim mojego krytycznego
poziomu. W ogóle piszesz niekiedy (oczywiście - jak dla mnie)
całkiem sensownie, dlatego w obecnej sytuacji nie możesz raczej
liczyć na komentarz czy uzupełnienie z mojej strony. Jakby co,
od tej chwili każde podejrzane głupoty w Twojej wypowiedzi
będę filtrował jako tanią prowokację.
Jak sądzisz, Przemysławie, czy podobny schemat dałoby się
przyłożyć do JeT'a? Dlaczego Ci nie odpisuje? Czyżby ocenił
Twoje teksty jako mające coś "na rzeczy", dlatego niewarte
komentarza z jego strony? Chyba jednak bezpieczniej
będzie założyć, że znajduje je na przeciwnym krańcu skali.
W końcu wszyscy tutaj jesteśmy durniami. Bez wyjątku.
Jeśli tak nie uważasz, to jesteś durniem. ;-)
--
Sławek
|