Data: 2002-05-13 14:09:39
Temat: Re: Duże dzieci - duży kłopot
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Jonasz" <j...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:3CDFBC39.3205A2FB@poczta.onet.pl...
> "Hanka Skwarczyńska" napisał(a):
> > [...]Pierwszą pannicę
> > zaciągnięto do psychologa - też się zapierała, że się słowem
nie odezwie,
> > ale widać to, co mówiono do niej, wystarczyło. Całkiem miła
panienka z niej
> > wyrosła.
> A ci kolesie wespół z psychologiem wspierali dziecko
> na drodze ku świetlanej przyszłości? [...]
Wspierali, a jakże. Wymagało to również od nich zrozumienia, na
czym polega pomoc (nawiązanie kontaktu, akceptacja, zrozumienie
motywów, postępowanie dla dobra dziewczyny, a nie wymaganie, że
o dziesiątej ma być w domu, dobrze się uczyć i nie pyskować, a
reszta ich nie obchodzi). Ale zrozumieli, mądrze wsparli i się
udało.
> > Drugą pannicę zostawiono samej [...]
> Na ile pozostawiono ją samą sobie - aż wyniesie telewizor, czy
niezależnie od tego,
> co upłynni z domu?
Tam sytuacja była trochę inna, chodziło o zadawanie się z
"nieodpowiednim" zdaniem taty facetem; metodami siłowymi tato
osiągnął dokładnie tyle, że laska się do tego faceta
wyprowadziła i bardzo szybko urodziła mu dziecko. Obecnie
naprawdę dobrze sobie radzi, "nieodpowiedni facet" okazał się
niezłym partnerem i ojcem, ale zasługa taty w tym żadna.
> [...]
> Nie bądź taka pewna, że rodzice są w tym przypadku większym
autorytetem
> niż wujostwo oraz ich dzieci.
Wcale tak nie sądzę. Jednak na miejscu tej dziewczyny odesłanie
do wujostwa odebrałabym jako sygnał, że rodzice nie chcą miec ze
mną nic wspólnego. O ile pamiętam siebie z tego wieku, wtedy
człowiekowi raczej zależy na miłości rodziców, aczkolwiek czasem
okazuje to w dziwaczny sposób. Przeważnie dopatrzenie się tego
daje lepsze efekty niż metody treserskie.
> Żeby wyruszyć w świat trzeba mieć wewnętrzną siłę,
Albo być głupiutką zranioną nastolatą z nastawieniem "ja im
jeszcze pokażę".
> [...]
> Uważam po prostu, że rodzice w ich warunkach nie będą w stanie
nic istotnego
> zmienić. Trzeba zmienić środowisko, a najlepiej znmienić
wszystko dookoła.
A ja uważam, że rodzice powinni zmienić siebie, swoje
oczekiwania w stosunku do córki i metody wymagania od niej
realizacji tych oczekiwań.
> [...]
> Już widzę, jak siadasz z dzieckiem i jej kolegami (-żankami)
> i opowiadasz, jak to wspaniale być grzeczną dziewczynką,
A w życiu. To zbyt naiwne nawet jak na mnie :) Ja bym raczej
pannicy zasugerowała, że jej zachowanie stanowczo mi się nie
podoba i że jeśli nie chce negocjować, to będzie ponosić jego
konsekwencje; ale z drugiej strony dałabym jej szanse powrotu z
podniesioną głową na łono rodziny, bo z tego, co pisze Maja,
wygląda mi, że rodzice starają się smarkulę utemperować,
smarkula się zacina i trwa rozgrywka "kto kogo".
> [...]
> i zaproponuj coś lepszego, zamiast się nabijać.
Zaproponowałam. Żeby rodzice starali się póki co dojść do
porządku sami ze sobą, bo na razie nie wyglądało mi na to, zeby
osiągali jakieś spektakularne efekty w negocjacjach z córką,
więc równie dobrze mogliby poświęcić ten czas na zrozumienie, co
jest grane.
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
|