« poprzedni wątek | następny wątek » |
181. Data: 2006-01-19 13:37:34
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)W wiadomości <news:1jp6ws0q6dz3g.ud27wi2f81kh$.dlg@40tude.net>
Roman <r...@g...pl> pisze:
> Dyrektor, który uznałby tak wątpliwe (czyli niepoparte mocnymi
> dowodami) roszczenie, naraziłby się na zarzut marnotrawienia grosza
> publicznego.
W takim razie niech potrąci kwotę za naprawę z pensji nauczycielki.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
182. Data: 2006-01-19 14:56:09
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)"Roman" <r...@g...pl> wrote in message
news:1b5kjqew6aoc2$.182w10udolqqg$.dlg@40tude.net...
>>> Tyle że nauczyciel ma prawo stosować różne metody bez pytania rodziców o
>>> zgodę i bez wymieniania ich enumeratywnie na początku roku szkolnego.
>> ma prawo? a jest ono do wgladu?
>
> W jakim sensie?
a w jakim sensie mowi sie o czyms, ze jest "do wgladu"???
czy moge to prawo zobaczyc na oczy, przeczytac (iz nauczyciel moze
sobie stosowac rozne metody nauczania)
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
183. Data: 2006-01-19 15:14:15
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)Użytkownik "Nixe" pisze:
>
>> (za zgodą dyrektora, oczywiście, ten
>> ostatni musi wiedzieć gdzie są uczniowie).
>
> Dyrektor musi, a rodzice nie mogą? Trochę to nielogiczne.
:))) Pewnie, że nielogiczne.
Konkretnie nielogiczne jest 'nie mogą'. Dyskusja tyczy 'wyrażania zgody'
przez rodziców. Nie utożsamiaj 'nie muszę pytać rodzica o zezwolenie na
piśmie' z 'rodzice nie mogą widzieć, co robię z dziećmi', zupełnie odrębne
sprawy.
Pytać nie muszę rodziców, dyrektora muszę, bo to on zdecydował, że EwaSzy od
8.00 do 8.45 będzie w sali 24 z klasą 5c. Zrobił to za pomocą dyrektorskiego
zarządzenia zwanego planem zajęć i ma prawo spodziewać się, że jego
pracownik nie postąpi wbrew temu zarządzeniu.
Ponieważ dyrek wie, że niektóre zajęcia n-le planują odbyć na dworze, ustala
sposoby informowania go o zmianach. (księga wyjść, karta wycieczki, czy co
tam sobie wymyśli).
> Inna sprawa - jeśli wysyłam dziecko do szkoły wiedząc, że lekcje spędzi
> defaultowo w budynku, to nie muszę się o nic martwić. Natomiast wolałabym
> wcześniej zostać uprzedzona, że np. jutrzejsza lekcja biologii odbędzie
> się np. w zoo czy w parku. Choćby dla samego faktu, że inaczej w takiej
> sytuacji ubrałabym dziecko (np. cieplej w mroźną zimę) albo nie
> zgodziłabym się na takie wyjście (np. wiosną, bo dziecko jest uczulone na
> pyłki itp.) albo gdybym chciała odebrać dziecko wcześniej, w trakcie
> lekcji, to trudno byłoby mi latać po mieście i szukać pani z klasą.
> Uważam, że o każdym odstąpieniu od standardu nauczania powinno się
> wcześniej informować rodziców.
>
A pewnie, z czystego rozsądku, szczegółowe powody przytoczyłaś, INFORMOWAĆ
zdecydowanie należy. Natomiast nie ma potrzeby, by rodzic wyrażał zgodę.
Oczekuję z drugiej strony, że poinformowany rodzic odpłaci mi się podobną
przezornością i powie, że syn podziębiony, alergik, planujesz go zabrać z
lekcji, o czymkolwiek, co ma związek z wyjściem.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
184. Data: 2006-01-19 15:37:27
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)W wiadomości <news:43cfacd8$1@news.home.net.pl>
Harun al Rashid <a...@o...pl> pisze:
> A pewnie, z czystego rozsądku, szczegółowe powody przytoczyłaś,
> INFORMOWAĆ zdecydowanie należy. Natomiast nie ma potrzeby, by rodzic
> wyrażał zgodę.
Ale jedno ściśle wiąże się z drugim.
Rodzic chce znać plany nauczyciela [rzecz jasna te, które stanowią wyraźne
odstępstwo od standardu nauczania] i móc decydować, czy wyraża na nie zgodę.
Defaultowo większość rodziców wyraża zgodę na większość "poczynań"
nauczycieli, ale nijak nie jest to równoznaczne z tym, że informować
rodziców nie należy, a tak właśnie podchodzi do tego większość nauczycieli.
> Oczekuję z drugiej strony, że poinformowany rodzic
> odpłaci mi się podobną przezornością i powie, że syn podziębiony,
> alergik, planujesz go zabrać z lekcji, o czymkolwiek, co ma związek z
> wyjściem.
Na tej zasadzie musiałabym pytać nauczyciela codziennie, czy przypadkiem:
a.) nie planuje wyjścia do rzeźni (dziecko jest wyjątkowo wrażliwe)
b) nie planuje wyjścia do lasu (dziecko ma uczulenie na pyłki)
c) nie planuje jazdy autobusem na drugi koniec miasta (dziecko ma chorobę
lokomocyjną)
d.) nie planuje wyjścia na wieżę widokową (dziecko ma lęk wysokości)
e.) nie planuje wyjścia na wystawę kotów (dziecko jest alergikiem)
d.) nie planuje wyjścia na "Opowieści z Narnii" (dziecko boi się takich
filmów)
i tak dalej
Przykłady może trochę przesadzone, ale chodzi mi o to, że ja mam prawo
spodziewać się ze strony nauczyciela zajęć przeprowadzanych w miejscu
defaultowym i w sposób defaultowy, dlatego to on powinien informować o
wszelkich odstępstwach, a nie ja dopytywać, czy czegoś nie planuje zmienić w
dzisiejszym rozkładzie dnia.
Ze swojej strony uprzedzam jedynie, gdy to u nas coś się zmieniło "z
normalnego na inne" (dziecko jest przeziębione lub ja chcę odebrać je
wcześniej), ale nie jestem w stanie przewidzieć wszystkich pomysłów
nauczyciela i poinformować z góry o tym, by nie robiła tego, śmego i owego.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
185. Data: 2006-01-19 16:44:12
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)Użytkownik "Nixe" pisze:
>
>> A pewnie, z czystego rozsądku, szczegółowe powody przytoczyłaś,
>> INFORMOWAĆ zdecydowanie należy. Natomiast nie ma potrzeby, by rodzic
>> wyrażał zgodę.
>
> Ale jedno ściśle wiąże się z drugim. Rodzic chce znać plany nauczyciela
> [rzecz jasna te, które stanowią wyraźne odstępstwo od standardu nauczania]
> i móc decydować, czy wyraża na nie zgodę.
Nie wiąże się i rodzic nie decyduje, czy wyraża zgodę na spacer w trakcie
lekcji.
Standard nauczania utożsamiasz z zajęciami odbywającymi się na terenie
szkoły/w budynku? Nie znam takiego punktu w standardach, mam prowadzić
zajęcia zgodnie z uznanymi metodami, wybór metod należy do mnie. Zajęcia
terenowe są uznaną metodą nauczania, zatem nie są żadnym odstępstwem.
> Defaultowo większość rodziców wyraża zgodę na większość "poczynań"
> nauczycieli, ale nijak nie jest to równoznaczne z tym, że informować
> rodziców nie należy, a tak właśnie podchodzi do tego większość
> nauczycieli.
>
Powiedz, że żartujesz. Informacja o wyjściach, szczególnie zimą, to
podstawa. Połowa dzieci mieszka w zasięgu 3min. spaceru od szkoły, bywa, że
w samych czapkach i rękawiczkach przychodzą.
>> Oczekuję z drugiej strony, że poinformowany rodzic
>> odpłaci mi się podobną przezornością i powie, że syn podziębiony,
>> alergik, planujesz go zabrać z lekcji, o czymkolwiek, co ma związek z
>> wyjściem.
>
> Na tej zasadzie musiałabym pytać nauczyciela codziennie, czy przypadkiem:
Przeczytaj poprzedni akapit. Zwróć uwagę na słowo 'poinformowany'. Dziękuję.
> a.) nie planuje wyjścia do rzeźni (dziecko jest wyjątkowo wrażliwe)
> b) nie planuje wyjścia do lasu (dziecko ma uczulenie na pyłki)
> c) nie planuje jazdy autobusem na drugi koniec miasta (dziecko ma chorobę
> lokomocyjną)
> d.) nie planuje wyjścia na wieżę widokową (dziecko ma lęk wysokości)
> e.) nie planuje wyjścia na wystawę kotów (dziecko jest alergikiem)
> d.) nie planuje wyjścia na "Opowieści z Narnii" (dziecko boi się takich
> filmów)
> i tak dalej
Ale pomieszałaś :))
Które z punktów a) -d) są wyjściem na zajęcia terenowe trwające 1 godzinę
lekcyjną? Bo o takich rozmawialiśmy. Nie wspominając o tych planach, które
ze względu na swój charakter i/lub koszty wymagają rodzicielskiej zgody...
Ups, to chyba dotyczy każdego punktu.
> Przykłady może trochę przesadzone, ale chodzi mi o to, że ja mam prawo
> spodziewać się ze strony nauczyciela zajęć przeprowadzanych w miejscu
> defaultowym i w sposób defaultowy, dlatego to on powinien informować o
> wszelkich odstępstwach, a nie ja dopytywać, czy czegoś nie planuje zmienić
> w dzisiejszym rozkładzie dnia.
>
One nie są przesadzone, tylko zupełnie niepasujące do omawianej sytuacji.
Tu masz typowe zajęcia terenowe:
a) l. wych. klasa spędza pół godziny na zapleczu pobliskiej stacji
diagnostycznej
b) przyroda - park, obserwacja, pomiary pni, liczenie słojów
c) plastyka - na pobliskiej kładce, rysowanie w perspektywie i w ruchu.
Gdzie widzisz odstępstwa od standardów i nietypowość wymagającą
rodzicielskiej zgody? A informacja jak najbardziej, choćby dlatego, żeby się
odpowiednio ubrali, zabrali sznurek i podkładki do pisania/rysowania.
I co wy z tą rzeźnią?? Jak żyję nie słyszałam o wizycie podstawówki w
rzeźni, komuś się nawiedzony wegetarianin trafił, czy co? Na ekologii
odwiedza się jakiś zakład utylizacji odpadów, oczyszczalnię, wysypisko
śmieci.
> Ze swojej strony uprzedzam jedynie, gdy to u nas coś się zmieniło "z
> normalnego na inne" (dziecko jest przeziębione lub ja chcę odebrać je
> wcześniej), ale nie jestem w stanie przewidzieć wszystkich pomysłów
> nauczyciela i poinformować z góry o tym, by nie robiła tego, śmego i
> owego.
>
Widzę te hordy dzieciaków w krótkich koszulkach, poprzeziębianych,
alergicznych, które nieodpowiedzialni nauczyciele bez wiedzy rodziców ciągną
na siłę do najbliższej rzeźni... I takim ludziom powierzacie swoje dzieci,
zgroza. Bo nauczyciel to bezmózgi, pozbawiony cienia wrażliwości, wyobraźni
i elementarnej przyzwoitości łajdus, bezkarnie wyładowujący swe frustracje
za pomocą wyciągania dzieci na świeże powietrze. Wymiękam.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
186. Data: 2006-01-19 17:36:47
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:43cfc1ef$1@news.home.net.pl...
> Użytkownik "Nixe" pisze:
>
>> a.) nie planuje wyjścia do rzeźni (dziecko jest wyjątkowo wrażliwe)
>> b) nie planuje wyjścia do lasu (dziecko ma uczulenie na pyłki)
>> c) nie planuje jazdy autobusem na drugi koniec miasta (dziecko ma chorobę
>> lokomocyjną)
>> d.) nie planuje wyjścia na wieżę widokową (dziecko ma lęk wysokości)
>> e.) nie planuje wyjścia na wystawę kotów (dziecko jest alergikiem)
>> d.) nie planuje wyjścia na "Opowieści z Narnii" (dziecko boi się takich
>> filmów)
>> i tak dalej
>
> Ale pomieszałaś :))
> Które z punktów a) -d) są wyjściem na zajęcia terenowe trwające 1 godzinę
> lekcyjną?
Ja wiem, ja wiem :-) Wyjście do lasu. Spoko na godzinę, max 2 godziny
lekcyjne. No chyba, że ktoś nie mieszka w Warszawie rzut beretem od lasu, to
może mieć problem ;-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
187. Data: 2006-01-19 20:02:19
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)Dnia Thu, 19 Jan 2006 08:56:09 -0600, Iwon(k)a napisał(a) w wiadomości:
<news:dqo9ac$hqs$2@news.onet.pl>
> czy moge to prawo zobaczyc na oczy, przeczytac (iz nauczyciel moze
> sobie stosowac rozne metody nauczania)
Tak, art. 12 ust. 2 Karty nauczyciela.
--
Obowiązki i prawa ucznia - forum dyskusyjne:
http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=14486
zaprasza:
Roman Gawron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
188. Data: 2006-01-19 20:14:01
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)Dnia Thu, 19 Jan 2006 09:53:08 +0100, Agnieszka Krysiak napisał(a) w
wiadomości: <news:kdkus19n5uje78in7ve75i06p4lau3tvvf@4ax.com>
>>Całkiem normalny sposób. Jak się opiekuję dzieckiem, to mam prawo
>>decydować, co robi i kiedy, prawda?
> Nie chodzi o prawo w znaczeniu, logicznych wniosków z podjętego
> zobowiazania, ale o prawie skodyfikowanym.
No ale właśnie powyższe jest wnioskiem wynikającym z prawa skodyfikowanego.
Podstawą prawną niektórych (jeśli nie większości) działań podejmowanych
przez pracownikow zakładów administracyjnych sa wyłącznie tzw. przepisy
kompetencyjne. Za obowiązkiem i odpowiedzialnością idzie zawsze uprawnienie
- to jedna z kluczowych zasad interpretowania prawa administracyjnego.
Jeżeli prawo nakłada na nauczyciela obowiązek bieżącej opieki nad dzieckiem
i obarcza go za to dziecko bezpośrednią prawną odpowiedzialnością, to daje
mu tym samym uprawnienie decydowania o bieżących poczynaniach tegoż dziecka
i wymagania odeń zdrowo pojętego posłuszeństwa.
> Twoje stwierdzenie ma prawo bytu, jeśli chodzi o sytuacje właśnie
> opiekuńczo-ochronno-zabezpieczające dziecko.
Nie tylko.
> Jeśli zabronisz robić dziecku coś, co w żaden sposób nie zagraża ani jemu
> ani nikomu innemu, a jest tylko niewygodne dla ciebie
Ależ mogę zakazać także rzeczy, które nie są dla dziecka zagrożeniem. Np.
jadę z uczniami na wycieczkę i to ja zdecyduję, że tego wieczoru dziecko za
karę lub z jakichś innych względów pójdzie spać o pół godziny wcześniej, to
ja zdecyduję, czy na szlaku turystycznym pójdzie w pierwszej czy w
ostatniej parze itd.
> (mowa właśnie o tym nieszczęsnym nagrywaniu, i kwestiach tego kalibru, nie
> żadnych tam wygłupach), a sprawa pójdzie do sądu - to jeśli faktycznie
> unormowania prawne są takie, sąd po prostu przyzna rację nagrywającemu.
Ależ skąd! Jeżeli działanie nauczyciela mieści się w zakresie sprawowania
bieżącej opieki nad małoletnim, to co do zasady nauczyciel właśnie
podejmuje decyzje odnośnie metod jej sprawowania i nie ma żadnego powodu,
aby sąd te decyzje miał zmieniać.
--
Obowiązki i prawa ucznia - forum dyskusyjne:
http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=14486
zaprasza:
Roman Gawron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
189. Data: 2006-01-19 20:14:43
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)Dnia Thu, 19 Jan 2006 14:10:08 +0100, Nixe napisał(a) w wiadomości:
<news:dqo33h$263u$1@news.mm.pl>
>>>> Lekcja w terenie nie jest wycieczką szkolną na miłość boską!
>>> Ale jest wyjściem poza teren szkoły.
>> I?
> I to, że mam z różnych powodów prawo wiedzieć wcześniej, że nauczycielka
> takie wyjście poza szkołę planuje.
Ale nie musisz wyrazić na to zgody.
--
Obowiązki i prawa ucznia - forum dyskusyjne:
http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=14486
zaprasza:
Roman Gawron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
190. Data: 2006-01-19 20:17:46
Temat: Re: Dziecko, szkoła, dyktafon ... - podzielcie się swoją opinią :)Dnia Thu, 19 Jan 2006 14:27:24 +0100, Nixe napisał(a) w wiadomości:
<news:dqo43t$2ibi$1@news.mm.pl>
> Po pierwsze - skąd pomysł o ukryciu urządzenia i nagrywania w tajemnicy?
> Nikt nie pisał o takiej sytuacji.
Również nie życzyłbym sobie, aby sąsiad podczas towarzyskiej wizyty
otwarcie wyjął dyktafon i naszą rozmowę nagrywał.
> Po drugie - wybacz, ale ja widzę diametralną różnicę między mną i moimi
> znajomymi, a uczniami i nauczycielem oraz relacjami, jakie mają miejsce w
> obu tych grupach.
Tzn. uczeń Twoim zdaniem nie ma obowiązku komunikować się z nauczycielem
jak z człowiekiem?
> Niemniej jednak zdarza mi się nagrywać znajomych (kamera) lub robić zdjęcia
> podczas spotkań.
Mam nadzieję, że nie wbrew ich woli.
--
Obowiązki i prawa ucznia - forum dyskusyjne:
http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=14486
zaprasza:
Roman Gawron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |