Data: 2001-10-02 12:40:58
Temat: Re: Dziwna sytuacja...(tesciowa-maz)
Od: "loggy" <u...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Swoja droga widze, ze wszystkim tak latwo idzie mowienie o odcinaniu
> psychicznej pepowiny. Ciekawe, jak to jest w praktyce. Ustalenie
> prawidlowych relacji z wlasnymi rodzicami, nie mowiac juz o tesciach, tez
> wymaga przeciez czasu. Do tego sa jeszcze tesciowie kontra tesciowie -
> bardzo czesto widac walke o bycie lepszymi tesciami. Ile znacie ludzi
> odcietych prawidlowo (tzn. samodzielnych ekonomicznie i emocjonalnie, ale
> wciaz polaczonych ciepla relacja na poziomie dorosly-dorosly)? Przyznam,
ze
> ja bardzo malo, sama jestem na poziomie powrotu po calkowitym odcieciu
(bez
> zrywania zwiazku) i przyznam, ze to bardzo mile i budujace doswiadczenie.
Ja znam np. siebie :-)
Sadze, ze ustalenie prawidlowych relacji jest mozliwe, pod warunkiem ze
rodzice maja zdrowe podejscie.
To na rodzicach spoczywa ciezar tego, niuniknionego przeciez faktu.
Oni powinni nie tylko sami miec wszystko poukladane, ale rowniez powinni
poprzez odpowiednie wychowanie przygotowac na to swoje dzieci (na podst.
obserwacji tego procesu u siebie). Niestety rodzice czesto bywaja
egoistyczni (mowie na podst. obserwacji u znajomych) i boja sie zostac sami.
W efekcie maja udzial w rozbiciu malzenstw swoich dzieci.
Takze mysle ze wiekszy nacisk i wieksza odpowiedzialnosc musimy jednak
polozyc na rodzicach.
No dobrze.. ale stalo sie i sytuacja jest chora... co dalej?
W tym momencie trzeba sie zdecydowac czy terapia ma objac tylko mlodych czy
starych i mlodych?
Mysle ze terapia starych jest uciazliwa, dlugotrwala i nie ma 100% pewnosci
powodzenia... Ale sprobowac warto, min. po to by pozyskac dla siebie te
lata, ktore mozna zgubic odcinajac sie gwaltownie od starych i czekajac na
ponowne zblizenie po latach.
L.
|