Data: 2002-07-17 12:41:41
Temat: Re: Dziwne instynkty?
Od: "defric" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aguvq1$5j1$1@news.onet.pl...
> Instynkt zabójcy, stłumiony matczynym.
nie zgodze się z Tobą:
> Jest to zespół.
nazywaj jak chcesz
> Pierwszy podstawowy czynnik (fizyczny). Błędnik u osób ..."naziemnych",
czyli nie mających doświadczenia przebywania na wysokościach, poszukuje
oparcia.
mam jakies tam doświadczenie przebywania na wysokościach, od dzieciństwa
normalnym było dla mnie stawanie i poruszanie się nad przepaścią, wspinanie
sie i schodzenie w dół po wystrzępionych, stromych kamieniach. Nawet wtedy
gdy byłam za mała, żeby się wdrapać na kolejny ustęp, to mnie podsadzano,
ale z przepaściami i wysokościami jestem obeznana.
> Naturalnym elementem "podświadomym" jest postawienie stopy oparcia
> niżej. Na co zaczyna reagować ośrodek samoostrzegawczy lękiem.
Owszem istnieje OBAWA, przed straceniem zycia, kiedy grunt pod nogami sypie
się w przepaść. Lęk jednak musiałby sie zrodzić z jakiegoś traumatyzującego
przeżycia lub chorby, itp. U mnie nie było przeżycia - kchoam przestrzeń.
Kocham góry i nei boję się, nie mam lęków. Ostatni, jaki miałam to zbliżony
do arachnofobii, ale skoro sama mogłam to zwalczyć tłumaczeniem sobie, że to
tylko pajączek, to nie uznaję tego za przebyta fobię.
Chora raczej nie jestem, bo - jak pisze - lęków nie mam, a nawet gdybym
miała, to mogłabym się spodziewać jednoczesnych, równoległych objawów,
jakiejś osi, której nie mam.
> I teraz albo gość się opanowuje, albo nie. Jeśli nie to wpada w panikę
> przykleja się do czegokolwiek. Kładzie sobie kowadło na plecy, przykleja
się
> do ziemi, itd a pomimo tego go ściąga. Strach przed niemożnością zaufania
> samemu sobie może się potęgować do pełnej psychozy, a nawet do wyłączenia
> spostrzegania - poprostu szoku. Rozpościera rączki i leci.
Wiesz, to nic z tego co napisałeś. To wygląda zupełnie inaczej. To się czuje
zupełnie inaczej. Oczywiście, osobom postronnym nic nie grozi, ponieważ mam
wrodzoną odrazę do czynienia jakiejkolwiek krzywdy komukolwiek i
czemukolwiek. Jak przypadkowo rozdepczę żuczka, to mam wyrzuty sumienia. O
mrówkach jednak nie myślę.
Uczucie, które mi CZASEM towarzyszy w metrze jest jakby impulsem, błyskiem
myśli, jednocześnie biorąc pod uwage rangę jej dokonania - nie wykonalną.
Miłe jest mi życie. Sam zauważyłeś - instynkt matki. lecz w tej jednej
chwili nie myśli się o dziecku, czy o tym co mnie tu trzyma. To tylko błysk,
który przemija i w swojej charakterystyce posiada właściwość
niewykonalności.
Być może można to (ewentualnie) porównać do potrzeby utrzymywania w swoim
ciele pewnego poziomu pobudzenia, adrenaliny. Są ludzie, którzy przecież
uwielbiają szybką, niebezpieczną jazdę samochodami, sporty ekstremalne,
ryzyko nawet w postaci hazardu.
Ja jednak, mimo że chodze po górach, zachowuję zawsze wszelkie środki
ostrożności. Nie wchodzę tam, gdzie nie jestem pewna bezpieczeństwa. Każdą
daleką podróż planuję od miesięcy, biorąc pod uwagę realcje podróżników,
uwagi konsulatów, doniesienia o chorobach i działaniach wojennych,
informacje o klimacie w danym regionie i ogólnej charakterystyce ludności.
Jak widać - skłonna do podejmowania ryzyka nie jestem.
Oczywistym jest równeiż fakt, iż nie "stąpam bo wielkiej, grubej na 60 cm
tafli lodu ruchem posuwistym" :))), jakieś tam ryzyko w życiu podejmuję, bo
chyba każdy człowiek w pewnych momentach jest do tego zmuszony.
> Ale oczywiście wszystko zaczyna się na początku i czasami można się
> zorientować jakie zdarzenie w dzieciństwie zaważyło na dalszej
"fruwającej"
> części życia "człowieka ptaka". Zakładając, że nie są to narkotyki.
Zabawiasz się w analizę dzieciństwa? Nie sądzę, żeby wszystko można wyjaśnić
teorią freudowską, nie warto się na tym opierać. Nie wszystkie machanizmy
(ba! powiem, że raczej jest ich mało) są wyjaśnione odnośnie funkcjonowania
człowieka, bowiem w jego zachowaniu następują pewne momenty, przeskoki,
gdzie może on dokonać rzeczy, które sa postrzegane jako conajmniej dziwne
wsród pozostałej części społeczeństwa, na równi z danym osobnikiem
chłoniącej prawa moralne, etyczne, społeczne... a jednocześnie nie są
wynikiem choroby ani psychicznej ani somatycznej.
Nie raz się słyszy: "No tego to bym się po niej/nim nie spodziewała" Często
spotykamy się z niewyjasnionymi i niezwykle mało charakterystycznymi
działaniami właściwymi dla danej jednostki bądź nawet mikrośrodowiska,w
którym żyje.
Czy wszystko jesteś w stanie wytłumaczyć wspomnieniami/urazami z
dzieciństwa?
> Zakładając jednak iż gość ma kotrolowany strach przed fruwaniem za pomocą
> własnych członków, trzeba założyć iż ten strach wywołuje dalej emocje
tylko
> tłumione. To niektórzy nazywają odwagą, gdyż można to trochę podciągnąć
pod
> wojnę ze sobą. Komu jednak chce się stale walczyć? Nie mając silnej
> motywacji do życia, łatwo się temu poddać Tym bardziej niewiedząc co się
> dzieje dalej. Albo wiedząc.
To może być ciekawe. Rozwiń proszę myśl.
Odwaga skojarzona z tłumionymi emocjami wywołanymi przez strach przed
wykonywaniem czegoś niewłaściwego/niecharakterystycznego dla własnego obrazu
siebie....
Odwaga kajarzona jest również, w niektórych przypadkach, z altruizmem. Np.
ludzie którzy wyciągaja płonące ofiary z płonących domów.
Ekshibicjonizm?
pozdry
defric
--
żeby zataić wielki skandal, najlepiej zainscenizować mały
/Friedrich Durrenmatt/
|