Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Egzamin z czlowieczenstwa
Date: Mon, 1 Jul 2002 18:52:50 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 134
Message-ID: <afq4ft$p48$4@news.tpi.pl>
References: <afn2kv$m07$11@news.tpi.pl>
<2...@j...chello.fr>
NNTP-Posting-Host: pj216.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1025545535 25736 217.99.210.216 (1 Jul 2002 17:45:35 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 1 Jul 2002 17:45:35 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:144069
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Magdalena Nawrocka" <m...@w...fr> napisał w
wiadomości
news:20020630155752.FTTZ2977.viefep14-int.chello.at@
jupiter.chello.fr.
..
>> Coraz więcej się mówi o potrzebie opieki paliatywnej.
>
> W Europie Zachodniej, a raczej zawężę do Francji, jest to
> inicjatywa zdecydowanie nowa. Mam na myśli lecznictwo publiczne
> w jego zorganizowanych formach. Opieka paliatywna, inaczej
> uśmierzająca jest próbą wniesienia bardziej humanistycznego
> aspektu w to ostateczne pasowanie się istoty ludzkiej ze
> śmiercią.
Nie taka znów nowa, z lat 40-tych. Jak już pisałam, prekursorką
powstawania umieralni
była pielęgniarka Cicely Saunders, której przyjaciel, Polak zresztą,
umierał w niewyobrażalnych męczarniach na nowotwór złośliwy w
pięćdziesięciołóżkowej sali londyńskiego szpitala. Saunders zbierała
potem przez wiele lat fundusze na zbudowanie specjalnego szpitala,
/otwartego w 1967 r.Zakładu św.Krzysztofa / w którym ludzie umieraliby
z godnością i bez cierpień.
Mimo ze wszech miar szlachetnej idei, władze od razu złapały bluesa,
podliczając oszczędności z łóżek zwolnionych w
specjalistycznych szpitalach przez cieżko chorych ludzi i wykopsaniu
ich do umieralni, elegancko zwanej hospicjum, gdzie koszty "leczenia"
są nieporównywalnie niższe,
a to "leczenie" właśnie sprowadza się do modlitw przy łóżku chorego,
klepania frazesów i stosowania taniutkich opiatów. C. Saunders
wyraźnie pisała zresztą w jednej ze swoich prac "...nie mogę stosować
heroicznych metod przedłużania życia, bowiem Zakład nasz nie jest
wyposażony w odpowiedni sprzęt. Ktoś na wyższym szczeblu zdecydował,
że u tego rodzaju pacjentów podobne zabiegi są niewłaściwe,
niesłuszne, niepożądane..."
Jednakże od otwarcia Zakładu minęło czterdzieści lat. Należy więc -
przynajmniej w warunkach polskich -postawić kilka zasadniczych pytań:
Czy trzeba być dopiero pacjentem umierającym, żeby doczekać się
szacunku dla cierpienia, ludzkiego traktowania, skutecznej niwelacji
bólu, serdeczności? Czy aby stosować koncepcję C. Saunders, trzeba za
ciężkie pieniądze aż budować hospicjum? Więc w specjalistycznych /np.
onkologicznych /szpitalach te idee nie mają racji bytu? Przecież są
one oczywistością dla przeciętnie wrażliwego uczuciowo czlowieka. To w
hospicjum lekarz może być miły i uprzejmy dla chorego, zlecić lek
uśmierzający ból, pielegniarka posiedzieć przy łóżku, zawieźć na mszę,
podać basen, poczytać książkę, porozmawiać, a w szpitalu nie może, nie
chce, nie potrafi???
Idea hospicjów jest niebezpieczna choćby z tego powodu, że utrzymanie
tam chorego jest ok.80% tańsze niż w szpitalu. Odpada wykorzystanie
kompleksowej, efektywnej farmakoterapii, specjalistycznej aparatury
medycznej i wyspecjalizowanej opieki lekarskiej. Na etaty hospicyjne
wskakują ludzie mający marne pojęcie o leczeniu i równie marne środki
na wyciąganie pacjentów ze stanów kryzysowych. Często wskazuje się
hospicjum jako miejsce pracy dla wolontariuszy, zakonnic, dodatkową
fuchę dla lekarza. Stwarza się w ten sposób pozory, tylko pozory
świadczenia usług medycznych! Dziewuszka-wolontariuszka zwykle nie
dysponuje przecież żadną wiedzą lekarską, specjalistyczną aparaturą,
skutecznymi lekami. Może podać basen, zrobic zastrzyk, pogadać. Co
zrobi, gdy pacjent wchodzi w kryzys, dusi się, traci przytomność,
zamiera krążenie itp.? Ano - nic. Im wcześniej umrze, tym lepiej dla
wszystkich. Dla budżetu służby zdrowia / również francuzkiej ;)/ i
firm ubezpieczeniowych przede wszystkim. Ciekawe jednak, że żaden
dyrektor nie chce widzieć wolontariuszy w "swoim" szpitalu, nie chce
zatrudnić pielegniarek "towarzyszących choremu przy łóżku", wprowadzić
w czyn humanistycznych koncepcji. On zatrudni dwie pielęgniarki
na...60-ciu chorych, dwóch lekarzy, położy ciężko chorego na łóżku
polowym w korytarzu przy klozecie. Nie podoba się? To wynocha! Lub
delikatniej - "Trudno, takie mamy warunki, na żądanie zawsze może się
pani wypisać". Przecież jeszcze w latach 70-tych w Krakowskim Szpitalu
dla Nerwowo i Psychicznie Chorych kładziono często dwóch pacjentów
na...jednym łóżku!!! Lekarz, który zainteresował tym prasę, został z
wilczym biletem wywalony z roboty. A jak jest teraz? Likwiduje się
oddziały szpitalne z powodu ich zadłużenia! Nie ma łóżek, nie ma
chorych. Nie ma jednak przede wszystkim aparatury do leczenia i
diagnostyki ciężko chorych, Owsiak nie wyżebrał? No to wio do
hospicjum, niech tam umrze w humanitarnych warunkach, połprzytomne,
przyduszone opiatami.
Za ryzyko zaniechania szpital musi zapłacić rodzinie zmarłego wysokie
odszkodowanie.Umrze w hospicjum? "Bóg tak chciał, my nie jesteśmy
nastawieni na leczenie, za to Kasa Chorych nie zapłaci". Przecież
hospicjum to nic innego, jak bierna eutanazja! Nie widzisz tego
Magdaleno, taka jesteś naiwna? Za gładkimi słówkami, humanistycznymi
frazesami, dewocyjnymi obrzędami ukryta jest dewiza: "Porzućcie
wszelka nadzieję ci, którzy tu wchodzicie". Oddałabyś tam własne
dziecko Magdaleno, czy też walczyłabyś do końca o komforti nadzieję
dla jego krótkiego życia? Życia - nie umierania! Czy lepiej, żeby
pieniadze poszły na taki budynek i takie etaty, czy też kupić za nie
to, co jest potrzebne do ratowania życia, wyszkolić w USA lekarzy,
wyposażyć banki narządów, laboratoria, zrefundować leki / z naszych
przecież, najwyższych w Europie, rozkradanych podatków /kupić
respiratory, dializatory? Dobre słowo i tak przecież nic nie kosztuje.
Mozna go dawać w szpitalu, opiaty też. Uważam jednak, że dopuki w
Polsce będzie rozbrzmiewał pełen rozpaczy skowyt choć jednej matki,
która z braku pieniedzy na leczenie nie uratowała od śmierci swojego
dziecka, zbrodnią jest pchać pieniądze w umieralnie!
>
> Pozwolę sobie jeszcze polecić w tym miejscu piękną, opartą
> na głębokich psychologicznych obserwacjach książkę Marii De
> Hennezel zatytułowaną "Intymna śmierć" (Editions Robert
> Laffont, Paris, 1995), w której autorka pisze:
> "Nawet gdy śmierć jest już tak bliska, że smutek i
> cierpienie dominują, można jeszcze odnaleźć radość życia,
> poruszenie duszy tak głębokie i intensywne, niekiedy - jak
> nigdy dotąd."
> I jako motto książki: "Ci, którzy mają umrzeć, uczą nas
> jak żyć."
Wiesz co, śmieszna jesteś! Miałabyś odwagę polecić jakiejkolwiek
matce, która nie zdążyła wyżebrać pieniędzy na przeszczep dla swojego
dziecka -książkę??? Dla niej będą to czcze frazesy jak i dla każdego,
znającego korupcjogenną maszynerię polskiej służby zdrowia.
Dorrit
>
>
>
>
>
> Magdalena Nawrocka
> www.geocities.com/magdanawrocka
>
>
>
>
>
> --
> Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
>
|