Data: 2009-07-29 19:06:47
Temat: Re: Eksperyment Rosenhana
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 25 Lip, 10:38, "Chiron" <e...@o...eu> wrote:
> W ogóle ruch antypsychiatrów twierdził, że nie istnieje pojęcie "choroba
> psychiczna" w sensie medycznym- tylko cywilizacyjnym.
...czyli zależnym od punktu siedzenia na wspólnym drzewie. Wspólnym,
bo pogląd, ze cywilizacja to zejście z drzewa, jest śmieszny, kiedy
oczywiste jest, że wszyscy nadal, chcąc nie chcąc, siedzą na nim
pospołu i ten górą, kto zamiast schodzić, umie wspiąć się ponad innych
proste, prymitywne mentalności...
> Np ktoś uznany za
> schizofrenika w Nowym Jorku twierdzący, że rozmawia z ludźmi, którzy już nie
> żyją- wśród papuasów mógłby żyć i być otaczany czcią jako osoba widząca
> zmarłych.
O, to, to.
A poza tym - kto jest normalny, a kto "porąbany"? Można kogoś oceniać
w poziomu własnego mizernego, bo o ograniczonego schematami,
widnokręgu, punktu siedzenia.
Stadne życie i konieczność dostosowania się do innych oraz wyciągania
z tego korzyści dla siebie wyuczyło ludzi języka, wspólnych sygnałów,
ich interpretacji... więc i ta ich przeciętność taka wspólna. Co
innego np ludzie autystyczni... Oni wg mnie mają pełną wolność
mentalną. A że ona boli... Cóż, nieprzeciętność zawsze boli.
|