Data: 2011-01-26 09:41:13
Temat: Re: Emigracja z wysoko rozwini?tej Polski?
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
cbnet napisał(a):
> Baczno��!
> Trutu-tutu! Trutu-tutu! Trutu-tutu!
> Po raz pierwszy w dziejach ludzko�ci Polska awansowa�a
> w 2010 roku do grupy kraj�w "Very high human development":
> http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_Hu
man_Development_Index
> Spocznij!
>
> BTW Rosja w tym zestawieniu do d*y nam nawet nie si�ga.
> Niez�e jaja!
>
>
> BTW inny ranking:
> http://en.wikipedia.org/wiki/Happy_Planet_Index
>
>
> Dla urealnienia nastroju wycinek dialogu z jakiego�� forum (cytat):
> <<...
>
> > S�ysza�am o [...] bardzo wiele dobrego, tak�e od znajomych, kt�rzy
> > tam przez kilka miesi�cy pomieszkiwali. I w�a�nie ze wzgl�du na
> > zas�yszane pozytywy bior� j� pod uwag� jako ewentualny cel
> > emigracyjny w przysz�o�ci.
>
> Dotkn�a� tematu, kt�ry od jakiego� czasu mnie nurtuje - dlaczego coraz
> cz�ciej s�ysz� od znajomych, przyjaci�, czy cho�by ludzi poznanych na
> forum, takie w�a�nie deklaracje dotycz�ce emigracji? I dlaczego taki krok
> mnie samego coraz bardziej kusi? [...] I je�li o mnie chodzi, pow�d by�by
> do�� prozaiczny. Wszyscy moi znajomi, niezale�nie od tego, gdzie
> wyemigrowali, podkre�laj�, �e wreszcie �yj� w normalnych krajach,
> pracuj� w normalnych warunkach, prowadz� mniej lub bardziej pouk�adane
> �ycie i w du�ej mierze s� w stanie cokolwiek w tym �yciu zaplanowa�.
> Ostatnio rozmawia�em z koleg� po fachu, kt�ry od kilku lat mieszka
> w Hiszpanii - dyskutowali�my, por�wnywali�my warunki pracy, mieszkania,
> kontakty mi�dzyludzkie, zarobki etc.
> I wysz�o na to, �e najwi�ksza r�nica dotyczy w�a�nie kontakt�w
> mi�dzyludzkich, stosunk�w w pracy itp. Jego przemy�lenia sprowadzi�y
> si� w sumie do takiego mniej wi�cej podsumowania: "finansowo nie ma
> jakiej� potwornej r�nicy, ale wreszcie czuj� si� szanowanym, docenianym
> specjalist�, pracuj� w�r�d sympatycznych, �yczliwie nastawionych do
siebie
> ludzi, a codzienne p�j�cie do pracy nie budzi we mnie l�ku. Mam szefa,
kt�ry
> mn� nie pomiata - przeciwnie - pomaga mi i bierze na siebie przer�ne
> uci��liwo�ci administracyjno - papierkowe, a pacjenci nie widz� we mnie
> mordercy, �ap�wkarza i nieuka, tylko osob�, kt�ra s�u�y im rad� i
pomocďż˝."
> Mo�e m�j przyjaciel troch� przejaskrawia�, ale chyba dotkn�� sedna
problemu,
> w ka�dym b�d� razie na pytanie, czy planuje powr�t a� si� wzdrygn��
i
> stanowczo stwierdzi�: NIGDY! I tak sobie my�l�, �e cho� powoli doganiamy
> cywilizowane kraje pod wzgl�dem ekonomiczno - finansowym, stopniowo
> obrastamy w zdobycze techniki i nie r�nimy si� jako� szczeg�lnie je�li
> chodzi o fachowo�� kadr, to w dziedzinie kontakt�w mi�dzyludzkich,
> �yczliwo�ci, pomocy innym, jeste�my, przepraszam za okre�lenie, dzikusami.
> Mentalno�� ludzk� jest chyba najtrudniej zmieni� i obawiam si�, �e w
> warunkach naszego kraju trudno raczej liczyďż˝ na jakieďż˝ radykalne zmiany
> w tym zakresie, przynajmniej w najbli�szej perspektywie...>>
>
> http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,372747
>
> --
> CB
Tu są dwa problemy poruszone. Po pierwsze, w kraju w którym żyje się
historią nie ma praw ludzkich, które umożliwiają życie i rozwój tu i
teraz. Tak jak w komuniźmie, niepoczytalna biurokracja zrobi z tobą co
tylko chce, bo liczy się Zus a nie utrzymujący ten Zus. Tak więc każdy
się nawzajem kotłuje, bo najważniejszy jest Zus a nie pracownicy,
obywatele. Czyli my tu mamy zmarnowane życie, bo liczą się demony
historii.
Po następne w Niemczech pracownik ufa przedsiębiorcy i przedsiębiorca
pracownikowi, tylko w Polsce jest takie rozdwojenie społeczne na
wyższy i niższy świat, gdzie pracownik ciebie okradnie a ty masz w
dupie złodzieji i ich olewasz, bo to nic nie warte ,bo nauczone tylko
kraść i syczeć z nienawiści.
|