Data: 2000-12-13 13:02:29
Temat: Re: Empatia(?)
Od: "Aleksander Wysocki" <o...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Agape wrote in message <9106jn$rhf$1@news.tpi.pl>...
>> W tym momencie widze dwa mechanizmy generacji takich emocji.
>> Jeden polega na utworzeniu protagonisty, na ktorym nam zalezy,
>> w przeciwienstwie do antagonisty, ktorego nie lubimy.
[...]
>> Drugi mechanizm polega na ztworzeniu wrazenia "jest niebezpiecznie"
>Ja wcale nie twierdze, ze takie mechanizmy nie istnieja. Nie sa to jednak
>jedyne mechanizmy. Jednak to co napisales o protagoniscie i antagoniscie
>zgadza sie z mechanizmami wzbudzenia empatii. Tyle, ze takie typy bohaterow
>mozna wyroznic nie tylko na zasadzie istnienia sympatii, lub jej braku. Z
a jaka jest roznicja miedzy sympatia i empatia w Twoim rozumieniu?
>protagonista oprocz sympatii, laczy nas jakas wspolnota doswiadczen, ktora
>zakladamy (moze byc faktyczna lub urojona). Dzieki temu dopiero potrafimy
>wyobrazic sobie, ze znajdujemy sie na jego miejscu i mozemy wspolodczuwac.
z tym wyobrazaniem sobie ze jestesmy na czyims miejscu, to troche kiepsko
widze
zgadzam sie ze mamy jakis lancuch doswiadczen na temat protagonisty
doswiadczenia sa tak dobrane, ze przedstawiaja jego intencje (moze byc
niejawnie)
i dzialania. intencje sa dla nas zrozumiale i pozytywnie odbierane
dzialania sa odpowiednie do tych intencji. no wiec jestesmy ciekawi
jak ten ciag dzialan sie rozwija i odczuwamy pewien "zal" jesli niezgodnie
z oczekiwaniami (a w filmach jest nieslychanie wiele przeszkod)
albo zadowolenie, jesli wbrew oczekiwaniom
a czasem zdarza mi sie siedziec i wkurzac sie
"dlaczego ona nie pomysli rozsadnie tylko robi cos bez sensu"
to tylko niezgodnosc schematu dzialan zaprezentowanego przez tworce i mojego
wlasnego
>Mozemy jakos odtworzyc sobie jego swiat wewnetrzny: cele, wartosci, motywy
>itp i poniewaz sa one w kilku punktach zbiezne z tym co sami mamy wewnatrz,
tu sie zgadzam
>mozemy przypisac je sobie wszystkie roboczo na pewien czas. Duzo trudniej
to
a z roboczym przypisaniem je sobie, to sliska sprawa
znamy te intencje, postrzegamy je jako poprawne lub dobre
czy przypisujemy je sobie? raczej zostaly one w nas wywolane
przez pewne konsekwentne prezentowanie ich. zamierzone zreszta przez tworce.
a czasem tworca nie potrafi, bo mysli w calkiem inny sposob..
ale odejdzmy od filmu (i literatury ;-)
zauwaz ze sztuka przedstawia dosc zwiezla idee przedstawiona w rozwiniety
sposob. wszystko kreci sie wokol tej idei, jestesmy karmieni skojarzeniami
jednak zauwaz ze w codziennym zyciu wszystko jest zgola inaczej
temat sie ciagle zmienia - nie wywoluja sie w nas abstrakcyjne cele,
wartosci, motywy
tylko na ogol nasze wlasne oceny sytuacji
>zrobic z antagonista, bo jego swiat wewnetrzny jest tak rozny od naszego,
ze
>musielibysmy zupelnie przestawic nasze wartosci, motywy itp. , zeby odczuc
no a nikt nie karmi nas motywami antagonisty i nie przedstawia ich w dobrym
swietle
>Tylko, ze jesli ten bohater sam nadzieje sie na szable, to sami mozemy
>syknac "z bolu". To daleko wykracza poza strach o niego.
ojejku. bol czujesz jak ci sie cos wbija w reke.
ale widzac jak komus sie wbija masz skojarzenie "to jest nieprzyjemne"
i sie mozesz krzywic zimno na to patrzac. ale bolu nie czujesz, bo jak?
zrob doswiadczenie!
>Ale to jest cos wiecej niz budowanie sympatii. To jest budowanie pewnej
>wspolnoty przezyc, doswiadczen, wyobrazasz sobie, ze plyniesz w tej barce
>razem z nimi, chociaz tak jak mowilismy zalezy to od decyzji. Mozna w to
>wejsc, mozna obserwowac z boku.
w tym sek ze ci ludzie na ekranie to nie ludzie i oni nic nie przezywaja
to sa aktorzy, ktorzy przedstawiaja jakies idee i motywy
robia to natretnie i w kolko a Ty si poddajesz jakby hipnozie
>bohater walczacy (nawet z powodzeniem) z roznymi koszmarkami. Moze wlasnie
>tak jest dlatego, ze w tym drugim przypadku mamy wiekszy dostep do przezyc
>psychicznych bohatera, widzimy jego emocje w najazdach kamery latwiej nam
>jest sie wczuc w niego.
bohater jest fikcyjny. on nie istnieje. a postac bohatera sluzy do spojnego
przedstawienia idei i celow
>> Przedwczoraj bylem na horrorze i kino sie smialo. Tak jak i ja.
>Smiech jest typowa reakcja rozladowujaca napiecie. Kiedy nie zgadzamy sie
>wewnetrznie na empatie, smiech powoduje, ze mozemy calkowicie sie
>zdystansowac od bohatera.
polega to na jakby "hipnozie" i zasugerowaniu celow i motywow
ale moj swiat jest wlasny i czasem znajduja sie luki, ktorych nie
akceptujemy
>Masz racje, to wszystko skupialoby nas z powrotem na naszym swiecie, na
>naszych potrzebach itp, lub jak przy reklamach proponowaloby jeszcze inny,
>trzeci swiat. W kazdym razie przerywaloby empatie z bohaterem.
jeszcze raz - bohater jest fikcyjny
on jest symbolem idei ktore sa zaprezentowane, on wiaze je "swoja osoba"
reklamy sa odstepstwem od konsekwentnego karmienia nas ideami - przerwa
>Mam jeszcze jeden przyklad, chyba bardziej wyrazisty - dotyczy emocji
>pozytywnych. Sa takie filmy, ktore sa krecone ze specjalnym ukierunkowaniem
>na kobieca zdolnosc do empatii. Chodzi o telenowele i melodramaty. Zauwaz,
oddzialywuja na umysl kobiety. kobieta czesciej mysli o "zwiazkach"
"milosciach"
"nienawisciach" "rywalizacjach" - prezentacja tych pojec wywoluje w niej
krecenie sie impulsow w mozgu wokol tego tematu i wywolywanie emocji
te wrazenia nie tworza sytuacji "jest niebezpiecznie"
tylko "jest wspaniale, milosc" (milosc wyidealizowana)
Olek
|