Data: 2000-12-10 15:16:05
Temat: Re: Empatia(?)
Od: "Agape" <l...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aleksander Wysocki <o...@p...wp.pl> wrote in message
news:90tnc1$h0j$1@news.tpi.pl...
> Podejrzewam, ze jakbym wykazal jakas "empatie" i wpadl w podobny stan
> do jego, to nie pogadalibysmy i rezultat bylby gorszy!!!
> Oczywiscie mozna by wziac jako temat opisywanie uczuc, ale to taki sam
> temat,
> jak kazdy inny, pod wzgledem abstrakcyjnosci, z tym, ze powoduje tylko
> rozszerzenie
> "koleczka" a nie rozerwanie.
> Oczywiscie trzebaby to rozrywanie trenowac dlugo i znajdowac sciezki do
> przechodzenia
> z krytycznej mysli do innych. Sciezki sie utrwalaja, polaczenia wzmacnaja
> itd.
> Na tym polega psychoterapia.
> Druga osoba moze pomoc w tym konsekwentnym budowaniu "drog myslenia",
> bo nie ma tego kolowrotka w glowie. Zadna "empatia" nie jest potrzebna.
Na tym nie polega psychoterapia. Jednak w tym przypadku, ktory opisujesz
pewnie bylo to jedyne co mozna bylo zrobic. Jednak to o czym piszesz, zmiana
nawykowych skojarzen i drog myslenia to dzialanie bardzo dorazne. Problem
nadal istnieje i ma sie dobrze, tyle ze klient odczuwa ulge, bo jego
swiadomosc chwilowo go nie obejmuje. Oczywiscie mozna go warunkowac
konsekwentnie na inne myslenie i odcinac drogi skojarzeniowe do problemu
(czyli pomuc mu go wyprzec do nieswiadomosci), ale to tylko przedluzy okres
pozornego spokoju. Pozornego, bo ten problem bedzie nadal oddzialywal na
zycie tego czlowieka, a sila tego oddzialywania moze nawet rosnac w czasie.
Zreszta ludzie chetnie sami wypieraja takie problemy, co daje poczucie ulgi,
ale ten problem moze potem scigac ich latami. Dobrym przykladem sa kobiety
doswiadczajace przemocy seksualnej w dziecinstwie. Pozniej moga o tym
skutecznie "zapomniec" i myslec, ze nic sie nie wydarzylo. Tylko okazuje
sie, ze nie maja do siebie szacunku, czuja sie nic nie warte, nie moga w
doroslym zyciu stworzyc udanego zwiazku, nie ufaja ludziom i nie wiedza
dlaczego tak sie dzieje. Czasem zapadaja na choroby psychiczne wiele lat
pozniej. Konfrontacja z takimi przezyciami jest baaardzo nieprzyjemna, ale
na dluzsza mete jest to jedyna droga, zeby poradzic sobie z tymi uczuciami,
zrozumiec je, zaakceptowac to co sie stalo, nadac temu znaczenie. Dopiero
wtedy przestaje nad nami wisiec nierozwiazana sprawa i mozemy zaczac zyc
normalnie. Na przyklad taka kobieta moze zdac sobie sprawe, ze gardzila
swoim partnerem, bo przenosila na niego uczucia ktorych pierwotnym adresatem
byl ojciec, ktory ja zgwalcil w dziecinstwie. Wtedy moze znow umiescic te
uczucia w osobie, ktora byla ich pierwotnym adresatem i naprawic zwiazek z
partnerem. Zreszta to tylko przyklad takiej operacji a wlasciwie fragment
przykladu.
Pozdrawiam
Agape (Marcin Ł)
|