« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-05-06 08:21:13
Temat: Extraterrestial cuisine ;-))
Uprawialismy wczoraj ze znajomymi szalenie oryginalna, bardzo egzotyczna,
wielonarodowosciowa zarowno pod wzgledem doboru potraw, jak i kucharzy,
kuchnie. Obawiam sie, ze najwiecej ta nasza robota miala z przybyszami z
kosmosu.
Tak wiec: z kolegami Francuzami umowilismy sie wieczorkiem, po zwyczajowej
przejazdzce na lyzwach (niedlugo koniec sezonu :-//), na gotowanie i
degustacje. Do domku kolegi dotarlam wykonczona, ale szczesliwa,
poczestowano mnie dwiema podwojnymi kawami i moglam zabrac sie do roboty.
Kolega zaczal juz przed moim przybyciem, produkowal jakas indyjska potrawe,
ktorej przepis otrzymal mieszkajac na Martynice ;-)). Niestety, nie mogl
dostac czesci skladnikow (przypraw), ktorych nazw nigdy w zyciu nie
slyszalam, w zwiazku z czym uzyl jakichs erzatzow. Potrawa skladala sie z
wolowiny, cebuli i szczypiorku (z mojego balkonu)(kilka godzin wczesniej
kolega Francuz dzwonil do mnie pytajac: Ma poule, co to jest ścipiorek???) i
przypraw, glownie kurkumy. W kurkumie byly rowniez rece rzeczonego kolegi,
jego spodnie, nos, scierka kuchenna. Wygladalo to niezle, pasowalo mu do
zoltego T-shirtu. Troche sie wkurzal, jak spiewalam: We are living in yellow
submarine ;-))
Poczatkowo potrawa wygladala nawet niezle, jednak po dluzszej obrobce
termicznej zaczelo to, zarowno kolorem, jak i konsystencja przypominac, za
przeproszeniem, rzadka kupe. Ale nic to. Moze chociaz jest smaczne?
Niestety, erzatze to erzatze, jak wygladalo, tak i smakowalo. Zdecydowalismy
sie zostawic te rzecz na pastwe sprzataczki, a sami zabralismy sie za
przygotowane przeze mnie ciasto. Na moje nerwowe zapytania czy smakuje,
msciwy kolega (wciaz zly o lodz podwodna ;-)) oswiadczyl, ze taaaak, to jest
jedyna rzecz, ktora bedzie dzisiaj jadl, wiec lepiej, zeby mu smakowalo ;-))
Ciasto bylo na kruchym spodzie, ktory wyszedl dziwnie twardy (moze ze
wzgledu na fakt, ze w ramach kuchni eksperymentalnej uzylam maki razowej?),
na wierzchu krem z bitej smietany wymieszanej z galaretka wisniowa i
wyszarpnietymi z trudem z zamrazalnika jagodami. W sumie calkiem smaczne,
tylko troche krwawilo przy krojeniu (O mon Dieu, it's bleeding !!! Did I
kill it ??? ;-)) W zwiazku z tym krwawieniem zolte rece kolegi nabraly
ciekawych, niebieskofioletowych zaciekow (rowniez niezmywalnych).
Wieczor zakonczylismy popijajac jakis zolty ;-)) hiszpanski plyn akoholowy z
intensywnym posmaczniem cynamonowym, slodki jak diabli i musze tez cos
takiego wyprodukowac. Typowo babska rzecz.
Ach, jak ja lubie takie wieczory !!
Macabra
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.kuchnia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-05-06 11:08:54
Temat: Re: Extraterrestial cuisine ;-))>
O MAMO!!!!!!!!!!!!
Coleman
P.S. Czy moge NIE prosic o przepis?
> Uprawialismy wczoraj ze znajomymi szalenie oryginalna, bardzo egzotyczna,
> wielonarodowosciowa zarowno pod wzgledem doboru potraw, jak i kucharzy,
> kuchnie. Obawiam sie, ze najwiecej ta nasza robota miala z przybyszami z
> kosmosu.
>
> Tak wiec: z kolegami Francuzami umowilismy sie wieczorkiem, po zwyczajowej
> przejazdzce na lyzwach (niedlugo koniec sezonu :-//), na gotowanie i
> degustacje. Do domku kolegi dotarlam wykonczona, ale szczesliwa,
> poczestowano mnie dwiema podwojnymi kawami i moglam zabrac sie do roboty.
>
> Kolega zaczal juz przed moim przybyciem, produkowal jakas indyjska potrawe,
> ktorej przepis otrzymal mieszkajac na Martynice ;-)). Niestety, nie mogl
> dostac czesci skladnikow (przypraw), ktorych nazw nigdy w zyciu nie
> slyszalam, w zwiazku z czym uzyl jakichs erzatzow. Potrawa skladala sie z
> wolowiny, cebuli i szczypiorku (z mojego balkonu)(kilka godzin wczesniej
> kolega Francuz dzwonil do mnie pytajac: Ma poule, co to jest ścipiorek???) i
> przypraw, glownie kurkumy. W kurkumie byly rowniez rece rzeczonego kolegi,
> jego spodnie, nos, scierka kuchenna. Wygladalo to niezle, pasowalo mu do
> zoltego T-shirtu. Troche sie wkurzal, jak spiewalam: We are living in yellow
> submarine ;-))
> Poczatkowo potrawa wygladala nawet niezle, jednak po dluzszej obrobce
> termicznej zaczelo to, zarowno kolorem, jak i konsystencja przypominac, za
> przeproszeniem, rzadka kupe. Ale nic to. Moze chociaz jest smaczne?
>
> Niestety, erzatze to erzatze, jak wygladalo, tak i smakowalo. Zdecydowalismy
> sie zostawic te rzecz na pastwe sprzataczki, a sami zabralismy sie za
> przygotowane przeze mnie ciasto. Na moje nerwowe zapytania czy smakuje,
> msciwy kolega (wciaz zly o lodz podwodna ;-)) oswiadczyl, ze taaaak, to jest
> jedyna rzecz, ktora bedzie dzisiaj jadl, wiec lepiej, zeby mu smakowalo ;-))
> Ciasto bylo na kruchym spodzie, ktory wyszedl dziwnie twardy (moze ze
> wzgledu na fakt, ze w ramach kuchni eksperymentalnej uzylam maki razowej?),
> na wierzchu krem z bitej smietany wymieszanej z galaretka wisniowa i
> wyszarpnietymi z trudem z zamrazalnika jagodami. W sumie calkiem smaczne,
> tylko troche krwawilo przy krojeniu (O mon Dieu, it's bleeding !!! Did I
> kill it ??? ;-)) W zwiazku z tym krwawieniem zolte rece kolegi nabraly
> ciekawych, niebieskofioletowych zaciekow (rowniez niezmywalnych).
>
> Wieczor zakonczylismy popijajac jakis zolty ;-)) hiszpanski plyn akoholowy z
> intensywnym posmaczniem cynamonowym, slodki jak diabli i musze tez cos
> takiego wyprodukowac. Typowo babska rzecz.
>
> Ach, jak ja lubie takie wieczory !!
>
> Macabra
>
> --
> Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.kuchnia
>
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-06 13:40:21
Temat: Re: Extraterrestial cuisine ;-))On 6 May 2002 10:21:13 +0200, i...@r...com.pl (Agnieszka
Nowak) wrote:
>
>Uprawialismy wczoraj ze znajomymi szalenie oryginalna, bardzo egzotyczna,
>wielonarodowosciowa zarowno pod wzgledem doboru potraw, jak i kucharzy,
>kuchnie. Obawiam sie, ze najwiecej ta nasza robota miala z przybyszami z
>kosmosu.
>
>Tak wiec: z kolegami Francuzami umowilismy sie wieczorkiem, po zwyczajowej
>przejazdzce na lyzwach (niedlugo koniec sezonu :-//), na gotowanie i
>degustacje. Do domku kolegi dotarlam wykonczona, ale szczesliwa,
>poczestowano mnie dwiema podwojnymi kawami i moglam zabrac sie do roboty.
>
>Kolega zaczal juz przed moim przybyciem, produkowal jakas indyjska potrawe,
>ktorej przepis otrzymal mieszkajac na Martynice ;-)). Niestety, nie mogl
>dostac czesci skladnikow (przypraw), ktorych nazw nigdy w zyciu nie
>slyszalam, w zwiazku z czym uzyl jakichs erzatzow. Potrawa skladala sie z
>wolowiny, cebuli i szczypiorku (z mojego balkonu)(kilka godzin wczesniej
>kolega Francuz dzwonil do mnie pytajac: Ma poule, co to jest ścipiorek???) i
>przypraw, glownie kurkumy. W kurkumie byly rowniez rece rzeczonego kolegi,
>jego spodnie, nos, scierka kuchenna. Wygladalo to niezle, pasowalo mu do
>zoltego T-shirtu. Troche sie wkurzal, jak spiewalam: We are living in yellow
>submarine ;-))
>Poczatkowo potrawa wygladala nawet niezle, jednak po dluzszej obrobce
>termicznej zaczelo to, zarowno kolorem, jak i konsystencja przypominac, za
>przeproszeniem, rzadka kupe. Ale nic to. Moze chociaz jest smaczne?
>
>Niestety, erzatze to erzatze, jak wygladalo, tak i smakowalo.
A toto to pewnie comombo bylo (albo mialo byc...) Tylko biedactwa
colombo (przyprawy) nie mieliscie... Myle sie ?
Stara Martinikanka
Ewcia
---
Niesz !
~ ~ ~
~ ~
~
~ ~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-06 14:39:46
Temat: Re: Extraterrestial cuisine ;-))From: "Ewa, siostra Ani" <n...@y...com>
> A toto to pewnie comombo bylo (albo mialo byc...) Tylko biedactwa
> colombo (przyprawy) nie mieliscie... Myle sie ?
Aaaa, jaka Ty mondra jestes !!!!!! I co, dobre to jest z tym colombo? I co
to wogle jest?
Macabra
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.kuchnia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |