Data: 2002-10-02 16:40:23
Temat: Re: GRANICE STRUSI
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"... z Gormenghast"
> Irytacja, moim zdaniem, _może_ nie być twórcza, ale w większości
przypadków
> raczej właśnie jest. Wiem co mówię, gdyż wielokrotnie towarzyszyła mi ona
> przy rozwiązywaniu "nierozwiązywalnych" problemów :). Tych z gatunku
leżących
> w jakby obojętnym umyśle, a potem objawiających się błyskiem olśnienia nie
> wiadomo skąd, w najmniej spodziewanym momencie. Znasz to? (nie spotkałem
> kobiety, która wiedziałaby co to jest z własnego doświadczenia, no ale,
jak
> powiedziałem już dzisiaj, żyję na pustkowiu;)).
Jak na pustelnika, to troche czesto powolujesz sie na zdanie/doswiadczenia
"wiekszosci" - nie uwazasz Allu?:)
> Irytacja moim zdaniem jest przejawem konfliktu wewnętrznego, a jego skutek
> można przyrównać czasem do przeskoczenia na kolejny poziom energetyczny,
> na inną orbitę jaźni.
Irytacja jest stanem bartziej fizycznym niz osychicznym, choac z mentalnych
glebi pochodzi. Moze byc spowodowana calkowicie zewnetrznymi bodzcami. Mozna
sie pozbyc odczuwania irytacji, ale przy okazji trzeba sie pozbyc
przezywania innych odczuc () vide: moaj uwaga o nieodpowiedzialnych
"buddystach" gdzies nizej). Irytacje wiec, najlepiej jest przeczekac. Minie.
> To znów nie tak. Przede wszystkim "świat JeTa" piszmy w cudzysłowie, gdyż
> nie wiem, na ile dotyczy on samego JeTa. Wiem ze dotyczy on pewnej klasy
> ludzi, o których JeT nieustannie mówi (i których często cytuje). Nie ma
sensu
> mówić o samym JeT'cie.
> Natomiast faktem jest, że ta właśnie klasa ludzi z reguły jest samotna i
wcale
> nie w klasycznym tego słowa znaczeniu. To samotność spowodowana świado-
> mością odmienności myślenia, dystansem między tym czym otoczone są umysły
> większości ludzi a tym, z czym zmagają się ci nieliczni.
> I nie jest to samotność chciana, jak sądzę.
Znowu pozwole sobie nie zgodzic sie z toba.
Ludzie, ktorych cytuje JeT, to ludzie tzw. wielcy. Nie zyja oni samotnie (
wystarczy poczytac ich biografie), ani tez nie funkcjonuja w samotnosci
intelektualnej. Akademickim tego przykladem moze byc tutaj rewelacyjna
ksiazka Wernera Heisenberga "Czesc i calosc".
Samotnosc OD ludzi,z ktorymi nie mamy wspolnych zainteresowan, cwiczymy
wszyscy z wlasnej, nieprzymuszonej woli i dla wlasnego dobra. Nie musi sie
to wiazac z obdarzaniem i afirmacja pogardy dla owych innych. Pralktykowanie
pogardy przez ludzi uwazajacych sie za myslacych powoduje po pierwsze
dewaluacje pogardy ( ktor ajest potrzebna w chwilach rzeczywiscie
przelomowych, kiedy analiza potrzebna jest do dokonania "wlasciwego" wyboru)
jak i niepotrzebnie nobilituje ja do rangi zagadnienai filozoficznego.
Ludzie wielcy nie okazuja pogardy nikomu. JeT moglby sie uczyc od nich nieco
l e p i e j niz poprzestawac na otaczaniu sie wybranymi z nich cytatami,
niczym twierdza. To sa c u d z e mysli, ktorymi on manipuluje do
uzyskanai sobie tylko wiadomego efektu.
Stad jego ciagla, dosc widzialna, wscieklosc. Mnie ona nie przeszkadza, zas
czytanie jego tekstow to dla mnie powrot w lata mlodziencze kiedy tez sie
nimi zaczytywalam i strrrrrasznie wsciekalam na swiat:)
To jest jak
> trąba powietrzna wciągająca umysł na określone obroty i oddająca _sprawie_
> całą jego energię.
....z innego puntku widzenia: odbierajace ja na inne, rownie jak pasja
niezbedne czynnosci zyciowe.
> Jednak tutaj próbujemy przybliżyć inny rodzaj samotności.
Sprecyzuj jaki, bo najpierw sie zgadzasz, z e uprzedzilam twoja wypowiedz,
teraz deklarujesz,ze chodzi ci o cos innego.
> Pasje, hobby, to są sprawy jak najbardziej naturalne dla tego świata -
> świata ubranych szympansów jak mawia JeT. Jednak wszystkie one są również
> swego rodzaju klatkami, oczywiście pomocnymi, gdyż wypełniającymi czas...
> (Nie ma nic bardziej szkodliwego i głupiego jak zabijanie czasu!!)
Zycie, z punktu widzenia smiertelnosci wlasnie na tym polega, Demiurgu:)
tolerują pasjonatów,
> czasem nawet patrząc na nich z politowaniem. A oni, są o wiele bliżej
oślego
> mostu niż cała reszta - "nudzących się osłów".
> ;). Nie chcę nikomu nadepnąć na odcisk, a ... zmuszasz mnie do odsłonięcia
> kart. Ale to jest temat, na który bardzo chętnie rzucą się wszyscy i to w
sposób,
> jaki w tym wątku nie jest wskazany. Wstrzymam się więc od komentarza.
W sumie - nie wstrzymales sie. Twoja tutaj reakcja nalezy do gatunku
"Chcialabym a boje sie".
Znowu poczuwasz sie do odpowiedzialnosci za "wszystkich" uprzedzajac ich
zachowania i dokonujac osobistego wyboru zaniechania przekazania mysli - jak
rozumiem dla "jakiegos dobra".
Demiurg;)
Całkiem spora grupa fizyków
> zapomina, Iz operuje tylko i wyłącznie magicznymi znaczkami na tapecie
> rzeczywistości.
Dlatego fizyce potrzeba jest filozofia.
> Tapetą? Makatką? Pewnie jest. Dla każdego człowieka inną.
Ano wlasnie nie podzielam tego pogladu. Takze dla dwoch fizykow z roznych
pozycji prowadzacych badania nad konkretnym problemem, pozycje te sa r o z
n e, Pytanie, jednak i obiekt kontemplacji jest ten sam.
A niektórzy
> to nawet skupiają się w zgromadzenia po to, by ujednolicać obrazy makatek,
> i całkiem im się to udaje. Opracowali nawet bardzo rozbudowane rytuały,
> całe światy, w których spokojnie sobie zyją od urodzin aż do śmierci.
Nikt nie "zyje spokojnie". To twoja makatka, Allu - ze uzyje wprowadzeonej
przez ciebie terminologii. ;)
>
> Tej ostatniej paraleli już nie ogarniam ;).
Nie szkodzi, Ja tez nie;)
> Bardziej trafne wydaje się byc tutaj podejście humanistyczne, gdzie na
bazie
> naturalnych pobudek wpisanych w łańcuch genetyczny człowieka, stajemy się
> niewolnikami przeniesienia gatunku w przyszłość, a wszystkie nasze
poczynania
> są tego konsekwencją. Od oczywistej, ślepej dążności do aktu płodzenia
> (gdzie jedynie normy społeczne są tu jakimiś hamulcem), do życia w groma-
> dach, gdzie koszty przetrwania są po prostu mniejsze.
> W ten sposób można równiez dojść do Twojej teorii, gdyż mniejszy wydatek
> energii w celu przezycia we dwoje, można sobie nazwać na własnej makatce,
> "wymianą energii" poprzez myśli ;)).
Wiesz co nas rozni? Tzw. attitude. Stosunek jaki mamy do danego zjawiska,
problemu, zespolu. Zjawisko jest to samo, ty jednak wolisz smedzic, ja
preferuje wejrzenie jasne:) Zwroc uwage, ze wybor naszego stosunku do
rzeczywistosci nalezy do nas i do nikogo innego. Fakt, iz nasze reakcje w
duzym stopniu ksztaltowane sa przez nasze doswiadczenia, wcale nie zmienia
integralnosci tego procesu. >
> Każdemu wolno chcieć i każdy ma swój własny firmament. Naturalne jest,
> że go broni tak jak fundamentu domu w którym mieszka. Ja nie chcę dla
> Ciebie Kasiu chaosu. Sama mu ulegasz zauważając własną irytację.
Zauwazajac wlasna irytacje, to ja juz z niego wychodze! Acha! I nawet twoje
"Kasiu" nie jest w stanie mnie z tej drogi skrecic.;)
Kaska
|