Data: 2008-10-05 11:20:34
Temat: Re: Hełm Persingera
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
cbnet wrote:
> Kilka uwag ~końcowych ode mnie.
>
>
> Nie zgadzam się, że nauka i kwestie związane z istnieniem Boga to
> "dwa różne światy". Jeśli tak jest w istocie, to tym gorzej dla
> nauki IMHO, która dyskryminuje informacje, akceptuje kretynizmy i
> propaguje wiarę w nie w zamian wiedzy.
Zależy co nazywasz nauką. Cały wątek w moim wykonaniu dotyczył
jedynie *nauk_empirycznych*, a one posługują się metodologią taką
jaką opisałem. Ma to swoje uzasadnienie o którym pisałem do
MajstraBiedy i ma to swoje negatywne konsekwencje, które też
opisałem - np. w odniesieniu do psychologii (na zasadzie coś
zyskujesz, coś tracisz - bądź jedynie świadomy tego co tracisz).
Jeśli z kolei przyjrzysz się filozofii, to tylko część wpółczesnych
naukowców będie się upierała przy twierdzeniu, że ograniczeniem
filozofii ma być (1) posługiwanie się w rozumowaniu logiką oraz (2)
twierdzenia jej mają być niesprzeczne z wynikami nauk empirycznych
(tego co po angielskiemu nazywają "science").
W świetle naszej dyskusji krystalizuje mi się pogląd, ze to drugie
ograniczenie jest potencjalnie niebezpieczne, ponieważ może być
źródłem "samonapędzających się" hipotez, i to jest zresztą mój
główny zysk z tej dyskusji.
Jeśli tak podejdziemy do sprawy to refleksja Einsteina
> "Religia przyszłości będzie religią kosmiczną. Powinna ona
> wykraczać poza osobowego Boga oraz unikać dogmatu i teologii.
> Obejmując zarówno realność jak i duchowość powinna być oparta na
> religijnym zmyśle wynikającym ze wszystkiego co realne i duchowe
> jako znaczeniowej jedności."
Jest przykładem refleksji filozoficznej, która wymaga jedynie
jakiegoś uszczegółowienia (np. co autor rozumie pod pojęciem
"religia kosmiczna", jakie miały by być cechy tegoż "nieosobowego
Boga" i jego rola we Wszechświecie itp.
Co więcej moje stanowisko nie wyklucza również i tego, że także
nauki empiryczne zajmą się kiedyś, jakoś takim konstruktem jak "Bóg"
- jeśli konstrukt ten będzie oczywiście w jakimś momencie przydatny
w celu predykcji faktów. (IMHO, prędzej będzie "wywnioskowywany" z
modeli teoretycznych o ile znajdą się takie, które wymagać będą
uzupełnienia o taki konstrukt - ale tu gdybam). Po prostu - póki nie
ma modelu i nijak nie pasuje do całości nie robi się tego.
> W pewnych obszarach rzeczywistości nauka PROPONUJE odpowiedzi
> na niektóre pytania,
To jest właśnie jest - nauka coś PROPONUJE tymaczasowe odpowiedzi
tylko na niektóre pytania.
> zmuszając tym samym dyletantów do wiary w nie opartej na
> iluzorycznych założeniach,
Nauka nikogo nie zmusza - ludzie sami mogą mylić naukę z wiarą.
Podobnie jak inni chcą narzucić nauce cechy wiary.
> sprzecznych z dostępną dla człowieka wiedzą, która jest
> ignorowana, zamiast starać się UDZIELAĆ takich odpowiedzi.
Nauki empiryczne często ignorują pewne fakty, lecz nic nie stoi na
przeszkodzie aby zostać naukowcem i starać się tak zmidyfikować
istniejącą teorię aby musiała te fakty interpretować.
> Stąd bierze się niestety nieuprawniony bełkot typu "fakty",
> "dowody"... itp w stosunku do kwestii z takich właśnie obszarów
> rzeczywistości.
Niezrozumienie tego, że znaczna część nauki - np. filozofia nie musi
wymagać empirycznego udowadniania swoich twierdzeń, oraz faktu, że
nauki empiryczne (wymagające faktu i dowodu) są istotnym
uzupełnieniem refleksji filozoficznej, jest źródłem (u niektórych
jednostek) nazywaniem przyjętej w naukach empirycznych metodologii
bełkotem. Inne "jednostki" natomiast widzą konieczność istnienia
takich nauk, ich miejsce w strukturze wiedzy, a nawet widzą
filozofię, która próbuje integrować wiedzę nauk szczegółowych z
resztą ludzkiego doświadczenia.
> Bełkot ten chętnie uprawiają namiętnie niektórzy naukowcy (z
> Dawkinsem na czele), a w ślad za nimi ulegają mu również m.in.
> tacy jak np vonBraun.
Nieumiejętność uważnego czytania, powoduje zaś pojawianie się takich
zdań jak to.
>
> Ze swojej strony UCZULAM i ostrzegam: proponowanie odpowiedzi [w
> oparciu o postulaty] nie jest równoznaczne i równocenne z
> udzielaniem odpowiedzi [w oparciu o wiedzę].
Każdy może wybrać sobie obszar zainteresowań - może np. zajmować się
proponowaniem odpowiedzi w zakresie ograniczonym postulatami
metodologicznymi nauk empirycznych.
Byłoby jednak szaleństwem twierdzić, że w ten sposób da się
odpowiedzieć na wszystkie pytania.
Może też uznać, że jego wiedza wykracza poza te postulaty, ma
charakter objawionej prawdy i w oparciu o to odpowiadać na
"zapotrzebowanie ludzi" na wiedzę.
Byłoby jednak szaleństwem twierdzić, że kierując się tą wiedzą,
zbuduje się np most, który nie zawali się i będzie bezpieczny.
Kierując się tak rozumianą wiedz można jednak twierdzić, że
przeprowadzi się bezpiecznie Żydów przez Morze Czerwone.
Na sczęście można też zostać nie prorokiem lecz filozofem i wtedy
zajmować się do woli problemem woli - w tym "tej wolnej"
> IMHO część osób nieszczęśliwie dla nauki w taki czy inny sposób
> zaangażowanych w nią, stara się "rozmywać" takie rozgraniczenie
> [co najprawdopodobniej pozytywnie koreluje z niedostatecznie
> wykształconymi cechami mentalnymi zarówno tych osób jak i gotowych
> ślepo wierzyć im dyletantów, oraz osób trzecich]. Jako niemalże
> naukowiec, osoba trzecia i dyletant w jednej osobie niezmiennie
> będę się sprzeciwiał zarówno takiemu mieszaniu pojęć, jak również
> niedorzecznym tegoż skutkom, czego okazałe próbki są zauważalne w
> twoich publikcjach m.in. w tym wątku.
Będę chętnie czytał Twoje sprzeciwy.
> PS: teraz to już EOT, jak dla mnie.
PS. Jak dla mnie teraz EOT ;-))
ppozdrawiam
vonBraun
|