Data: 2009-10-29 21:40:46
Temat: Re: Heteromatrix
Od: "Red Art" <r...@t...op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Chiron" <e...@p...com> napisał w wiadomości
news:hcceaj$4c9$1@node2.news.atman.pl...
> Ja chciałem napisać, że to wszystko prawda, tylko...Ty ją masz tylko w
> głowie. Masz wiedzę książkową- ale nie praktykujesz jej. Taki taoistyczny
> stan "nicnierobienia" jest Ci IMO obcy. Stąd moje: "wyjdź z głowy". Jednak
> i na to odpowiadasz głową właśnie.:-).
No dobra: to dla odmiany to zdanie produkuję bez głowy.
Czujesz się już przekonany ? ;)))
> Nie o to szło. Mam wrażenie, że znów czytałeś nieuwaznie. Odpowiadasz od
> niechcenia. Tam także napisałem- że w przypadku globa zaskutkowało to
> (IMO- główna przyczyna) spolonkowaniem Cię. A ja? No cóż- obserwuję sobie
> ciekawą osobowość, której na Drodze Rozwoju Duchowego stoi jej narcyzm. A
> przecież rozwój polega na przekraczaniu samego siebie, swoich ograniczeń.
> Ty masz naprawdę wyjątkowo ciężkie ograniczenie do przejścia. Tak czy
> siak- trzymam kciuki:-)
> Oczywiście- nie o superwizję tu szło. Ona ma na celu tylko zdanie sobie
> sprawy, co w nas siedzi. Chodzi mi o to, że mógłbym zrobić kilka rzeczy, a
> niektórych nie. CO mogę?
> 1. Być z nim
> tak po prostu, bez osądzania, bez mówienia- dać mu swoją uwagę. To coś, co
> (jak mniemam) zarzuciłeś mnie w sprawie z globem- że rzekomo nie wiem, o
> co chodzi, a Ty jednak to robiłeś...Problem w tym, że internet to tylko
> erzac takich relacji. To se ne da, pane:-). Dałeś mu tylko swoją fałszywą
> litość- udając, że dajesz mu swoją uwagę (piszę o tym , co też zauważył
> Robakks, a ja opisałem Hance). Skoro nie potrafiłeś- to czyż nie lepiej
> było dać mu to, co miałeś nawet obowiązek mu dać- skoro masz misję:
> ASERTYWNIE WYZNACZAĆ MU GRANICE.
> Jeśli nie byłeś w stanie- mogłeś odejść. Gdybym w relacji z przyjacielem
> nie był w stanie być z nim- odszedł bym. Udawanie by mogło go skrzywdzić-
> i to ostro.
Chiron, mam prośbę: koniec tematu Chiron analizuje relację glob-Redart. Ok ?
Pozostawmy to medei, trenerowi czy komu tam. Jesteś do globa za bardzo
uprzedzony. Zresztą do mnie też. Za bardzo rywalizujesz. To nie ten
kierunek.
> 2. Gdy mi o wszystkim opowie- zapytać, jak się z tym czuje (uwaga! wbrew
> Twojej etykietomanii- ja nie jestem homofobem. Nie mam też takich
> zachowań- człowiek ten byłby nadal moim przyjacielem, chyba że...no wiesz-
> wtedy by liczył zęby). Gdyby poczuł, że wcale go nie potępiam
> (homoseksualista to nie jest Biedroń, łażący po mieście z plakatem czy
> nawołujący do kopulowania homo- na ulicach. albo adopcji dzieci)- ułatwiło
> by mu to zaakceptowanie siebie- co dało by mu możliwość walki z tym- albo
> bycia z tym w zgodzie (czyli: nie łażenia po ulicy z partnerem bez
> ubrań:-) )
> chyba że...no wiesz- wtedy by liczył zęby
Ech, Chiron, Chiron ... To co mówisz brzmi bardzo gładko
(poza tym potknięciem z zębami - kolejny stereotyp). Ale ... Kiedy Wasza
rozmowa przy piwie doszłaby do punktu, w którym czułbyś się zmuszony
powiedzieć mu, że Twoim zdaniem on jest niezdolny do prawdziwej miłości,
że jest pod tym względem upośledzony ? Gdyby zaczął Ci się zwierzać,
że ma marzenie, żeby kiedyś mieć normalną rodzinę, tylko sobie tego nie
wyobraża z kobietą u boku ? Że ma kolegę 'homo', ale widzi, że z nim
nie da rady na dłuższą metę i szuka dalej ?
> 3. Gdyby zapytał mnie o radę, to poweidziałbym mu to, czego nauczyłem się
> na terapii: w żadnym razie i pod żadnym pozorem nie wolno dawać rad!!!
> Choćby dlatego, że ZAWSZE są to rady dla kogoś- na nasze życie. Trudno Ci
> to pojąć, prawda? To grupa z psychologią w nazwie- a akurat coś takiego
> potwierdzi Ci chyba przeciętny psycholog- praktyk. Nie spotkałem się
> jeszcze z innym poodejściem- w szczególności na terapii grupowej jest to
> BEZWZGLĘDNIE
Ale to jakieś nienaturalne ... Przecież mówimy o sytuacji przy piwie,
nie o sytuacji Chiron-terapeuta.
Do mnie nie raz ktoś po coś przychodzi w życiu, nie raz odpowiadam:
wiesz co, w tej sprawie to akurat lepiej idź do Leszka, on to juz
kilka razy robił, widziałem jak działa, miał te same problemy, co Ty
i dał radę.
> przestrzegane. Dlatego- jak widzę czyjś post z treścią: napiszcie, co mam
> zrobić! zapalają mi się czerwone światełka:-). I nhie wiem- kto mniej
> odpowiedzialny: ten, który to pisze- czy ten, który radzi? Rola tego
> drugiego jest właściwie komfortowa- szczególnie, jak ma słabe czucie - a
> dużo w głowie. To aż tryska dobrymi radami, prawda?:-)
Ok, ok, ok ...
> Napisz mi- a co Ty- zapewne Twoim zdaniem- homolub- zrobił byś w podobnej
> sytuacji- tylko weź pod uwagę, że nie potrafisz się poczuć z opowiadaniem
> dzieciom o zabawie z kiełbaskami? Skoro nie potrafisz tego swobodnie
> opowiedzieć dzieciom- to lepiej nie udawaj przed kolegom, że jako
> homoseksualista dla Ciebie jest supełnie super i normalny. Jakichkolwiek
> nie użyjesz słów- zapewne wyczuje, że w Tobie jest co innego, niż
> mówisz...
Ke ? Dzieci i kiełbaski ? Coś nakręcasz niepotrzebnie ...
W takiej dokładnie sytuacji nie byłem. Dużo zależy od tego,
czy by mówił wprost, czy nie. Starałbym się, podobnie jak Ty
- posłuchać o co w ogóle chodzi, jaki jest problem a jakie
oczekiwania wobec mnie. Jeślibym widział problem z emocjami,
napięcie - to bym pewnie próbował jakoś z tym popracować.
Załagodzić albo może podpowiedzieć metodę w stylu 'zrób temu
pogrzeb' albo 'oswój to przez śmiech' i błysnąlbym dowcipem.
Nie wiem.
Młodzi ludzie zazwyczaj mają problem niezrozumienia,
konflikt z rodzicami. W zależności od precyzji nakreślenia
problemu prawdopodobnie starałbym się wybadać jego własne
pomysły na to, co z tym wszystkim zrobić i może jakiś z nich
wzmocnić "Dasz radę, to dobry pomysł". Nie wiem ... Może
bym wychwycił problem zawężenia perspektywy spojrzenia,
zamknięcie się ciasno w kilku narzuconych problemach
i starałbym się tę perspektywę spojrzenia poszerzyć,
pokazać więcej możliwości. Może bym powiedział
"niestety nie do końca czuję ten temat, nigdy nie byłem
tam, gdzie Ty, ale ..."
|