Data: 2012-04-19 07:13:27
Temat: Re: Homodyktat w ofensywie.
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-04-18 17:47, antyklehomo pisze:
> Poniewaz wystepowanie populacji osobnikow homoseksualnych w obrebie gatunku
> heteroseksualnego bylo od zawsze wynikiem degradujacego wpływu patogenow
> (bez wzgledu na ich pochodzenie) na rozwoj ukladu hormonalno-nerwowego
> jednostek ta populacje stanowiaca, to likwidacja tak patogenow jak i w
> efekcie populacji homoseksualnej w gatunku heteroseksualnym nie moze
> obciazyc negatywnie tego gatunku.
Bardzo podkreślasz, że homo jest skutkiem patologii (tyle, że
starasz się to ubrać w bardziej fachowe słownictwo "degradujący
wpływ patogenów").
A nigdy nie pomyślałeś o tym w taki sposób, że homoseksualizm
jest NATURALNĄ reakcją populacji na nadmierne zagęszczenie
(tu: na przeludnienie) ?
Masz taką sytuację ewolucyjną, która organizm dostał 'w spadku'
od swoich przodków:
1. zestaw silnych lęków i wstrętów ułatwiający
mu automatyczne unikanie zagrożeń, np.:
- unikanie, a przynajmniej bardzo ograniczone zaufanie
do silnych obcych (nie pochodzących z bliskiej rodziny),
którzy potencjalnie mogą nas 'pożreć' albo i tylko 'uszkodzić',
- unikanie kontaktu z płynami ustrojowymi i wydzielinami
innych organizmów jako podstawowy, najlepszy sposób
na unikanie chorób i pasożytów,
2. silny popęd seksualny, który przeciwstawia się lękom
i wstrętom (poszukiwanie partnera poza rodziną, kontakt
ze spermą, wydzielinami pochwy, bezpośredni styk z pasożytami
skóry, z pasożytami żyjącymi we włosach/futrze
Istotne jest tu to, by zrozumieć, że popęd seksualny
jest bardzo silny, przeciwstawia się innym, bardzo
fundamentalnym instynktom, każe wręcz narażać życie
i działać wbrew rozsądkowi
Więc mamy tak ukształtowanego osobnika, który wchodzi
w erę szczęśliwości i dobrobytu, mamy wyjątkowo
korzystny okres urodzaju i braku epidemii - populacja
bardzo szybko się rozrasta i zaczyna nadmiernie
eksploatować swoje środowisko. Potem przychodzi długa
zima/okres suszy/populacja zajmuje cały dostępny
obszar i dochodzi do katastrofy - głód, epidemie.
Zapasy zjedzone. Woda zanieczyszczona, pastwiska
doszczętnie wyjedzone, drzewa objedzone z kory lub
spalone lub ... Kanibalizm kwitnie, najpierw zjadamy
sąsiadów, potem dzieci zjadają rodziców lub odwrotnie.
Jeśli istniała jakaś delikatna tkanka więzi społecznych
- ulega całkowitemu rozpadowi.
Pół roku później sytuacja poprawia się, spada deszcz,
przychodzą roztopy, pojawia się nowe źródło
żywności - ale do tego czasu np. nie przeżywa żadna
kobieta. Albo Ci co przeżyli padają ofiarą lepiej
zorganizowanej grupy. Finito.
Natura ćwiczy problem nadmiernego rozrostu populacji
'od zawsze' i od dawna wprowadza mechanizmy regulacyjne,
które mają za zadanie 'działać zawczasu'.
Ma wiele strategii do wyboru. Może np. zwiększać
poziom agresji - czyli jak zaczyna brakować zasobów
to osobniki się nawzajem zabijają. Ale być może są
lepsze strategie niż autoagresja ? Można wiec inaczej:
- zmniejszać popęd seksualny
- zmodyfikować popęd seksualny - skierować go na osobników
tej samej płci.
Jest w tym coś nienaturalnego ?
|