Data: 2015-11-06 15:20:08
Temat: Re: I po raz trzeci
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2015-11-06 o 03:09, Pszemol pisze:
> "FEniks" <x...@p...fm> wrote in message
> news:n1gj1v$uh9$1@news.icm.edu.pl...
>>>>> Nie wiem o jakiej traumie piszesz...
>>>>
>>>> Ej, to Ty pisałeś o bliźnie na umyśle.
>>>
>>> Nie pisałem że u niego blizny z dzieciństwa są jakieś większe
>>> od innych, ani że jest pod względem blizn wyjątkowy...
>>>
>>> On różni się od innych dzieci, że dał radę się z tej klątwy
>>> wyzwolić. Jest biologiem, zainteresował się ewolucją
>>> i działa aktywnie na kanwie zwalczania zabobonów... :-)
>>
>> To może jednak nie (zawsze) jest tak źle? :)
>
> No nie każdy jest na tyle intelignenty aby pełne konsekwencje
> rozumieć z tych pierdół jakie tłuką mu na katechezie do głowy...
> Po niektórych katecheza spływa jak po kaczce, tak jak majca
> w szkole - nie wyciągają wniosków ani z tego ani tamtego.
Jest cała masa ludzi, którzy są szczęśliwi, a (Ty byś może tu napisał -
"pomimo że") wierzą. Są pewnie i tacy, którym wiara w byciu szczęśliwymi
pomaga.
BTW Nie wiem, co to majca.
>>> Ciut inaczej, bo zamiast szkoły katolickiej, takich jak w Polsce,
>>> miał zdaje się do czynienia ze szkołami anglikańskimi...
>>> Ale w nich jest to samo piekło, ta sama niewidzialna boza
>>> patrząca na Twoje uczynki i notująca sobie w kapowniku
>>> grzechy, za które miłosiernie będzie Cię karcić w piekle.
>>
>> To jest jakiś model, niekoniecznie wszędzie obowiązujący.
>
> Gdzie "niewidzialna bozia notująca w kapowniku grzechy"
> nie obowiązuje? Bo w katolicyzmie jest, w całym chrześcijaństwie
> też, u Muslimów XL-ki też jest, u Żydów też jest... Gdzie jej nie ma?
>
>>>>> i zdaje się takie szkoły zachwalałyście tu.
>>>>
>>>> Ja? Nie przypominam sobie.
>>>
>>> No cóż, musiałem Cię z kimś pomylić... Niedawno dyskutowaliśmy
>>> o Syryjczykach w Polsce, których dzieci posłano do katolickiej
>>> szkoły i wkrótce potem rodzina uciekła z Polski na Zachód Europy.
>>
>> Wolałabym, żebyś mnie nie mylił z XL.
>
> To musisz się jaskrawiej wyróżniać, kochana... :-P
Nie odczuwam takiego wewnętrznego imperatywu, liczę jednak na pewną
spostrzegawczość rozmówcy. Z mojego punktu widzenia fanatyczny
katolicyzm i walczący ateizm są jednakie.
O zagrożeniach wojującego katolicyzmu sam wiesz, to nie będę pisać.
Natomiast obawiam się, że postawa wojującego ateizmu prowadzi w
konsekwencji do takich chociażby cynicznych postaw, co uznanie
prostytucji za zawód jak każdy inny.
Każdy kij ma dwa końce.
> Znam paru takich rodziców, moich rówieśników, co to nie wierzą
> ale dzieci na religie posyłają aby się bały grzeszyć i dobre były...
> Znam też takich co posyłają aby dzieci nie czuły się w szkole inne
> i aby 99% dzieci (reszta klasy) nie wytykali palcami - różnie bywa.
Jeśli tak jest, to żadna trauma tym dzieciom nie grozi. Dzieci zazwyczaj
powielają model religijności rodziców, ew. innych najbliższych, którzy w
wiarę je wprowadzają i z którymi mają stały kontakt (moje obserwacje).
Ewa
|