X-Received: by 10.50.61.166 with SMTP id q6mr30938igr.2.1447406856270; Fri, 13 Nov
2015 01:27:36 -0800 (PST)
X-Received: by 10.50.61.166 with SMTP id q6mr30938igr.2.1447406856270; Fri, 13 Nov
2015 01:27:36 -0800 (PST)
Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.glorb.com!
i2no1307009igv.0!news-out.google.com!f6ni934igq.0!nntp.google.com!i2no1307002ig
v.0!postnews.google.com!glegroupsg2000goo.googlegroups.com!not-for-mail
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Date: Fri, 13 Nov 2015 01:27:35 -0800 (PST)
In-Reply-To: <4...@g...com>
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: glegroupsg2000goo.googlegroups.com; posting-host=109.243.92.4;
posting-account=oxm6WwoAAABbNq-FrLxteMJGewUj6LHu
NNTP-Posting-Host: 109.243.92.4
References: <56351450$0$641$65785112@news.neostrada.pl> <n1kkt4$imc$1@dont-email.me>
<n1lm9o$f3a$1@news.icm.edu.pl> <n1mjd9$8d9$1@dont-email.me>
<n1oa07$a9c$2@news.icm.edu.pl>
<563fbee3$0$691$65785112@news.neostrada.pl>
<56404ef5$0$679$65785112@news.neostrada.pl> <n1qoo3$h6k$1@dont-email.me>
<5640ee58$0$701$65785112@news.neostrada.pl> <n1r23e$piq$1@dont-email.me>
<56411020$0$693$65785112@news.neostrada.pl> <n1r5d1$73d$1@dont-email.me>
<564227a4$0$22822$65785112@news.neostrada.pl>
<n1tubq$4n9$1@dont-email.me> <5642d977$0$691$65785112@news.neostrada.pl>
<n1vmff$et4$1@dont-email.me> <56436a72$0$688$65785112@news.neostrada.pl>
<n1vr3u$2ss$1@dont-email.me> <5643815d$0$658$65785112@news.neostrada.pl>
<n20bds$9m7$1@dont-email.me> <5644cb62$0$683$65785112@news.neostrada.pl>
<n22i7h$nae$1@dont-email.me> <5644d364$0$679$65785112@news.neostrada.pl>
<n23d6h$6to$1@dont-email.me> <5645923e$0$643$65785112@news.neostrada.pl>
<8...@g...com>
<5645a6c4$0$692$65785112@news.neostrada.pl>
<4...@g...com>
User-Agent: G2/1.0
MIME-Version: 1.0
Message-ID: <9...@g...com>
Subject: Re: I po raz trzeci
From: glob <r...@g...com>
Injection-Date: Fri, 13 Nov 2015 09:27:36 +0000
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:715478
Ukryj nagłówki
To co wy nazywacie religią cywilizowani nazywają patologią.....
Psychoterapeutka Alice Miller już wystarczająco dawno odkryła i ogłosiła światu,
jakie są prawdziwe przyczyny ludzkiego okrucieństwa i co należy zrobić, by położyć
temu kres. Kolejne bombardowania "złych krajów" ani zamykanie okrutników w
więzieniach nie zmienią sytuacji.
Zmienić należy system rodzinny, bo przyczyny zła lęgną się właśnie w domu rodzinnym,
a nie na poligonie.
Richard Dawkins twierdzi, że religie są źródłem wszelkiego zła, bo produkują
terrorystów. W pewnym sensie ma rację, ale samo zlikwidowanie religii nic nie zmieni,
dopóki nie zmieni się mentalność każdego z nas.
Zastanówmy się, jak i dlaczego religie (i nie tylko religie) to robią?
Nad ponad połową świata przejęły władzę dwie potężne religie monoteistyczne:
chrześcijaństwo i islam i to właśnie z nich wywodzi się największa patologia
społeczna. Cechą charakterystyczną tych religii jest mająca swe źródła w
patriarchacie "hierarchia dziobania".
System patriarchalny zaczyna się od boga-ojca, męskiego, straszliwego, mściwego,
karzącego, władającego piekłem i wieczystymi karami, siedzącego na samym szczycie i
dziobiącego wszystkich, którzy są niżej i którzy są słabsi. Starotestamentowy bóg
bezlitośnie poniewiera wszystkimi, którzy... nie są bogiem. Pod bogiem jest ojciec,
męska "głowa rodziny", który dziobie żonę i dzieci. U boku ojca siedzi matka, która
jest dziobana przez ojca, ale może na równi z nim dziobać dzieci i innych słabszych
od siebie. Rodzice nie dziobią swoich rodziców, bo chroni ich IV przykazanie. Dzieci
mogą skopać psa lub słabszego (siostrę/brata, kolegę, inwalidę).
Ojciec bywa dziobany przez swojego szefa, policjanta, polityka... ale raczej stara
się to ukrywać przed rodziną i znajomymi.
Taka piramida rodzi frustrację we wszystkich, może z wyjątkiem boga, który jest poza
zasięgiem dziobów i dziobania.
Tak jak bóg jest terroryzujący i karzący, tak i rodzice, a szczególnie ojciec, mają
władzę i uprawnienia, żeby tyranizować, upokarzać i zamieniać w piekło życie dzieci i
podobnie jak bóg jest bezkarny, tak i oni mają społeczne przyzwolenie na
okrucieństwo. "Sprawa rodzinna": to hasło do niedawna uniemożliwiało wszelką
interwencję policji, gdy sąsiedzi donosili, że w mieszkaniu obok dochodzi do
przemocy. Bity dorosły, gdy został napadnięty w domu lub na ulicy, miał prawo wezwać
policję, ale maltretowana żona i dzieci zostały tego prawa całkowicie pozbawione.
Bicie w rodzinie przez wieki było "świętą krową", która nie podlegała żadnym
uregulowaniom prawnym. Politycy i policjanci również byli bici jako dzieci, uważali
więc, że to jest normalne i że tak musi wyglądać życie rodzinne. Nie tylko uważali to
za normalne, ale wręcz za konieczne, gdyż, jak wierzyli, bez bicia nie da się
wychować dziecka na porządnego człowieka.
Bite dziecko nie miało żadnych praw. Przede wszystkim nie miało prawa do protestu, a
okazywanie złości była zbrodnią karaną szczególnie surowo. Złość została uznana za
najgorszą rzecz, jaka istnieje na świecie. Inną powinnością dziecka było bezwarunkowe
wybaczanie. Rodzic mógł przekroczyć wszelkie granice okrucieństwa, ale nigdy nie był
uznany za złego. Złe - i przez wszystkich potępiane - było dziecko, jeśli okazało
złość, a szczególnie, jeśli nie wybaczyło (i nie wyparło z pamięci) tego, co mu
zrobili rodzice.
Szczytem okrucieństwa są kary cielesne, wręcz zalecane przez Biblię i dawne
podręczniki dla rodziców. Większość z nas doświadczyła takiego traktowania, czy można
się więc dziwić, że ustępujemy, wycofujemy się i nie bronimy swoich nawet
najoczywistszych praw? Jak możemy zachowywać się asertywnie, gdy każdy sprzeciw,
nawet najbardziej uzasadniony, traktowany był jak zbrodnia i natychmiast karany
biciem, upokarzaniem i zawstydzaniem?
Nic więc dziwnego, że między ludźmi stale wybuchają wojny. Od małych wojenek w domu i
pracy (trzeba przecież ustalić "hierarchię dziobania"), poprzez wojny w parlamencie,
aż do wojen światowych. Gdzieś przecież trzeba tę złość wyładować. Najlepiej znaleźć
kozła ofiarnego: jakiś naród, który jest "gorszy", "niewłaściwą" religię, niesłuszną
ideę, którą trzeba zetrzeć z powierzchni ziemi lub cokolwiek innego, co usprawiedliwi
agresję i nienawiść. Skoro nie możemy zemścić się na naszych rodzicielskich oprawcach
musimy znaleźć obiekt zastępczy, na który skierujemy całą swoją skumulowaną przez
długie lata i niewyrażoną złość oraz frustrację.
Zwyczajna tresura
W swojej książce Alice Miller zauważa, że ojciec Rudolfa Hessa nie chciał go z
pewnością wychować na komendanta Oświęcimia, ale jako gorliwy katolik chciał, biciem
i upokorzeniem, wykreować go na misjonarza. Dzieciństwem Eichmanna, który był
przymuszany do bezwzględnego posłuszeństwa i zaprzeczania własnym uczuciom, tłumaczy
Miller to, że podczas swojego procesu mógł on bez specjalnych emocji słuchać
wstrząsających zeznań świadków, kiedy jednak zapomniał wstać przy odczytywaniu wyroku
i zwrócono mu na to uwagę, zaczerwienił się ze wstydu.
- Ale faszyzm to nie tylko Hitler, Eichmann czy Hess. Żeby taka ideologia mogła
panować, potrzebne było wprzęgnięcie w jej służby dobrych kilku milionów ludzi.
Daniel Goldhagen w swojej głośnej książce "Gorliwi kaci Hitlera. Zwyczajni Niemcy i
Holocaust" próbuje udowodnić, że każdy zwykły Niemiec mógł się zamienić w oprawcę.
Wszyscy byli bici od urodzenia?
- Wszyscy. Hitler nie znalazłby tylu zwolenników, gdyby te dzieci były inaczej
chowane. To pedagogika końca XIX i początku XX wieku umożliwiła ludobójstwo. Wówczas
w Niemczech powszechnie maltretowano dzieci. Pokutuje to zresztą do dziś, ale rzadko
kiedy tresurę zaczyna się tak wcześnie i prowadzi tak systematycznie. Na dwa
pokolenia przed dojściem Hitlera do władzy te metody wychowania doprowadzono do
perfekcji. Goldhagen pisze, że część oprawców nie była poddana indoktrynacji. Nie
potrzebowali jej, ponieważ osoba, która zmuszana jest idealizować upokorzenia zaznane
w dzieciństwie, przez całe życie uważa, że kary cielesne są zbawcze. Pamięć ciała
zachowuje instrukcje, jak ranić innych. Jestem przekonana, że tylko osoby, które
doznały psychicznego i fizycznego okrucieństwa, mogą stać się oprawcami. Co więcej -
rodzicie wymierzają kary, nie pamiętając, że byli identycznie karani. To jest istota
przymusu powtarzania własnego losu.
|