Data: 2009-03-23 22:42:03
Temat: Re: I znowu o XL,ten artykuł jest lepszy.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 23 Mar 2009 23:15:24 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>> Ano widzisz. Dziś tylko, z powodu nastawiania szynek i schabów do
>> peklowania rano (boby się zepsuły leżąc bez zabezpieczenia)
>
> Nie zepsułyby się. Białą kiełbasę Rodziewiczówna radzi cały dzień
> trzymać w cieple.
Nie wiem, co akurat ona ma tu do powiedzenia, może mi coś umknęło, ale nie
pamietam z jej twórczosci żadnej ksiażki kucharskiej :->
O tzw osadzaniu kiełbas słyszałam, ale na pewno nie kilkanaście godzin w
cieple. A mięso miałam kupione w sobotę - z powodu gości musiało leżeć w
lodówce, dłużej się nie dało.
>
>> zawaliłam kurs
>> unijny i jeszcze pare razy, bo się nie wyrabiam - normalnie chodzę tam w
>> poniedziałki, czwartki i piątki, prawie we wszystkie.
>
> To się weź w garść instytucja, która organizuje takie kursy, traci przez
> Ciebie kasę.
Nie traci - to caritas w porozumieniu z UP. A to, czego mnie tam uczą, i
tak mam w jednym palcu. Gorzej ze stoczniowcami - którzy mają chodzić na
kursy unijne strzyżenia psów i florystyczne :->
I jakoś na to kasy nie szkoda, choć to bezsens i lekceważenie ludzi pracy.
Jakoś to Cię nie bulwersuje, lecz martwisz się wszystkim, co akurat mnie
dotyczy. Nie bój żaby - sama mogłabym ten ichni kurs poprowadzić od
pierwszych zajęć.
>
> W dodatku cały
>> weekend miałam gości, i w dwa poprzednie też. I ciasta i inne potrawy sama
>> przygotowuję dla nich. I jeszcze w miedzyczasie PRACUJĘ niedomowo :-> I
>> nawet się wysypiam i mam czas i ochotę na seks. Normalnie potwór w związku,
>> nie baba.
>
> Normalna kobieta, dla której sex nie jest obowiązkiem małżeńskim.
W ogóle nie kojarzę pojęcia obowiazku z niczym w moim małżeństwie.
Wszystko jest dla mnie piękne - jak kiedyś pisałam w psd, a co
zbulwersowało tam wszystkie "normalne" kobiety - kocham nawet pranie
mężowskich skarpet czy niewymownych. Serio. Ponieważ każdy jego zapach czy
ślad może okazać się ostatnim, jaki mi zostanie. Kocham je wszystkie.
I jego, i mój ojciec zmarli nagle. Dlatego mamy na uwadze, że nawet każda
noc nasza wspólna może byc nasza ostatnią. Jesteśmy w wieku jak najbardziej
odpowiednim, a i dwudziestolatkom się zdarza :->
Dlatego trzymamy się za ręce, o ile nie śpimy zbyt mocno. szukam go noca
dlonią, sprawdzam, jak odycha. Taki mam uraz.
A teraz się z tego pośmiej, jak gruboskórna Aicha - pozwalam.
>
>> Aha - i kończę właśnie torebkę z syntetycznej rafii - ekstra mi wychodzi.
>> Co by tu... bo to na pewno nie wszystko. Nie zdazyłam dziś pograć na
>> skrzypcach, jak córka prosiła (skrzypce "umierają", kiedy się na nich nie
>> gra), ale i tak bym nie mogła, bo mnie łapy bolą od tej rafii... Drapie
>> troszkę, kiedy się długo ma z nią styczność "szydełkową" - palce mam bardzo
>> delikatne...
>
> Masz jeszcze haft krzyżykowy. Moja mama robi piękne rzeczy, mój dziadek
> wyplatał kosze, babcia robiła i robi skarpety wełniane, w szufladzie mi
> się nie mieszczą (dodatkowa aktywność dla Ciebie).
Nie, co do haftu - nie mam zacięcia. Choć oczywiście potrafię, uczyłam
nawet córkę. Krzyżyki, płaski i richelieu. Skarpet nie robię, bo to
bezsens - można kupić świetne i ciepłe fabryczne. Robię rzeczy pojedyncze,
niepowtarzalne - dlatego tyle potrafię, bo to są różne dziedziny, co mi się
tam upstrzy w glowie. Z dnia na dzień nauczylam się np. szydełkowania
filetowego, bo mi się obrusa dużego zachciało. I zrobiłam go - pół roku
pracy. Firanka nieskończona leży... Serweta "drutowa też. Sukienek sobie
parę w życiu uszyłam, spódnic, nawet spodni dla meża kiedyś, zupełnie jak
markowe dżinsy, do szycia dla siebie sukienek znów się szykuję, bo lato
blisko. Ech... Muszę w kńcu te swoje dzieła pokazać na "robótkach", bo mi
już chyba nikt nie wierzy :-)
|