Data: 2002-12-27 18:38:33
Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Daga"
> > Daga, caly dowcip polega na tym, ze ludzie w takiej sytuacji wlasnie NIE
> > MYSLA.
>
> To w czym problem?
W tym, ze zaskakuja ich wlasne zachowania. A wiele z nich mozna przewidziec.
> > To tak jak z chodzeniem po barierze mostu: sciagnelabys bliskiego
czlowieka,
> > widzac ze to robi? A przeciez on nie musi spasc!
>
> Czym innym jest sytuacja ryzyka, a czym innym sytuacja, w której
> decyduje nasz wybór. Na barierze możesz się pośliznąć, na działce
> musisz zdecydować o zdradzie - to zasadnicza różnica (nasza wola
> jest decydująca).
Przeciez wyzej juz nawet zgodzilas sie, ze w takich sytuacjach nie zawsze
sie mysli - a wiec i nie zawsze wybiera. Niekiedy zaczynaja pracowac
hormony, a potem juz jest za pozno.
> A ja nie uważam za nic, nie oceniam, bo nie znam jej potrzeb ani
> motywacji.
"Problemogennosc" sytuacji nie ma nic wspolnego z jakims konkretnymi
zamiarami, czy motywacjami danej osoby.
> Po prostu jestem w stanie zrozumieć, że chce tam jechać
> projektując sobie jej motywację, dlatego nie uważam z góry tego
> pomysłu za zły. Za mało wiem, żeby wysnuć taki wniosek.
A ja mam blisko 50 lat i zdecydowanie wiem wiecej:) mialam wiecej czasu na
poznawanie - wiesz?
A jak bys ocenila gdyby...twoj ojciec chcial wyjechac na kilka dni z
kolezanka ( ktora musie kiedys podobala!) na dzialke, aby tam byc z nia sam
na sam, zwlaszcza zaraz po jakims wiekszym kryzysie malzenskim miedzy
rodzicami? ( zakladam,ze rodzice sa razem)
> Właśnie dlatego potrzeba redefiniować granice!
Zla i dobra?
No to ty jestes odwazna, ja bym sie tego nie podjela.....za glupiam, za
mala...
> Kasia! To nie ja uciekam w czarno-białe klisze, nie widzisz tego?
> To nie ja uważam, że wyjazd z koleżanką jest biały, a z kolegą
> czarny! Nie ma tak! Istnieje mnóstwo odcieni szarości pośrodku.
> Nie da się powiedzieć, że takie zachowanie jest ok, a takie be,
> dopóki nie weźmie się pod uwagę mnóstwa zmiennych!
Jakich zmiennych? Przeciez sama zauwazasz,ze sytuacja kiedy ona ignoruje
jego obiekcje jest fatalna. A wlasciwie - dlaczego tak uwazasz? Nijak nie
pasuje mi ta twoja postawa wobec innej, tez przez ciebie prezentowanej
o"wlasnym zyciu".
Jemu pomysl nie odpowiada - ty z tego wysnuwasz prosty wniosek, ze on nie ma
do niej zaufania (co moze prowadzic do powaznego konfliktu) i tutaj lezy
sedno jego niezadowolenia. Kwestionujesz jego prawo do niezadowolenia, a
jednoczesnie potepiasz ja, ze robi to czego on nie chce. Jak ty to umiesz
pogodzic - nie wiem. nie mam pojecia.
Nie można
> powiedzieć, że to jest dobre, a to złe, bo to, co dobre dla mnie,
> nie musi być dobre dla Ciebie i odwrotnie.
Pewne rzeczy sa NA PEWNO dobre, inne NA PEWNO zle.
Zle jest wyrzadzanie krzywdy blizniemu. A szczegolnie blizniemu bliskiemu.
Kto wiec tutaj komu wyrzadza krzywde - dubber majac watpliwosci wobec planow
ukochanej, czy ukochana nie liczac sie z jego odczuciami?
Caly witz polega na umiejetnosci postawienia diagnozy czy dana sytuacja
wlasnie do takich RZECZY PEWNYCH nalezy. Niestety ludzie maja sklonnosc do
unikania stawania twarza w twarz z takim problemem, jesli wynik dla nich
jest niewygodny i wyciagaja z zanadrza jakies "ale", ktore rzekomo totalnie
odwraca sprawy. Bo "Dla mnie akurat najlepsze jest to" - niewazne, ze w
tysiacach przypadkow sprawdzilo sie jako fatalne, ja jestem na pewno inna,
inna! Mnie to nie dotyczy!" etc. etc.
Po pierwsze jest to rozbrajajaca afirmacja ....egoizmu, a takiz, rozwiniety,
kiepsko rokuje dla zwiazku ( dlatego zgadzam sie,ze ten dubbera jest raczej
kiepski - bo ja sie trzymam tej konkretnej sytuacji, gadanie ogolne to
gadanie o wszystkim i niczym).
Po drugie - postawa taka prowadzi do niebezpiecznego zluzowania relatywizmu
do postaci anarchii, na ktorej wszyscy traca.
Poki co - rozpiszmy protokol rozbieznosci, a ja ci zycze z calego serca, aby
w twoim zwiazku okazalo sie, ze masz racje!
Kaska
|