Data: 2003-09-17 16:11:35
Temat: Re: Igły do frywolitek - kontra czółenka ;o)
Od: "ela0626" <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Bo ja mam dwa takie jak widnieją w witrynie sklepiku pasja, oraz dwa z
> wyjmowaną szpuleczką, z jednej strony mają taki wydłużony czub (który w
> jednym już zlikwidowałam przy pomocy temperówki do ołówków) a z drugiej
> strony szydełko. No i to szydełko doporwadza mnie do szału, bo co jakiś
czas
> mi się czepia robótki . Na dodatek szpuleczka jest osadzona na tyle lekko,
> że podczas przeciągania czółenka przez pętelkę rozwija mi się nitka i co
> rusz muszę ją zwijać (zamiast rozwijać).
To ja też się odezwę w tej sprawie. Stanowczo wolę czółenko z szydełkiem, na
dodatek nie Pony, tylko to drugie, troszkę mniejsze (u nas bywały tylko
szare) z ostrą końcówką. Otóż na tę końcówkę nabijam szpuleczkę i bardzo
dobrze wtedy idzie mi nawijanie nici - nie zaczepiam pazniokciami :)
Na luźną szpulkę też znalazłam sposób: kawałek irchy włożony między kółeczko
i czółenko jako hamulec ;). Szydełko nie przeszkadza mi i nie zawadza, to
już tylko kwestia przyzwyczajenia. Nie lubię czółenek bez szydełka, używam
tylko wtedy gdy robótka wymaga dwóch czółenek. Szydełko ciągle by mi się
gubiło, jak igły przy wyszywaniu.
A czółenko Mistrza Jana nie jest wygodne, zbyt duże i zbyt ciężkie. Ale jako
drugie świetnia się spełnia, zwłaszcza gdy potrzebna jest duża ilośc nici.
Co do igły - wciąż liczę że Anka znajdzie chwilę i jeszcze raz (a moze kilka
razy) pokaże mi, jak to się robi. Tylko, to dołączanie nitek ;( zbyt częste
jak na moje nerwy. Czółenkiem robię to w trakcie pracy. Ale ponoć igłą
pracuje się szybciej i dlatego warto posiąść i tę umiejętność.
Nie - jak ktoś wspomniał: gusta i guściki, tylko przyzwyczajenie i wygoda.
Najważniejszy jest efekt końcowy, mam rację?
Pozdrawiam
Ela
|