Data: 2000-07-28 21:12:10
Temat: Re: Jak byc mlodym , pieknym i bogatym ;-)
Od: "Moncia" <m...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
swaper napisał(a) w wiadomości:
>Nie mam recepty, to tylko slogan przykuwajacy uwage ;-)
(dobrze, ze nie uzyles innego, ostatnio zaprezentowanego tytulu ku
przyciagnieciu uwagi ;-)))
BTW - kilka godzin od pojawienia sie watku i ...nic? Co z grupowiczami???
> Mam za to watpliwosc:
Jak kazdy (tzn. unikam ludzi nie majacych w tym wzgledzie watpliwosci)
>Jaki model zycia uwazacie we wlasnym mniemaniu z blizszy sobie,
[...]
Kazdy z przedstawionych przez Ciebie, wyodrebnionych modeli - jesli sie go
trzymac kurczowo IMHO prowadzilby do poczucia niespelnienia, ale o tym moze
pozniej.
>czy zyc "na luzie",
Czyli miec w * wszelkie normy? Ustanawiac swoje? A pozniej tez je miec w *
zgodnie z przyjetym postanowieniem luzu wobec wszelkich nakazow? (w tym i
wewnetrznych), e, nie widzi mi sie to. ... trzeba miec diabelne
samozaparcie, no i byc konsekwentnym az do absurdu ;-)
>czy tez bezwzglednie zmierzac do stabilizacji zycia,
Masa ludzi zapetla sie w tym zmierzaniu do stabilizacji, podejrzewam, ze
chodzi Ci o aspekt materialny. A poniewaz w czasie tej gonitwy rozne rzeczy,
czesto niezalezne od nas dzieja sie dookola (np. obserwowana u nas swego
czasu hiperinflacja), taki cios niszczy cel calego zycia. Oczywiscie
rozpatruje tu model majac na uwadze slowo "bezwzgledny", czyli nie dajacy
marginesu (albo margines tak nieznaczny, ze latwo go pominac).
Stabilizacja... nie wiem, czy gdybym tak bezwzglednie i dlugo zmierzala do
owej stabilizacji
(tzn. mimo, ze wlasciwie teraz moglabym sie czesciowo zmiescic w ramach tego
modelu - bo oplacanie swej niezaleznosci jest glowna - przynajmniej
czasowo - czescia mojego zycia, mam swiadomosc, ze jest to staranie
osiagniecia PODSTAW stabilizacji)
czy umialabym sie cieszyc kiedys efektami tych staran. "Apetyt przeciez
rosnie w miare jedzenia", a wiec cel - coraz wiekszy, bogatszy - tez by sie
oddalal.
>czy zyc dla siebie , czy dla innych,
Zycie tylko dla siebie - choc nikt chyba by sie do tego nie przyznal, a
zaatakowany taka etykietka na pewno by sie oburzal - nie widze tu pozytywow.
To znaczy akurat jestem zwierzakiem spolecznym i nie bylaby dla mnie
komfortowa sytuacja zycia samotnego, pozbawionego blizszych i dalszych
znajomych (z rodzinka roznie bywa i nie zawsze automatycznie zaliczamy ja do
najblizszego grona) wsrod ktorych moge sie spelniac,
ktorym moge dawac siebie, i moge tez cieszyc sie z wszelkich gestow sympatii
i zainteresowania otrzymywanych od nich. Na to tez IMHO trzeba pozwalac.
Znam kilka osob, tak zatraconych w dawaniu, w zyciu dla innych, zyjacych ICH
zyciem, ze wlasciwie bez swoich bliskich nie istnieja. Dramatem wtedy jest
czasem naturalna kolej rzeczy, gdy otoczenie odsuwa sie, przeprowadza w
odlegle strony, lub po prostu nie chce pomocy.
> czy zyc zarliwie , pelnia zycia, z pasja, realizujac siebie
>we wszystkich mozliwych wymiarach,
Widze, ze odpowiada Ci ta wizja - nawet pozytywnie nakresliles taka postawe.
Ale co to znaczy "we wszystkich wymiarach"? IMHO zawsze, chocby najbardziej
swiadomie zyjac bedziemy czuc pewien niedosyt, poczucie niespelnienia lub
wyrzuty, ze moglibysmy zrobic cos na jakiejs niwie.
>czy zyc aktywnie i umrzec nagle, czy zyc szybko, a umrzec mlodo i pieknie,
He, he, juz mi nie grozi - kupilam pierwszy krem p/zmarszczkowy ;-))), a na
powaznie, nie podoba mi sie taka wizja, w tym korzystaniu z zycia zbyt wiele
jest nastawienia na siebie.
> czy tez zyc spokojnie w zdrowiu, dlugo, "godnie i pogodnie"
>i umrzec z godnoscia oraz poczuciem spelnionego zycia.
Cos miedzy tym modelem a czwartym w kolei, chociaz w obecnym swiecie,
stykajac sie z duza liczba ludzi, zyjac szybko i w zagonieniu czesciej
zdazaja sie "okazje" do zadszarpniecia poczucia godnosci...
Moze za bardzo trywializuje, ale wypowiadajac sie po krotce mniej wiecej tak
to czuje.
Pozdr
Moncia
|