Data: 2008-12-16 21:50:53
Temat: Re: Jak nie dopuścic do nadciśnienia
Od: biggero <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> ja się wcale aż tak żle nie odżywiam, bo mięsa i kiełbas prawie nie jem, jem
> owoce, no trochęmoże za dużo serów, bo nie myślałam, że one szkodzą. A
> przecież nie jest to żle w porównaniu z moimi znajomymi, którzy sie obżeraja
> świństwami i nic im nie jest, a ja ciąglecoś albo kołatania serca, albo
> zawroty, duszności , teraz jeszcze zagrożenie nadciśnieniem.. Trochę to
> niesprawiedliwe..
Serdecznie się uśmiałem. Jeśli chodzi o znajomych, którzy się obżerają
- to do czasu. Czasami nawet lepiej, jak się zacznie coś dziać
wcześniej i można temu prostymi środkami zapobiegać, niż później
leczyć metodami drakońskimi i jeszcze bez efektów. Więc właściwie to
Ci się poszczęściło... a przynajmniej możesz to sobie
powtarzać... :-). I to dopiero jest niesprawiedliwe, że Ty już to
wiesz, że trzeba o siebie dbać, a oni nie.
> kołatania serca
Właśnie przy powyżej opisanym guzie wydzielającym adrenalinę,
występują kołatania - to tak gwoli ścisłości. Ale nadal nie sądzę, że
to jest u Ciebie.
> no trochęmoże za dużo serów
Hehe (znowu się uśmiałem), kto ich nie lubi. Dlatego się je jada w
dużych ilościach. A racjonalnie rzecz biorąc, wcale nie jest to
konieczne. Po pierwsze zapotrzebowanie na białko można zaspokoić mniej
tłustymi, zdrowszymi produktami. Po drugie tego białka zwierzęcego
potrzebujemy mniej więcej jeden-dwa plasterki dziennie (zależy to też
od przyjętych założeń). Resztę białka zjemy jako białko roślinne.
Ale nie można też wpaść w przesadę taką, że je się to, czego się
nienawidzi. Musisz spróbować ograniczyć sery. Pierwszy krok - zastąpić
połowę liczby zjadanych kromek - zamiast kromki z serem, kromka z
rzodkiewką, pomidorkiem, hę?
B.
|